Możliwe przyczyny katastrofy w Waszyngtonie. Mamy komentarz eksperta

Zbyt duże zaufanie do sztucznej inteligencji, brak współpracy załogi i brak nadzoru kontroli powietrznej - na takie możliwe przyczyny zderzenia samolotu pasażerskiego ze śmigłowcem w Waszyngtonie wskazał dla Polskiego Radia ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński. Obie maszyny wpadły do rzeki Potomak. Do tej pory odnaleziono ciała 18 ofiar. Nie wiadomo, czy ktoś przeżył katastrofę.

2025-01-30, 08:25

Możliwe przyczyny katastrofy w Waszyngtonie. Mamy komentarz eksperta
Akcja ratownicza nad rzeką Potomac. Foto: PAP/EPA/SHAWN THEW

W Waszyngtonie samolot pasażerski zderzył się podczas podejścia do lądowania ze śmigłowcem wojskowym. Do zdarzenia doszło po godz. 20 czasu lokalnego (po godz. 2 czasu polskiego). Grzegorz Brychczyński przyznał, że wiele elementów tej katastrofy jest niezrozumiałych. - Zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie to, że samolot wyposażony w system antykolizyjny nie "krzyczał" - podkreślił nasz rozmówca.

W jego ocenie mógł to być błąd ludzki. - Zawiodła współpraca w załodze - stwierdził Brychczyński. 


Posłuchaj

Ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński odniósł się do katastrofy w Waszyngtonie. Relacja Aleksandra Pszoniaka (Polskie Radio) 0:51
+
Dodaj do playlisty

 

Ekspert lotniczy wyraził też brak zrozumienia dla zachowania załogi śmigłowca. - Co on robił tak blisko? Czego tam szukał? Co patrolował? - pytał retorycznie ekspert. Zwrócił uwagę, że mógł to być lot szkoleniowy (w rzeczywistości taki był - red.), gdzie - przykładowo - "instruktor kazał pilotowi, którego szkolił, lecieć nisko, obserwować". - I znowu: świadczy to o nie najlepszej współpracy w załodze - podkreślił Grzegorz Brychczyński.

REKLAMA


Posłuchaj

Grzegorz Brychczyński odniósł się do zachowania załogi śmigłowca (Polskie Radio) 0:19
+
Dodaj do playlisty

 

Katastrofa w Waszyngtonie. Akcja ratownicza

Dotychczas zidentyfikowano 18 ofiar śmiertelnych. Nikogo nie uratowano. Trwa akcja ratownicza. Na miejscu pracują helikoptery oraz łodzie strażackie i pojazdy straży przybrzeżnej. Działania służb ratowniczych utrudnia ciemność i niska temperatura. Wiadomo już, że samolotem linii PSA leciało 60 osób i 4 członków załogi. Na pokładzie drugiej maszyny było trzech żołnierzy, którzy odbywali lot szkoleniowy. Z powodu zdarzenia wszystkie loty z lotniska Ronalda Reagana zostały odwołane.

Trump: niech Bóg błogosławi dusze ofiar

Sytuację monitoruje prezydent USA Donald Trump. "Zostałem w pełni poinformowany o straszliwym wypadku, który miał miejsce na lotnisku Ronalda Reagana. Niech Bóg błogosławi ich dusze. Dziękuję za niesamowitą reakcję naszych ratowników. Monitoruję sytuację i przekażę więcej informacji, gdy one się pojawią" - napisał prezydent USA w oświadczeniu.

Z kolei w mediach społecznościowych zamieścił wpis: "Co za okropna noc. Niech Bóg wszystkich błogosławi". Jednocześnie wyraził zastrzeżenia wobec zachowania załogi śmigłowca, a także wieży kontroli lotów.

REKLAMA

"Samolot był na idealnej i rutynowej linii podejścia do lotniska. Śmigłowiec leciał prosto na samolot przez dłuższy czas. NOC JEST POGODNA, światła samolotu się świeciły. Dlaczego śmigłowiec nie wzniósł się ani nie opadł, ani nie skręcił? Dlaczego wieża kontroli lotów nie powiedziała śmigłowcowi, co ma robić, zamiast pytać, czy widzieli samolot? To zła sytuacja, której można było uniknąć. NIEDOBRZE!!!" - napisał Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social.

Jeden z wpisów Donalda Trumpa na Truth Social, w którym odniósł się do katastrofy lotniczej. Fot.  Truth Social/@realDonaldTrump Jeden z wpisów Donalda Trumpa na Truth Social, w którym odniósł się do katastrofy lotniczej. Fot. Truth Social/@realDonaldTrump
Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/łl/kor

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej