Woda wdarła się na wielki parking podziemny w Walencji. Eksperci: to może być "cmentarz"
Trzypoziomowy parking podziemny centrum handlowego Bonaire w Walencji został zalany w ciągu zaledwie kilku minut. Przez cały weekend trwała akcja wypompowywania z niego wody. Służby spodziewały się setek ofiar, wszystko jednak wskazuje na to, że najgorszego udało się uniknąć.
2024-11-04, 12:59
Hiszpania od wielu dni zmaga się z powodziami błyskawicznymi spowodowanymi przez zjawisko pogodowe nazywane "DANA". W niedzielę wieczorem liczbę ofiar szacowano na ok. 217, przy czym służby podkreślają, że za zaginione wciąż uznaje się ponad 1 tys. osób, zatem liczba zabitych przez żywioł prawdopodobnie nie jest ostateczna.
Wielki parking podziemny zalany. Służby były pełne obaw
We wtorek powódź zalała m.in. parking podziemny centrum handlowego Bonaire, mieszczący do 1800 samochodów. To największy tego rodzaju garaż w prowincji Walencja. Nie podejrzewano co prawda, że parking jest zapełniony w 100 procentach, jednak w samym centrum handlowym, w chwili gdy w to miejsce uderzyła fala powodziowa, chroniło się nawet do 700 osób. Woda zapełniła całą halę garażową - od najniższego poziomu aż do sufitu.
Służby, które od piątku wypompowywały wodę z parkingu podziemnego, przedstawiały wizje naprawdę pesymistyczne. - Sytuacja może być katastrofalna - mówił burmistrz gminy Aldaia, Guillermo Lujan. - Nie jesteśmy pewni, co znajdziemy i może to być straszne - dodał.
Dopiero w sobotę lub niedzielę wyspecjalizowane zespoły nurków i ratowników weszły na pierwszy poziom parkingu, by zrobić wstępny rekonesans i próbować ustalić skalę katastrofy. Część ekspertów mówiła, że parking podziemny "to cmentarz", przypuszczano, że liczba ofiar tylko w tym jednym miejscu może iść w setki.
REKLAMA
"To nie cmentarz". Parking centrum handlowego był prawie pusty
W poniedziałek katastroficzne zapowiedzi zostały zweryfikowane. - Z całą pewnością możemy powiedzieć, że nie jest to cmentarz - poinformowali obecni na miejscu strażacy dziennikarza włoskiego dziennika "Corriere della Sera".
- Oczywiście to jeszcze nie koniec, ale jest mniej samochodów niż myśleliśmy i nadal pracujemy. Dziś w tym sensie jest to dobra wiadomość - dodali.
Burmistrz Aldaia Gullermo Lujan podkreślił, że wciąż trwają prace nad odprowadzaniem wody, jednak już teraz można uspokoić wszystkich spodziewających się ogromnej tragedii. - To nie był cały parking z pięcioma tysiącami pojazdów zakopanymi w błocie. Garaż podziemny był minimalnie obłożony. Wstępne raporty mówią o zidentyfikowaniu 20 pojazdów. Na chwilę obecną nie stwierdzono żadnych ofiar - podkreślił Lujan.
Burmistrz hiszpańskiego miasta został zapytany o możliwych zaginionych, jednak nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Nasza gmina odnotowała dotychczas 6 ofiar, ale wiele garaży jest opróżnianych, nie mamy na razie konkretnych liczb na temat brakujących osób. Nadal jednak pozostajemy ostrożni w szacunkach. Martwimy się, bo Aldaia to zniszczone miasto, ludzie stracili domy, musimy wszystko posprzątać i zacząć odbudowę - powiedział.
REKLAMA
- Król i premier obrzuceni błotem. Hiszpanie są wściekli. "Wynocha! Mordercy"
- Dramatyczne skutki powodzi w Hiszpanii. Nie żyje ponad 200 osób
PAP/onet.pl/corriere.it/irishmirror.ie/jmo
REKLAMA