"Depresja" i "słaby sezon" Igi Świątek? Festiwal plotek poszedł za daleko

Iga Świątek od miesiąca nie pojawiła się na korcie. Przerwa Polki spowodowała prawdziwy wysyp rozmaitych teorii co do powodów jej absencji, a każdy kolejny dzień przynosi nowe "rewelacje". I plotki te nie służą nikomu.

Paweł Słójkowski

Paweł Słójkowski

2024-10-04, 10:30

"Depresja" i "słaby sezon" Igi Świątek? Festiwal plotek poszedł za daleko
Kiedy Iga Świątek wróci do gry? W mediach pojawiają się rozmaite spekulacje dotyczące przerwy Polki. Foto: Rex Features/East News

W sobotę minie miesiąc od ostatniego występu Igi Świątek. 5 września najlepsza tenisistka świata rozegrała w ćwierćfinale US Open Polka spotkanie z Amerykanką Jessicą Pegulą. Doznała porażki i pożegnała się z prestiżową imprezą. 

Następnie Świątek zrezygnowała z gry w turnieju WTA w Pekinie, nie zobaczyliśmy jej też na imprezie w Tokio. Odnośnie drugiego turnieju pojawiło się spore zamieszanie - ekipa Świątek jasno powiedziała, że nie było planów startu w Japonii, jednak dla mediów stało się to newsem

Polka tłumaczyła swoją przerwę powodami osobistymi, jednak najwyraźniej było to za mało, by po prostu pozwolić jej odpocząć - bez względu na to, co tak naprawdę się dzieje. Praktycznie każdy dzień przynosił nowe informacje na temat "prawdziwych powodów" jej absencji.

Pojawiały się doniesienia, że mocno przeżyła niepowodzenie w US Open, że jest przemęczona sezonem, Dawid Celt donosił, że pojawił się problem zdrowotny, którym najpierw należy się zająć. Niestety, na tym się nie skończyło. Rozpoczęły się analizy sztabu szkoleniowego zawodniczki, wiele pisano o Darii Abramowicz, psycholożce sportu i bez wątpienia kluczowej osoby dla Świątek, od lat będącej jej największym wsparciem.

REKLAMA

W czwartek o stanie zdrowia Świątek wypowiadał się jej pierwszy trener, Artur Szostaczko, twierdząc, że problemy zawodniczki dotyczą strony mentalnej. 

- Jeżeli głowa nie funkcjonuje, to ciało też nie funkcjonuje, bo nie czuje się pewnie. W takich sytuacjach człowieka wszystko drażni, czuje się zmęczony i niestety idziemy wtedy w kierunku depresji. Kiedy jesteśmy załamani i niezadowoleni, to jest już odczyn depresyjny - mówił dla portalu i.pl.

Co więcej, trener określił sezon w wykonaniu Świątek jako "słaby". Jest to jedno z ostatnich słów, które przychodzi do głowy w kontekście wyników Polki, która zdołała wyrobić sobie tak dużą przewagę nad Aryną Sabalenką, że może pozwolić sobie na miesiąc bez gry, zachowując pozycję liderki rankingu WTA, zdobywa kilka ważnych trofeów i sięga po olimpijski brąz.

REKLAMA

Jasne, zawsze może być lepiej, ale biorąc pod uwagę ogromne oczekiwania, które towarzyszą Świątek i fakt, że jest na szczycie już od lat, mimo tak młodego wieku, nie ma sensu bycie krytycznym do tego stopnia.

Mówienie o depresji czy choćby o tym, że czyjś stan zmierza w tym kierunku, jest nie na miejscu - zwłaszcza, biorąc pod uwagę okoliczności. Od lat o tej chorobie mówi się coraz więcej, także w świecie sportu. Mamy dziesiątki historii zawodników, którzy musieli się z nią zmierzyć - i wiemy, ile wysiłku i pracy to wymagało. Właśnie dlatego rzucanie podejrzeniami odnośnie stanu psychicznego jakiejkolwiek osoby nie powinno się zdarzać. 

Na przestrzeni lat Szostaczko wielokrotnie wytykał błędy Świątek i jej sztabowi szkoleniowemu, często nie przebierając w słowach. 

Co pozostaje kibicom? Czekać i trzymać kciuki, że ostatnie tygodnie to tylko przerwa, po której zawodniczka wróci silniejsza. Świątek miała być gotowa na zmagania w Wuhan, gdzie odbędzie się turniej WTA 1000. Wiemy już, że nie wystąpi w tej imprezie. Miejmy nadzieję, że sezon zakończy turniejem WTA Finals.

REKLAMA

W piątek po raz pierwszy od dłuższego czasu Iga Świątek zabrała głos - na swoim Instagramie opublikowała wpis, w którym poinformowała o zakończeniu współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim.

Czytaj także:

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej