To głosy elektorów decydują w USA. "Zwycięzca bierze wszystko"
- Jest instytucja tzw. wiarołomnego elektora. Jest czysto teoretycznie możliwość, że elektor nie dostosuje się do wymogu narzucanego przez głosowanie stanowe, ale w części stanów za tego rodzaju odstępstwo przewidziane są sankcje karne. Elektorzy, i świadczy to o dojrzałości demokracji Stanów Zjednoczonych, pozostają związani głosowaniem wyborców - mówił w Polskim Radiu 24 dr Jakub Stępień (Katedra Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Łódzkiego, Center for Anglo-American Legal Tradition).
2024-11-05, 11:05
Choć Amerykanie oddają głosy w wyborach prezydenckich, formalnie to nie oni dokonują wyboru, a elektorzy ze wszystkich stanów i Dystryktu Kolumbii.
Dr Jakub Stępień wyjaśniał, że elektorów w stanach wyznacza się albo w głosowaniu, albo przez właściwych urzędników. - Bardzo dużo regulacji dotyczących głosowania i sposobu liczenia głosów jest oddana do jurysdykcji stanowej. To poszczególne stany decydują o tym, w jaki sposób głosy będą liczone, a nawet, w jaki sposób będzie weryfikowana tożsamość głosujących - zaznaczył.
- W większości stanów jest zasada, że zwycięzca bierze wszystko. Tam, gdzie jakiś kandydat uzyska większość, wszyscy elektorzy zostają przydzielenie do tego właśnie kandydata, nawet jeśli będzie to różnica kilku głosów. Dlatego w trakcie głosowania, kiedy kandydowali G.W. Busch i Al Gore, głosy na Florydzie liczono kilkukrotnie. Kilka tysięcy głosów zadecydowało o tym, że wszyscy elektorzy z Florydy trafili do Busha, który dzięki temu zwyciężył w wyborach prezydenckich - mówił gość audycji.
Posłuchaj
Przypadki wiarołomnych elektorów zdarzały się w przeszłości, ale nigdy nie zmieniły rezultatu wyborów. Osiem lat temu było siedmiu wiarołomnych elektorów: pięciu przeciwko Hillary Clinton, a dwóch - przeciwko Donaldowi Trumpowi.
REKLAMA
Łącznie w całych Stanach Zjednoczonych prezydenta wybierze 538 elektorów. Do zwycięstwa potrzebnych jest 270 głosów. Jeśli żaden z kandydatów nie zostanie poparty przez taką liczbę elektorów, prezydenta wybierze Izba Reprezentantów.
W zasadzie o zwycięzcy zdecydują mieszkańcy, a w konsekwencji systemu w USA elektorzy, stanów wahających się. W tym roku jest ich siedem i właśnie tam kandydaci prowadzili najintensywniejszą kampanię. Chodzi o Pensylwanię, Georgię, Karolinę Północną, Michigan, Arizonę, Wisconsin i Nevadę.
W USA głosowanie w lokalach zacznie się około godziny 12 czasu obowiązującego w Polsce. Wieczory wyborcze obojga kandydatów planowane są w nocy czasu polskiego z 5 na 6 listopada. Szacuje się, że 6 listopada około 6-8 będą znane wszystkie wyniki z poszczególnych stanów i prawdopodobnie wtedy będzie znany nowy prezydent Stanów Zjednoczonych.
Obok elekcji prezydenta Amerykanie głosują też między innymi w wyborach do Kongresu. Mandat odnawia cały skład Izby Reprezentantów oraz jedna trzecia Senatu.
REKLAMA
Kolegium Elektorów jest krytykowane od wielu lat. Według Harvard Political Review obowiązujący system ten pozwala kandydatom skupić się na kilku wahających się stanach, ignorując resztę kraju. Natomiast jak wynika z badania Pew Research Center, przeprowadzonego w sierpniu i wrześniu 2024 r., 63 proc. Amerykanów uważało, że wybory powinien wygrać ten kandydat, który zdobędzie najwięcej głosów w głosowaniu powszechnym. Ledwie 35 proc. respondentów chciało utrzymania Kolegium Elektorów.
* * *
Audycja: Stan rzeczy
Prowadząca: Piotr Wąż
Gość: dr Jakub Stępień (Katedra Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Łódzkiego, Center for Anglo-American Legal Tradition)
Data emisji: 4.11.2024
Godzina emisji: 21.33
PR24/ka
REKLAMA
REKLAMA