Ekstraklasa. Górnik - Lech. Kryzys lidera na koniec roku? Zabrzanie nie dali sobie wyrwać wygranej
Piłkarze Górnika Zabrze pokonali u siebie Lecha Poznań 2:1 w drugim piątkowym meczu 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Druga z rzędu porażka lidera tabeli stała się faktem.
2024-12-06, 22:41
Mecz w Zabrzu miał specjalną oprawę, gdyż piłkarze gospodarzy upamiętnili uroczystość św. Barbary - patronki górnictwa. Od początku spotkania było widać, że podopieczni Jana Urbana są zmotywowani, by pozbawić punktów lidera tabeli.
Kapitalny początek meczu Górnik - Lech
Już w czwartej minucie piłkę w siatce gości umieścił Luka Zahović. Słoweniec otrzymał świetne podanie od swojego rodaka Erika Janzy i miękkim uderzeniem zmieścił piłkę przy długim słupku poznańskiej bramki.
Początkowo sędzia liniowy dopatrzył się spalonego Zahovicia, jednak wideoweryfikacja wyraźnie pokazała, że napastnik Górnika idealnie w tempo wyszedł do piłki, uprzedzając Antonio Milicia, który nie zdołał założyć pułapki ofsajdowej. Sędzia Szymon Marciniak uznał więc gola zdobytego przez gospodarzy.
Podrażniony Lech ruszył do ataków. Piłkarze "Kolejorza" domagali się rzutu karnego po starciu Rafała Janickiego z Patrikiem Walemarkiem, lecz arbiter uznał, że stoper Górnika nie faulował Szweda.
REKLAMA
Podopieczni Nielsa Fredriksena dość szybko jednak wyrównali. W 13. minucie kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się debiutujący w podstawowym składzie Lecha Wojciech Mońka. Do zagrania wyszedł Afonso Sousa, który poradził sobie z obrońcą i inteligentną podcinką pokonał Michała Szromnika.
Odpowiedź zabrzan była błyskawiczna! Lukas Podolski kapitalnie wypatrzył Kamila Lukoszka, a młody piłkarz nie dał szans Bartoszowi Mrozkowi na skuteczną interwencję, uderzając nie do obrony!
Okazji bramkowych nie zabrakło
Kapitalny pierwszy kwadrans zwiastował wielkie emocje także w kolejnych minutach. Faktycznie, obie ekipy tworzyły sobie sytuacje bramkowe, ale... wynik nie uległ już zmianie.
Piłkarzy nie wybiła z rytmu kilkuminutowa przerwa spowodowana zadymieniem stadionu przez kibiców.
REKLAMA
Zabrzanie byli nastawieni na mądre kontrataki. W 29. minucie niewiele zresztą zabrakło, by Zahović wykorzystał wyjście Mrozka z bramki i... zdobył gola strzałem z połowy boiska. Golkiper Lecha w porę skorygował jednak ustawienie i zdołał zatrzymać lecącą w stronę bramki piłkę.
Blisko gola było także po kontrataku Górnika w 35. minucie. Tym razem Mrozek spisał się bez zarzutu, broniąc nogami strzał Podolskiego. Dwie minuty później wynik podwyższyć mógł Taofeek Ismaheel, ale nigeryjski piłkarz Górnika uderzył minimalnie niecelnie.
W 44. minucie świetną szansę bramkową zmarnował Mikael Ishak. Kapitan Lecha kopnął nad poprzeczką.
W doliczonym czasie pierwszej połowy Lech był bardzo bliski wyrównania. Najpierw David Hakans uderzył niecelnie w sytuacji sam na sam ze Szromnikiem. Minutę później Hakans mógł mieć asystę, ale po jego wrzutce Ishak oddał strzał, który trafił w nogę Ismaheela.
REKLAMA
Grali w "10", ale dali radę
Na początku drugiej połowy nie brakowało zablokowanych strzałów. Po stronie gości uderzali Ishak i Antoni Kozubal, a w szeregach gospodarzy strzelał Podolski, którego jednak zablokował Mońka.
W 54. minucie na bramkę Górnika kopnął Joel Pereira, ale po strzale Portugalczyka piłka poszybowała nad poprzeczką. Bardzo blisko zdobycia gola był także Ishak. Szwedzki napastnik w 57. minucie uderzał z rzutu wolnego, a piłka po rykoszecie od stojącego w murze Lukoszka niemal wpadła do siatki. Minutę później Ishak miał kolejną szansę, ale, po podaniu od Michała Gurgula, trafił tylko w boczną siatkę po tym, jak piłka odbiła się od Kryspina Szcześniaka.
Sytuacja Górnika stała się bardzo trudna po godzinie gry, gdy drugą żółtą kartką ukarany został Rafał Janicki, który uderzył Sousę w twarz. Zabrzanie musieli bronić prowadzenia w meczu z liderem tabeli pozbawieni lidera swojej defensywy.
Duński trener Lecha wprowadzał zmienników, ale mogło się wydawać, ze ataki poznaniaków nieco straciły impet. W 64. minucie uderzał Kozubal, ale Szromnik obronił strzał reprezentanta Polski. Niewiele zabrakło też do szczęścia po strzale Walemarka, który minął słupek.
REKLAMA
Lechici wyglądali dość chaotycznie. Szansę na dublet miał Sousa, który w 79. minucie uderzył w boczną siatkę. Osiem minut później rzut wolny z dogodnej pozycji wykonywał Dino Hotić, ale Szromnik zdołał odbić piłkę po uderzeniu poznańskiego rezerwowego.
Poznaniakom nie pomogły też cztery doliczone minuty. Wciąż aktualny lider tabeli, po raz pierwszy w tym sezonie, nie zdołał wygrać meczu w dwóch kolejnych spotkaniach. Górnik odniósł za to czwarte z rzędu ligowe zwycięstwa i zapewnił swoim kibicom świetne nastroje przed przerwą w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy.
Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Luka ZahoviĆ (4), 1:1 Afonso Sousa (13), 2:1 Kamil Lukoszek (14).
Żółta kartka - Górnik Zabrze: Rafał Janicki, Michał Szromnik. Lech Poznań: Wojciech Mońka, Radosław Murawski, Patrik Walemark, Afonso Sousa. Czerwona kartka za drugą żółtą - Górnik Zabrze: Rafał Janicki (60).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 21 059.
Górnik Zabrze: Michał Szromnik - Norbert Wojtuszek, Kryspin Szcześniak, Rafał Janicki, Erik Janza (90+1. Lukas Ambros) - Taofeek Ismaheel (62. Yosuke Furukawa), Patrik Hellebrand, Damian Rasak, Kamil Lukoszek - Lukas Podolski (62. Josema), Luka Zahović (75. Sinan Bakis).
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira (70. Filip Szymczak), Wojciech Mońka, Antonio Milić, Michał Gurgul - Patrik Walemark, Antoni Kozubal (84. Filip Jagiełło), Afonso Sousa, Radosław Murawski (70. Bryan Fiabema), Daniel Hakans (60. Dino Hotić) - Mikael Ishak.
REKLAMA
- Ekstraklasa - sezon 2024/2025 - WYNIKI, TERMINARZ
- Ekstraklasa. Radomiak - GKS. Sprawiedliwy podział punktów na koniec kolejki
/empe
REKLAMA