Naukowcy alarmują ws. wpływu chemikaliów na zdrowie dzieci. "Bezczynność nie jest opcją"

Grupa naukowców apeluje o pilną zmianę światowego prawa i postawienie w centrum uwagi dobra i zdrowia dzieci. Wskazują na liczne przypadki poważnych chorób i schorzeń, które wiążą ze zwiększoną ekspozycją na chemikalia. Chętnie też widzieliby globalnie egzekwowane testy substancji chemicznych i monitorowanie ich długofalowego wpływu na społeczeństwa.

2025-01-09, 12:05

Naukowcy alarmują ws. wpływu chemikaliów na zdrowie dzieci. "Bezczynność nie jest opcją"
Naukowcy chcą iść na wojnę z trującymi chemikaliami, w trosce o dzieci. Apelują o zmianę prawa na świecie. Foto: Dhedy/ Shutterstock

O wynikach badań i apelu naukowców pisze "The Guardian" na swoich stronach internetowych. Autorami opublikowanego na łamach "New England Journal of Medicine" dużego opracowania jest jest ponad 20 czołowych ekspertów zdrowia publicznego, w tym ludzie związani z amerykańską Agencją Ochrony Środowiska (EPA) i ONZ. Przedstawiają oni "liczne dowody" wiążące występowanie chorób u dzieci z syntetycznymi substancjami chemicznymi

Wzrost produkcji chemikaliów a liczba poważnych chorób. Eksperci widzą związek

Eksperci przeanalizowali dane dotyczące chemikaliów w przemyśle. Wskazano na globalne zapasy około 350 000 rodzajów syntetycznych substancji, mieszanek chemicznych i tworzyw sztucznych, w większości pochodzących z paliw kopalnych. Zauważają, że produkcja takich substancji wzrosła 50-krotnie od 1950 r. i dalej rośnie w tempie około 3 proc. rocznie. W 2050 roku spodziewać się więc można globalnego potrojenia produkcji substancji chemicznych.

Porównali to z liczbą przypadków poważnych chorób rozwojowych u dzieci, występujących w ciągu ostatniego półwiecza, i zauważyli "kilka niepokojących punktów danych dla linii trendu". Chodzi o wzrost o 35 proc. częstości występowania nowotworów wieku dziecięcego, podwojenie częstości występowania wad wrodzonych układu rozrodczego chłopców, trzykrotny wzrost częstości występowania astmy i prawie czterokrotny wzrost częstości przypadków otyłości oraz, co za tym idzie, "gwałtowny wzrost zachorowań na cukrzycę typu 2 wśród dzieci i młodzieży".

(PAP) (PAP)

Wypunktowali też, że zaburzenia neurorozwojowe dotykają obecnie jedno na sześcioro dzieci, a zaburzenia ze spektrum autyzmu diagnozowane są u jednego na 36 dzieci. 

REKLAMA

"Bezczynność nie jest już opcją". Naukowcy biją na alarm w trosce o dzieci

Autorzy cytują badania dokumentujące, że nawet krótkie narażenie na toksyczne chemikalia w początkowych okresach rozwoju dziecka, może powodować choroby i niepełnosprawność.

- Dowody są tak przytłaczające, a skutki działania wytwarzanych chemikaliów są tak uciążliwe dla dzieci, że bezczynność nie jest już opcją - powiedziała "The Guardian" Daniele Mandrioli, współautor artykułu i dyrektor Centrum Badań nad Rakiem Cesare Maltoni w Instytucie Ramazzini we Włoszech.

- Nasz artykuł podkreśla konieczność zmiany paradygmatu w testach chemicznych i regulacjach w celu ochrony zdrowia dzieci - zaznaczyła. 

W ocenie autorów badania, obecne przepisy dotyczące ochrony przez szkodliwymi skutkami chemikaliów są niewystarczające. Wskazują na amerykańską ustawę o kontroli substancji toksycznych (TSCA) z końca lat 70. Ich zdaniem zakłada ona, że produkowane substancje chemiczne są z założenia nieszkodliwe, a zadaniem rządowych instytucji jest późniejsza "identyfikacja i ocena tych substancji". "W ciągu prawie 50 lat od uchwalenia TSCA, tylko garstka chemikaliów została zakazana lub ograniczona na rynkach USA" - stwierdza artykuł światowych badaczy. 

REKLAMA

Także prawo Unii Europejskiej, choć bardziej restrykcyjne, jest zdaniem badaczy niedoskonałe, bazuje bowiem na wynikach badań przedstawianych przez producentów substancji chemicznych.

Chemikalia jak globalne ocieplenie? Grupa naukowców chce testów i długotrwałego nadzoru

Naukowcy stwierdzają też, że obecnie nie prowadzi się żadnego nadzoru nad długotrwałym wpływem wprowadzanych na rynek chemikaliów na zdrowie ludności. Dlatego - przekonują - potrzeba globalnej zmiany podejścia do substancji chemicznych. Domagają się obowiązkowego testowania wszystkich substancji, warunkującego wprowadzenie ich na rynek i zobowiązania producentów do monitorowania długotrwałego wpływu ich produktów na zdrowie społeczeństw.

Jak to zrobić w praktyce? Pomóc mógłby biomonitoring najbardziej rozpowszechnionych ekspozycji na substancje chemiczne, rejestr chorób, i powszechne badania toksykologiczne. "Klastry populacji ze zwiększoną częstością występowania raka, szczególnie gdy są to dzieci, powinny wywołać natychmiastowe działania zapobiegawcze" - oceniają badacze. 

Czytaj także: 

Amerykańscy naukowcy chętnie widzieliby też prawnie wiążący globalny traktat dotyczący chemikaliów, którego egzekwowanie podlegałoby ONZ oraz powołanie niezależnego organu doradztwa naukowego. 

REKLAMA

Nowe wyzwania dla producentów

W opracowaniu badacze postulują też, by firmy chemiczne i producenci dóbr konsumpcyjnych byli zobowiązani do ujawniania informacji o potencjalnych zagrożeniach związanych ze stosowanymi substancjami chemicznymi oraz do raportowania stanu zapasów i stosowania substancji chemicznych "budzących duże obawy". 

"Choroby spowodowane toksycznymi chemikaliami w dzieciństwie mogą prowadzić do ogromnych strat ekonomicznych, w tym wydatków na opiekę zdrowotną i strat produktywności wynikających z obniżonej funkcji poznawczej, niepełnosprawności fizycznej i przedwczesnej śmierci" - zauważają naukowcy. "Przemysł chemiczny w dużej mierze eksternalizuje te koszty i obciąża nimi rządy i podatników" - czytamy w opracowaniu cytowanym przez "The Guardian". 

Eliminowanie chemikaliów się opłaca, także gospodarczo. Naukowcy pokazują dowody

W opracowaniu na łamach "New England Journal of Medicine", naukowcy przytaczają także badania wskazujące korzyści gospodarcze z wyeliminowania substancji trujących. Wskazują, że w ciągu dekady po wyeliminowaniu ołowiu z benzyny w USA, poziom tego metalu we krwi młodych Amerykanów spadł o ponad 95 proc., a od 1980 roku w każdej kolejnej kohorcie (populacji dzieci urodzonych w danym okresie - red.) średnie IQ było wyższe o dwa do pięciu punktów. 

Czytaj także: 

"Ponieważ każdy dodatkowy punkt IQ wiąże się ze wzrostem potencjału zarobkowego przez całe życie od 1,8 do 2,4 proc., szacowana korzyść ekonomiczna dla każdej kohorty urodzeniowej wynosi około 200 miliardów dolarów, co stanowi skumulowaną korzyść od 1980 roku wynoszącą ponad 8 bilionów dolarów" - argumentują badacze. 

REKLAMA

Źródła: TheGuardian.com/NEJM.org/ mbl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej