"Kto pod kim dołki kopie". Sikorski reaguje na ruch Ukrainy i pisze o szantażu Putina

Ukraina i Gazprom z drugiej poinformowały o wstrzymaniu tranzytu gazu ziemnego przez Ukrainę. O 6 rano czasu polskiego 1 stycznia wygasła umowa Ukrainy z Gazpromem na przesył. Głos w tej sprawie zabrał już szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

2025-01-01, 11:51

"Kto pod kim dołki kopie". Sikorski reaguje na ruch Ukrainy i pisze o szantażu Putina
Radosław Sikorski, szef MSZ. Foto: MSZ/Sebastian Indra. Źródło: Flickr/PolandMFA/CC BY-NC 2.0 DEED

"Historyczny moment"

Tranzyt rosyjskiego gazu ziemnego przez Ukrainę został wstrzymany. Minister energetyki Herman Hałuszczenko oświadczył, że stało się to w interesie bezpieczeństwa narodowego Ukrainy. "To historyczny moment" - podkreślił minister Hałuszczenko.

Władze w Kijowie nie przedłużyły umowy tranzytowej z rosyjskim Gazpromem. Ukraińcy tłumaczyli to tym, że nie chcą dawać agresorowi możliwości zarabiania pieniędzy na prowadzenie wojny.

Umowa na tranzyt gazu między rosyjskim Gazpromem a ukraińskim Naftohazem była ostatnio przedłużona w grudniu 2019 roku i realizowana mimo rosyjskiej, pełnowymiarowej agresji. Ukraińskie władze już od dawna zapowiadały, że kolejny raz jej nie przedłużą.

"Nie będziemy dawać możliwości zarabiania miliardów na naszej krwi"

"Nie będziemy przedłużać tranzytu rosyjskiego gazu. Nie będziemy dawać możliwości zarabiania miliardów na naszej krwi" - oświadczył kilka tygodni temu prezydent Wołodymyr Zełenski. Rosjanie zarabiali na tranzycie około 6 i pół miliarda dolarów rocznie.

REKLAMA

"Pozbawiona części dochodów ze sprzedaży gazu Rosja będzie miała mniej środków na wojnę i mniej pieniędzy, by przygotować się do dalszej ekspansji" - stwierdził ukraiński politolog Jewhen Mahda. 

Instytucje Unii Europejskiej popierają zakończenie tranzytu. Obecnie w ten sposób do Europy dociera jedynie około 4 procent z ogólnego zapotrzebowania na gaz. Jednak Słowacy, Węgrzy i Austriacy wciąż uzależnieni są od rosyjskich surowców. Rosyjski gaz docierający przez Ukrainę stanowi większość zużywanego przez nich paliwa. Słowacki premier Robert Fico zagroził Ukrainie odcięciem dostaw prądu w razie wstrzymania tranzytu gazu.

"Europejska infrastruktura gazowa jest na tyle elastyczna, że może dostarczyć alternatywnymi drogami gaz pochodzący spoza Rosji do krajów środkowej i wschodniej Europy. Infrastruktura została wzmocniona nowymi zdolnościami importu gazu LNG od 2022 roku" - oświadczył przedstawiciel Komisji Europejskiej.

"Z powodu wielokrotnej jasnej odmowy wznowienia tych umów przez stronę ukraińską Gazprom został pozbawiony technicznej i prawnej możliwości dostarczania gazu tranzytem przez terytorium Ukrainy od 1 stycznia" - oznajmił z kolei Gazprom w swoim komunikacie prasowym.

REKLAMA

"Kto pod kim dołki kopie"

Zakończenie tranzytu gazu przez Ukrainę skomentował szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, który nie silił się na delikatność, przypominając budowę Nordstream i ukryty cel tego gazociągu. "Putin budował Nordstream aby ominąć Ukrainę i szantażować Europę Wschodnią groźbą zakręcenia kurka z gazem a dziś to Ukraina zablokowała mu możliwość eksportu gazu bezpośrednio do UE. Kto pod kim dołki kopie…" - napisał w poście na X (d. Twitter) Sikorski. 

Ostro zareagował też, ale w drugą stronę, premier Słowacji Robert Fico. - Zatrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę będzie miało "drastyczny" wpływ na kraje Unii Europejskiej, ale nie na Rosję - powiedział Fico. 

Dla Słowacji odcięcie tranzytu oznacza przede wszystkim wzrost cen błękitnego paliwa oraz utratę wpływów z tranzytu gazu dalej - głównie do Czech. 

REKLAMA

Czytaj także: 

Źródła: Polskie Radio/PAP/AM

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej