Pielęgniarki mówią dość i wychodzą na ulice. "Za mało personelu, dyskryminacja i konieczne podwyżki"
Pielęgniarki wychodzą na ulice, manifestacja przed Kancelarią Premiera. Chcą, by szef rządu zajął się projektem ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zamierza złożyć petycję w tej sprawie do Donalda Tuska.
2024-11-19, 08:18
- W Ministerstwie Zdrowia nie ma obecnie pełnego zrozumienia dla problemów naszej grupy zawodowej i potrzeb kadrowych systemu opieki zdrowotnej w kontekście braku pielęgniarek - tłumaczyła w rozmowie z PAP Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Właśnie dlatego jej środowisko chce zwrócić się do szefa rządu.
OZZPiP zamierza złożyć we wtorek skierowaną do szefa rządu Donalda Tuska petycję, w której zwróci uwagę na oczekiwania swojego środowiska. Jest to między innymi przyspieszenie prac na projektem, który ma znowelizować ustawę o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników ochrony zdrowia.
- Wnioskowałyśmy o możliwość rozmowy z premierem, do tej pory nie otrzymałyśmy odpowiedzi. Liczymy, że jednak będzie na to szansa - wskazała Krystyna Ptok.
Protest przed KPRM
W środę o 11 ma się rozpocząć protest tej grupy zawodowej. Manifestacja przed Kancelarią Premiera ma zwrócić uwagę na "degradację i dyskryminację, które powodują zmniejszanie się liczby pielęgniarek w publicznym systemie ochrony zdrowia, m.in. z powodu braku zainteresowania podejmowaniem pracy w tym zawodzie".
REKLAMA
Z danych przytaczanych przez OZZPiP wynika, że pielęgniarek brakuje w 72 proc. szpitali. Jest to starzejąca się grupa zawodowa - dziś 66 proc. z nich ma więcej niż 55 lat. "Pielęgniarki pracujące w trudnych warunkach dożywają średnio zaledwie 62 lat. Podjęte w ostatnich dekadach przez polityków działania nie zachęcają absolwentów do podejmowania pracy w publicznym systemie ochrony zdrowia, szczególnie w szpitalach" - podkreśla związek.
Zdaniem OZZPiP, warunki pracy nie zachęcają do pozostawania w zawodzie - pracuje w nim ok. 74 proc. pielęgniarek i 70 proc. położnych, a co trzecia z nich zatrudniona jest w prywatnej opiece zdrowia, coraz częściej także w placówkach z sektora medycyny estetycznej. W efekcie w Polsce na 1000 mieszkańców przypada sześć pielęgniarek.
Pielęgniarki i położne chcą podwyżek. MZ: nie ma na to środków
Obywatelski projekt przygotowany przez OZZPiP złożono w Sejmie jeszcze w poprzedniej kadencji, a obecny parlament podjął nad nim prace na nowo.
REKLAMA
W wersji obywatelskiej projekt zakładał podwyżki w czterech z dziesięciu grup w tabeli płac, poprzez podniesienie współczynników pracy: grupa 3. - współczynnik pracy z 1,19 na 1,25 - 8944,35 brutto; grupa 4. - z 0,95 na 1,09 - 7799,47 zł brutto; grupa 5. - z 1,02 na 1,19 - 8515,02 zł brutto; grupa 6. - z 0,94 na 1,09 - 7799,47 zł brutto.
Ministerstwo Zdrowia już na początku roku zapowiedziało, że pieniędzy na podwyżki zaproponowane w projekcie nie ma. Podczas prac w podkomisji posłowie zgodzili się na propozycję resortu zdrowia, by rozłożyć podwyżki na pięć rat - od 2025 r. - i przyznać je dwóm, a nie czterem - jak chcieli autorzy pierwotnego projektu - grupom z tabeli prac.
We wrześniu sejmowe komisje zdrowia i finansów publicznych zdecydowały, że projekt zostanie ponownie skierowany do podkomisji. Pielęgniarki są zdania, że trafił to tzw. sejmowej zamrażarki.
ms/PAP
REKLAMA
REKLAMA