Pajęczyna Abramowicza. Tak rosyjski oligarcha nie płacił podatków

Rosyjski oligarcha Roman Abramowicz zorganizował pajęczynę spółek offshore, pozwalającą mu uniknąć zapłaty podatku VAT od zakupu i użytkowania luksusowych jachtów - wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez brytyjskich i cypryjskich dziennikarzy. W przedstawionych przez nich poufnych dokumentach widać też, że celowo i z premedytacją wykorzystano schemat, stworzony do obsługi wielkich statków handlowych, nie luksusowych superjachtów.

2025-01-28, 17:00

Pajęczyna Abramowicza. Tak rosyjski oligarcha nie płacił podatków
Brytyjscy dziennikarze i ich cypryjscy koledzy ujawnili, że Abramowicz latami unikał płacenia podatków od luksusowych jachtów poprzez udawanie biznesowego celu ich użytkowania. Foto: magicinfoto/ Shutterstock/ Alizada Studios/ Shutterstock

Historia sięga 2005 roku, kiedy znajomy Putina, Roman Abramowicz stał się jednym z najbogatszych ludzi świata po sprzedaży udziałów w rosyjskiej firmie naftowej. Szybko stał się koneserem luksusowych jachtów kupując m.in.: Ecstaseę, Lunę, Le Grand Bleu, Peloru, czy - wyceniany na około 700 mln dolarów, 162-metrowy, a więc jeden z największych na świecie - Eclipse. To na nich Abramowicz urządzał wystawne przyjęcia za miliony dolarów. 

Tyle, że Roman Abramowicz nie był właścicielem łodzi, przynajmniej nie bezpośrednio, a sylwestrowa zabawa była działalnością komercyjną, przynajmniej według dokumentów - wskazuje śledztwo przeprowadzone przez "The Guardian", BBC, Biuro Dziennikarstwa Śledczego (Bureau of Investigative Journalism - BIJ), oraz "Der Spiegel" i ZDF. Wymienione łodzie należały do firm zarejestrowanych na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych i będących własnością funduszu, którego końcowym beneficjentem był Abramowicz. 

Warte setki milionów dolarów łodzie zarejestrowane były zaś na Bermudach. Najpierw jako towarowe ("inny ładunek - cargo"), potem jako "przeznaczone do użytku komercyjnego", wreszcie - jako "łodzie pasażerskie", czyli tak, jak promy, czy wycieczkowce. Właściciele łodzi leasingowali je dalej spółce Blue Ocean Yacht Management (BOYM), zarejestrowanej na Cyprze. Beneficjentem tej spółki także był Abramowicz. Blue Ocean Yacht Management miała kontrolę nad jachtami i wypożyczało je, na podstawie umów biznesowych, innym spółkom, do działalności komercyjnej. Dzięki temu zarabiała na utrzymanie jachtów, ich serwis i paliwo, które - jako kupowane na potrzeby statków przeznaczonych do działalności handlowej - zwolnione było z VAT. Jak powiedział BBC specjalista od prawa dotyczącego superjachtów Benjamin Maltby, to mechanizm wykorzystywany w świecie operatorów statków handlowych, głównie masowców, pozwalający realnie obniżyć koszty dostaw. 

Wewnętrzny obieg pieniędzy

Jak jednak wynika z dokumentów zawartych w raporcie "Cyprus Confidential", do których dotarli dziennikarze Bureau of Investigative Journalism, klientami Blue Ocean Yacht Management nie były zwykłe spółki handlowe, tylko firmy zarejestrowane w rajach podatkowych, należące - przez fundusz powierniczy - do… Romana Abramowicza. W ten sposób rosyjski oligarcha był jednocześnie właścicielem i użytkownikiem luksusowych jachtów oraz zapewniał im niezbędne zaopatrzenie i obsługę, a wszystko w ramach działalności handlowej.

REKLAMA

"Pozwoliło to firmom obsługującym łodzie uniknąć płacenia podatku VAT od długiej listy wydatków, takich jak chociażby koszt tankowania jachtu Eclipse w wysokości 2 mln dol. za bak" - pisze Business Insider.

"Abramowicz korzystał w ten sposób bezprawnie z ulg podatkowych gwarantowanych firmom, dla których podstawą działalności jest komercyjny użytek łodzi. Wykorzystywał więc swoje jachty nie płacąc podatku" - donosi Bureau of Investigative Journalism.

Działania w celu uniknięcia podatków

Schemat został stworzony umyślnie i z premedytacją. "Chcemy uniknąć płacenia podatku VAT od ceny zakupu jachtów i tam, gdzie to możliwe, uniknąć płacenia podatku VAT od towarów i usług świadczonych na rzecz jachtów" - napisał w ujawnionej przez BBC notatce przeznaczonej dla kręgu najbliższych współpracowników Abramowicza, Jonathan Holloway, ówczesny dyrektor Blue Ocean Yacht Management. 

Według "The Guardian" prawnicy Abramowicza stwierdzili, że zawsze działał zgodnie z przepisami podatkowymi. Ich zdaniem miliarder nie wiedział nic o rzekomym uchylaniu się od płacenia fiskusowi. Jak jednak pisał w ujawnionej notatce z 2005 r. Holloway, "nasza struktura musi tak wyraźnie, jak to tylko możliwe, oddzielać różne strony, tak aby śledczy sprawdzający naszą działalność postrzegali ją jako legalną strukturę" - napisał. Holloway przestrzegał też ludzi z otoczenia Abramowicza, by byli "świadomi ryzyka". "Wszyscy musimy zdać sobie sprawę, że zdeterminowany badacz może w końcu odkryć, że jest to wewnętrzna struktura, z możliwymi konsekwencjami" - pisał.

REKLAMA

Należący do Abramowicza jacht Eclipse zacumowany na tureckiej riwierze (fot. PAP/ABACA/Sabri Kesen / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM) Należący do Abramowicza jacht Eclipse zacumowany na tureckiej riwierze (fot. PAP/ABACA/Sabri Kesen / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM)

Zapytany o notatkę przez BBC, ówczesny dyrektor Blue Ocean Management (odszedł z firmy 15 lat temu) odparł, że wykorzystał schemat używany przez innych w tej branży. Podkreślił też, że dla BOYM pracował "stosunkowo krótko", a w swojej karierze zarządzał "dosłownie setkami statków z wielu różnych miejsc na świecie". - Nie można oczekiwać, że będę pamiętał indywidualne okoliczności dotyczące każdego statku, którym kiedykolwiek zarządzałem - mówił BBC.  

Sądy idą tropem pieniędzy Abramowicza

Sprawę przepływu pieniędzy w pajęczynie Abramowicza dwukrotnie badały organy podatkowe. W 2015 roku postepowanie przeciwko BOYM, w związku z niezapłaconym cłem na paliwo, wszczęli Włosi. Spółka odrzuciła wówczas zarzuty, przedstawiając dokumentację wskazującą, że statki zostały wpisane do różnych rejestrów jako "łodzie komercyjne" i były wykorzystywane "w celach komercyjnych lub do wynajęcia", tym samym wprowadzając fiskusa w błąd. Nie podjęto żadnych dalszych działań - czytamy. 

Sprawą zajął się także fiskus cypryjski. W 2013 roku sąd uznał jego argumentację, że żaden z klientów Blue Ocean Yacht Management nie działał komercyjnie i nie prowadził działalności gospodarczej, a więc nie ma mowy o zwolnieniu z VAT, po czym nakazał zapłatę 14 milionów euro należnej daniny. W 2018 roku tę decyzję podtrzymał sąd apelacyjny. 

Czytaj także: 

Nie wiadomo, czy pieniądze kiedykolwiek trafiły na konto cypryjskiej skarbówki. Prawnicy Blue Ocean Yachy Management - zgodnie z wewnętrzną korespondencją, do jakiej dotarli dziennikarze BIJ - zapowiadali odwołanie do Sądu Najwyższego, ale sprawa została oddalona w marcu 2024 roku, bo kontakt z Blue Ocean się urwał. W rzeczywistości spółka została rozwiązana kilka miesięcy później - czytamy na stronach Bureau of Investigative Journalism.

REKLAMA

Źródła: BBC/Bureau of Investigative Journalism/Guardian/Business Insider/mbl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej