Jak zdestabilizować mały kraj? Taki podręcznik testuje Rosja w Mołdawii
- Jak zdestabilizować mały kraj? Taki podręcznik testuje dziś Rosja w Mołdawii - mówi portalowi polskieradio24.pl Vadim Pistrinciuc, ekspert z Kiszyniowa i były poseł. Ostrzega, że Rosja będzie potem stosować to nowe podejście w innych państwach. Eksperta niepokoi zwłaszcza bardzo duży wzrost nakładów Kremla na wojnę hybrydową w Mołdawii. Atak przewyższa możliwości małego kraju. Są na to, co prawda, pewne sposoby.
2024-10-21, 23:00
- Jesteśmy przekonani, że Rosjanie próbują u nas testować nowe podejście w wojnie hybrydowej, które zostanie później zastosowane w innych krajach europejskich, zwłaszcza tych małych, albo w niektórych regionach dużych państw - mówi portalowi polskieradio24.pl Vadim Pistrinciuc, dyrektor Instytutu Inicjatyw Strategicznych (The Institute for Strategic Initiatives, IPIS), były parlamentarzysta, pytany o działania Rosji przed wyborami w jego kraju.
Ocenia, że testowanie hybrydowych strategii to jeden z celów działań Rosji w Mołdawii, obok głównego - prób wpływania na procesy wyborcze. Chodzi o wybory prezydenckie i referendum ws. europejskiego kierunku kraju.
Ekspert zauważa, że Moskwa przeznacza na kampanie hybrydowe ogromne środki. Zalewa wręcz ten kraj wieloma problemami. Tymczasem mała Mołdawia nie ma takich możliwości, by na wszystko zareagować.
- Środków przeznaczanych na wojnę hybrydową jest zbyt wiele w porównaniu z zasobami Mołdawii. Nawet liczba policjantów, którzy powinni być zaangażowani w śledztwa, jest znacznie większa niż nasze możliwości. Mołdawia jest małym krajem. Nasze instytucje, liczba śledczych, liczba specjalistów od cyberataków, jest znacznie mniejsza, niż wymagałaby tego liczba zagrożeń, które nakładają się na siebie obecnie w Mołdawii - zauważa.
REKLAMA
Co robić, gdy atak przewyższa możliwości?
Wysiłki Rosji są bardzo konsekwentne, działania hybrydowe w Mołdawii prowadzone są od wielu lat w agresywny sposób, pojawia się więc pytanie, co można zrobić, aby ochronić przed nimi Mołdawię?
Vadim Pinstrinciuc mówi, że kluczowe jest zwiększanie liczby osób, środowisk, które budują odporność kraju na zagrożenia. I to sprawdziło się w Mołdawii.
- Wiele rzeczy zostało już zrobionych. Pierwszą rzeczą, która jest bardzo ważna i myślę, że miała dobry wpływ w naszym przypadku, jest to, że rząd i władze budują partnerstwa ze społeczeństwem obywatelskim, z ludźmi wpływowymi. To liderzy opinii, artyści, środowisko akademickie. Gdy atak o wiele przewyższa twoje własne możliwości, jedynym wyjściem dla instytucji państwowej, jest zwiększenie liczby tych, którzy budują odporność kraju. Jest to możliwe tylko poprzez uruchomienie szerokiego partnerstwa z ważnymi kręgami społeczeństwa - zaznacza.
- Po drugie ważne jest zabieganie o pomoc u partnerów. Bo w krajach zachodnich i innych krajach europejskich, państwach bałtyckich, a także na Ukrainie, mają już znacznie większe doświadczenie w walce z zagrożeniami hybrydowymi. Trzecim ważnym krokiem jest oczywiście wymiana danych wywiadowczych, wymiana informacji z innymi krajami, potężniejszymi, większymi - zaznacza. Do tego ważne są regulacje prawne, chroniące obywateli - wymienia ekspert.
REKLAMA
Wojna hybrydowa jest tańsza, jeśli chodzi o ataki, obrona jest droższa, a problem dotyczy wielu krajów.
W związku jak mówi ekspert, większe państwa powinny wpłynąć na media społecznościowe - nie powinno się tolerować niezarejestrowanych kanałów, za pośrednictwem których można tworzyć zagrożenia informacyjne związane z wojną, dobrobytem i dobrostanem fizycznym ludzi.
Co myśli ekspert o europejskiej perspektywie Mołdawii? Czy to realna wizja?
- Nigdy nie mieliśmy takiej szansy. Teraz jesteśmy krajem kandydującym, otwieramy rozdziały negocjacji, jesteśmy na dobrej drodze - mówi.
Nie ma złudzeń, że Rosja zrobi wszystko, co w jej mocy, by pogłębiać podziały między obywatelami, straszyć ich i wojną.
- Można obejrzeć m.in. wystąpienia Marii Zacharowej rzeczniczki prasowej ministra spraw zagranicznych Rosji, w których również rozpowszechnia ona fake newsy na temat Mołdawii. I bardzo często grozi Mołdawii wprost, mówiąc, że Mołdawia może powtórzyć scenariusz Ukrainy. To bardzo brutalne. I oczywiście ma to wpływ na umysły i wybory ludzi oraz ich lęki - dodaje.
- Mamy więc głęboką nadzieję na dobry wynik wojny w Ukrainie na dobry pokój - trwały, który da Ukrainie możliwość przystąpienia do Unii Europejskiej. To będzie ważna i trwała gwarancja także dla nas, że nie będziemy celem Rosji w najbliższym czasie - zaznacza.
REKLAMA
Narzędzia Rosji w Mołdawii
Jakich narzędzi używała Rosja podczas ostatniej kampanii hybrydowej?
- Przyzwyczailiśmy się do wtrącania się Rosji w naszą politykę. Jednak to, co jest niepokojące, to zmiana wzorca. Rosja używa obecnie znacznie więcej zasobów - ocenia ekspert.
Atak hybrydowy, który Rosjanie przeprowadzają przeciw Mołdawii, składał się, jak opowiadał ekspert, z kilku elementów.
- Narzędziem Rosji są obecnie partie zastępcze (partie proxy). Niektóre z nich twierdzą, że nie są antyeuropejskie, inne utrzymują, że są proeuropejskie, choć mają powiązania z Moskwą. Nektórzy zbiegli oligarchowie oddają Moskwie różne przysługi. Drugim elementem są pieniądze - nimi korumpuje się influencerów, dziennikarzy. Pieniądze przeznaczane są też na kupno głosów. - Jedna z prorosyjskich partii, wykorzystywała biednych ludzi ze wsi, zbudowała w tym celu cały system. Prorosyjskie środowiska używają kryptowalut, korzystają z bankowości internetowej i z innych dostępnych środków - mówił.
REKLAMA
Trzecim elementem wojny hybrydowej, jak zaznaczył, jest propaganda i dezinformacja. Każdego dnia pojawiają się setki wiadomości, rozsianych po wszystkich istniejących mediach społecznościowych, od Tik Toka po Telegram, Facebook, Instagram.
I tu, jak mówi, często używane są tanie fejki - tanie filmy z odrobiną zaangażowanych treści albo z wprowadzanymi do nich zmianami. Drugim narzędziem są deep-fakes. Wiele deep-fake'ów pojawia się na temat Mai Sandu, urzędującej prezydent - mówił nasz rozmówca.
Ekspert dodał, że w mediach społecznościowych Rosja i siły prorosyjskie mają "tysiące kanałów, którymi wdzierają się do umysłów i przykuwają uwagę ludzi". - Wychodzą z różnymi komunikatami: że Europa oznacza ubóstwo, Europa oznacza niewolnictwo, Europa oznacza wojnę i tak dalej. Atakują też Maię Sandu - mówił.
REKLAMA
Do tego, jak dodał, siły prorosyjskie w propagandzie i dezinformacji używają baz danych, wysyłają e-maile np. do nauczycieli czy policjantów. - Fałszują oficjalne dokumenty - na przykład wysyłają rzekome wytyczne dla nauczycieli, że muszą zadbać o "więcej propagandy LGBTQ w szkole". Do policji wysyłały zawiadomienia, że mają długi, zaległości względem swoich systemów ubezpieczeń społecznych lub zdrowotnych - dodał.
Oprócz tego miały miejsce cyberataki - próbowano złamać elektroniczne systemy poczty, przedsiębiorstw energetycznych i innych instytucji Mołdawii.
***
Z Vadimem Pistrinciucem, dyrektore Instytutu Inicjatyw Strategicznych (The Institute for Strategic Initiatives, IPIS) rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl.
REKLAMA