Stanowski namiesza w polityce? Miał godnych poprzedników

Ogłaszając start w wyborach prezydenckich, Krzysztof Stanowski wyraźnie dał do zrozumienia, że kampanię traktuje w kategoriach happeningu politycznego. Ale co się stanie, jeżeli okaże się "czarnym koniem" w wyścigu o prezydenturę? Wszak było przed nim kilku kandydatów spoza politycznego mainstreamu, na których na początku nikt nie stawiał, a jednak okazali się poważnymi graczami. 

Łukasz Lubański

Łukasz Lubański

2025-01-22, 16:40

Stanowski namiesza w polityce? Miał godnych poprzedników
Stanowski namiesza w polityce? Miał godnych poprzedników. Foto: PAP/Maciej Kulczyński/Stach Leszczyński/Cezary Słomiński

Kim jest Krzysztof Stanowski?

Nowy kandydat na prezydenta jest założycielem Kanału Zero na YouTube. Zanim zajął się polityką i biznesem, był dziennikarzem sportowym (w zawodzie od 14. roku życia), w którym to fachu odnosił niemałe sukcesy - był najmłodszym szefem działu piłki nożnej w "Przeglądzie Sportowym"; korespondentem (miał wtedy niespełna 20 lat) dziennika na mundialu w Korei i Japonii ("Jako jedyny w redakcji znał angielski" - wspominał z przekąsem Paweł Zarzeczny, wówczas wicenaczelny "PS"). Potem zajmował się bukmacherką, czym po latach, gdy wrócił do dziennikarstwa, wśród części środowiska medialnego wzbudzał niechęć. Następnie założył popularny portal Weszło.com (Stanowski z kolei tłumaczył, że pieniądze z hazardu dały mu dziennikarską niezależność), a z czasem klub piłkarski KTS Weszło.

Nie można odmówić mu błyskotliwości, dystansu do siebie i świata, ale też cynizmu. "Stan" (tudzież "Stano"), jak nazywają go internauci, w język się nie gryzie, a jak już wejdzie z kimś w spór - nie bierze jeńców. Jak wspominał, lubi "podpalić" media społecznościowe, żeby "tylko nie było nudy", aby coś się działo. A trzeba mu przyznać, że "umie w internety" jak mało kto, o czym zresztą świadczą zasięgi (1,2 mln obserwujących na X).


Krzysztof Stanowski zbiera podpisy podpisów pod listą poparcia jego komitetu wyborczego. Warszawa, 22 stycznia 2025 r. Fot. PAP/Stach Leszczyński Krzysztof Stanowski zbiera podpisy podpisów pod listą poparcia jego komitetu wyborczego. Warszawa, 22 stycznia 2025 r. Fot. PAP/Stach Leszczyński

Nie ma formalnego wykształcenia. Szybko porzucił studia dziennikarskie. - Nie miały one sensu. Pamiętam, jak mieliśmy zmyślić wywiad z Bogusławem Lindą, aby popracować nad stylem. Zapytałem, czy zamiast zmyślnego może być prawdziwy, ale z Olafem Lubaszenką. Okazało się, że nie - opowiadał po latach. Zresztą dzieje polskiej polityki po 1989 r. pokazują, że w drodze do Pałacu Prezydenckiego to nie wykształcenie jest najważniejsze.

Stanowski nie kryje, że startu w wyborach nie traktuje poważnie. Planuje zajrzeć za kulisy, relacjonować w swoich mediach polityczną kuchnię od środka. - Chcę być kandydatem na prezydenta. Chcę waszych 100 tysięcy podpisów, ale nie chcę być prezydentem - mówił podczas swojego orędzia, które także było happeningiem.

REKLAMA


Krzysztof Stanowski w koszulce reprezentacji, na tle flag m.in. Niemiec, wygłasza orędzie do narodu. Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER/East News Krzysztof Stanowski w koszulce reprezentacji, na tle flag m.in. Niemiec, wygłasza orędzie do narodu. Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER/East News

"Grozą wieje". Obieżyświat, któremu uwierzyło kilka milionów Polaków

Podobnych przypadków, gdzie udział w wyborach stał się swoistym happeningiem, było jednak więcej. Pierwszym "Stanem" w wyścigu o urząd prezydenta był Stanisław Tymiński - tajemniczy przybysz zza Atlantyku, prawdziwy obieżyświat. Powrócił do Polski po przeszło 20 latach. Przez ten czas prowadził biznesy (m.in. związane z branżą telekomunikacyjną) w Szwecji, w Kanadzie (tam też zajął się polityką, zostając liderem niewielkiej Libertariańskiej Partii Kanady), a nawet w Amazonii.

Właściwie niewiele o nim wiedziano. Do Polski przyjechał wraz ze swoją peruwiańską żoną, co wzmagało zainteresowanie mediów i wyborców. Nie przedstawiał żadnych konkretów, jego wypowiedzi można by skwitować słowem "banał". Niemniej zdobył przychylność znacznej części wyborców, ujmując ich mitem człowieka, który na Zachodzie odniósł sukces.

- Tymiński grał na emocjach ludzi, którzy mieli poczucie zagubienia, związanego z transformacją gospodarki, i czuli się skrzywdzeni planem Balcerowicza; którzy uważali, że zostali oszukani najpierw przez komunistów, a potem przez Solidarność. Tymiński był mistrzem w podsycaniu emocji, choć jego hasła były kompletnie ogólnikowe - opowiadał prof. Antoni Dudek, historyk i politolog na swoim kanale na YouTube "Dudek o historii".

REKLAMA

Stanisław Tymiński (na pierwszym planie) wraz z żoną Myrną Gracielą podczas kampanii wyborczej. Warszawa, listopad 1990 r. Fot. PAP/Cezary Słomiński Stanisław Tymiński (na pierwszym planie) wraz z żoną Myrną Gracielą podczas kampanii wyborczej. Warszawa, listopad 1990 r. Fot. PAP/Cezary Słomiński

Jego slogan wyborczy brzmiał następująco: "Hasłem naszym zgoda będzie i ojczyzna nasza". - To jest absurd. Jak może coś takiego traktować poważnie? A jednak całkiem pokaźna grupa ludzi wierzyła w Tymińskiego, bo był spoza układów politycznych - kontynuował prof. Dudek.

Stan Tymiński okazał się "czarnym koniem" pierwszej tury. Uzyskał, bagatela, blisko 3,8 mln głosów, wygrywając m.in. z Tadeuszem Mazowieckim i Włodzimierzem Cimoszewiczem. Dla wielu jego wynik był szokiem. - Grozą wieje. Ktoś mi napluł w twarz - komentowała na gorąco aktorka Anna Nehrebecka. 

Ostatecznie - w drugiej turze - Tymiński przegrał z Lechem Wałęsą. Potem uzyskany kapitał polityczny próbował przekuć w kolejne sukcesy. Założył partię X, ponownie wystartował w wyborach prezydenckich (2005), ubiegał się też o urząd senatora (2023). Nie przyniosło to jednak wymiernych rezultatów.

Płonna nadzieja Palikota

Kolejną barwną postacią, która startowała w wyborach prezydenckich, był Janusz Palikot. Nie odegrał jednak większej roli - zdobył nieco ponad 211 tys. głosów (7 miejsce spośród 11 kandydatów), odpadając w pierwszej turze. Być może zostałby "czarnym koniem", gdyby wybory prezydenckie odbyły się cztery lata wcześniej - wówczas jego Ruch Palikota przebojem wdarł się do Sejmu, zajmując trzecie miejsce, wyprzedzając PSL czy SLD.

REKLAMA

Biznesmen, skandalista i były poseł PO ujął wówczas część wyborców swoją bezkompromisowością i oryginalnym stylem prowadzenia polityki. - Miliony Polaków chcą państwa świeckiego, przyjaznego, obywatelskiego i społecznego. My tej nadziei nie zawiedziemy - głosił patetycznie Palikot podczas październikowego wieczoru wyborczego w 2011 r.

Janusz Palikot podczas debaty kandydatów na prezydenta w TVP. Za nim m.in. Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun. Warszawa, 5 maja 2015 r. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News Janusz Palikot podczas debaty kandydatów na prezydenta w TVP. Za nim m.in. Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun. Warszawa, 5 maja 2015 r. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News

No cóż - nie udało się. Po odejściu z polityki znów poświęcił się biznesowi, z niezbyt dobrym - zarówno dla niego, jak i osób, które powierzyły mu swoje pieniądze - skutkiem. Obecnie przebywa w areszcie. Zanim trafił za kratki, rozwijał m.in. kanał na YouTube, prezentując swój sybarycki styl życia. Nagraniami, na których popija rozmaite trunki, konsumuje cytrynę z pomidorem czy carpaccio z borowików, furory jednak nie zrobił.

Trzeba mu jednak oddać, że jego happeningi - w tym najbardziej pamiętny, z 2007 r., gdy wymachiwał do kamery telewizyjnej pistoletem i wibratorem - czy polemiki słowne w Sejmie - choćby pamiętna z Leszkiem Millerem, na stałe zapisały się na kartach polskiej polityki.

REKLAMA

Antysystemowiec

W odróżnieniu od Palikota świetny wynik (20,5 proc.) w wyborach prezydenckich w 2015 roku uzyskał Paweł Kukiz. W kampanii głosił chęć wprowadzenia zmian ustrojowych, w tym jednomandatowych okręgów wyborczych. Antysystemowe hasła byłego muzyka zyskały sympatię przede wszystkim młodych wyborców.


Paweł Kukiz podczas konferencji prasowej, na której ogłosił start w wyborach prezydenckich. Wrocław, 9 lutego 2015 r. Fot. PAP/Maciej Kulczyński Paweł Kukiz podczas konferencji prasowej, na której ogłosił start w wyborach prezydenckich. Wrocław, 9 lutego 2015 r. Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Do drugiej tury wprawdzie się nie dostał, ustępując miejsca Andrzejowi Dudzie i Bronisławowi Komorowskiemu, który uchodził wówczas za murowanego faworyta do prezydentury, jednak w kolejnych miesiącach płynął na fali zdobytego kapitału i wprowadził swój ruch polityczny do Sejmu. Po początkowym entuzjazmie i nadziejach, związanych z osobą Pawła Kukiza w polityce, z biegiem kolejnych lat jego blask zaczął przygasać.

Antyunijny mizogin

Gdyby ogłosić konkurs na liczbę startów w wyborach prezydenckich, bezapelacyjnie wygrałby Janusz Korwin-Mikke. Jednak jeśli chodzi o same głosowania - jest to pasmo porażek. Wprawdzie popularny "Krul" wzbudzał sympatię wśród młodych odbiorców, a w mediach społecznościowych często przewijało się hasło "Korwin masakruje lewaka" - ale to nie wystarczyło.

Jego mizoginistyczne poglądy, pełne uprzedzeń np. wobec kobiet czy osób z niepełnosprawnościami, są nieakceptowalne dla zdecydowanej większości Polaków. Regularnie, z zaciekłością atakował też Unię Europejską, przedstawiając się jako jej wróg, i powtarzając - wbrew większości wyborców - że wspólnota "powinna zostać zniszczona". 

REKLAMA

Z siłowni na salony

Chrapkę na Pałac Prezydencki miał także Marian Kowalski - dobry znajomy Korwin-Mikkego z prawej strony politycznej barykady. "Silny człowiek na trudne czasy" - brzmiało hasło wyborcze ówczesnego lidera Ruchu Narodowego. Potęgowała je muskulatura kandydata, znanego z zamiłowania do siłowni.

Kowalski w kampanii postulował m.in. o upowszechnienie dostępu do broni palnej. W radiowej Jedynce opowiadał, że jest też zwolennikiem zmian w konstytucji - konkretnie wprowadzenia w Polsce systemu prezydenckiego.


Marian Kowalski i Janusz Korwin-Mikke po debacie prezydenckiej w studiu TVP. Fot. PAP/Paweł Supernak Marian Kowalski i Janusz Korwin-Mikke po debacie prezydenckiej w studiu TVP. Fot. PAP/Paweł Supernak

"Strażak" Braun

Jednym wielkim happeningiem politycznym jest kariera polityczna Grzegorza Brauna, który tydzień temu ogłosił start w nadchodzących wyborach. Jednocześnie został usunięty z Konfederacji, rekomendującej kandydaturę Sławomira Mentzena. Europoseł liczy na to, że poprawi wynik sprzed 10 lat, gdy w wyborach prezydenckich zdobył nieco ponad 124 tys. głosów (8 miejsce spośród 11 kandydatów).

Problem Brauna polega na tym, że podobnie jak w przypadku Korwin-Mikkego, jego skrajne poglądy dla wielu Polaków nie są akceptowalne. Jest znany z szerzenia teorii spiskowych, np. dotyczących pandemii COVID-19, która - jego zdaniem - była ukartowana przez układ medialno-polityczny. Nie ustrzegła się przed nimi nawet seria "Gwiezdnych wojen". A także świeca chanukowa w Sejmie, którą polityk "potraktował" gaśnicą - jak dotąd był to najbardziej znany happening Grzegorza Brauna, który odbił się szerokim echem w światowych mediach.

REKLAMA


Zgaszenie świecy chanukowej przez Grzegorza Brauna odbiło się szerokim echem w światowych mediach. Fot. Laski Diffusion/Laski Diffusion/East News
Zgaszenie świecy chanukowej przez Grzegorza Brauna odbiło się szerokim echem w światowych mediach. Fot. Laski Diffusion/Laski Diffusion/East News

Wybory prezydenckie 2025. Jak wypadnie Stanowski?

Oryginałów, ubiegających się o prezydenturę, było więcej - wystarczy wspomnieć choćby Stanisława Żółtka, który został zapamiętany jako krytyk programów społecznych rządu Zjednoczonej Prawicy (ukuł nawet głośny slogan: "Menelowe plus") czy Leszka Wierzchowskiego (ubiegał się o prezydenturę w 2000 roku), twórcę Polskiego Ruchu Monarchistycznego i autora m.in. "Manifestu erotycznego". Z kabaretu do Pałacu Prezydenckiego próbował przenieść się Jan Pietrzak. 

Na tle wielu ze wspomnianych kandydatur, start Krzysztofa Stanowskiego wygląda poważnie. Ba! Nie brakuje opinii, że wypada on obiecująco także na tle kandydatów wiodących ugrupowań. "Boję się, że Stanowski okaże się najpoważniejszym kandydatem" - ironizował na X Michał Płociński, szef publicystyki w "Rzeczpospolitej". A może to nie była ironia?

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/Łukasz Lubański

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej