Czołgi z granatami jeździły po Polsce. Śledczy sprawdzą "Za wolność waszą i naszą"

Prokuratura prześwietli wystawę "Za wolność naszą i waszą", w ramach której pokazywano w Polsce rosyjskie czołgi i inny sprzęt zniszczony w Ukrainie. Saperzy znaleźli we wrakach potencjalnie niebezpieczne materiały, w tym - granaty i amunicję - pisze we wtorek Onet.pl. 

2025-02-18, 13:43

Czołgi z granatami jeździły po Polsce. Śledczy sprawdzą "Za wolność waszą i naszą"
Prokuratura sprawdzi doniesienia o granatach i amunicji we wrakach obwożonych po Polsce. Foto: PAP/Rafał Guz

Granaty i amunicja jeździła po Polsce we wrakach czołgów. Sprawę bada prokuratura

Eksponaty, będące częścią wystawy "Za wolność naszą i waszą", sprawdzano po zmianie kierownictwa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, by zastanowić się, co z nimi zrobić. "Pracownicy Agencji usłyszeli od jednego z podmiotów współorganizujących wystawę w jednym z miast: »A widzieliście, że w jednym z wraków turlają się granaty?«" - pisze we wtorek Onet.pl. 

Wezwana na miejsce policja ściągnęła saperów. Ci zaś potwierdzili, że we wrakach pojazdów rosyjskiej armii znajdują się "potencjalnie niebezpieczne materiały wybuchowe, w tym granaty i amunicja" - czytamy. Przedmioty zostały usunięte i wywiezione w bezpieczne miejsce. 

"Z przekazanych przez nich informacji wynika, że ich umiejscowienie i inne cechy wskazują na to, że mogły tam się znajdować dłuższy czas, również w czasie transportowania ich między miastami i w trakcie prezentacji podczas wystaw" - czytamy w Onecie. 

Niebezpieczne wraki jeździły po Polsce. Dworczyk nie komentuje sprawy 

Sprawa trafiła do prokuratury. RARS zawiadomiła śledczych o możliwości popełnienia przestępstwa "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach, działając w okolicznościach szczególnie niebezpiecznych". 

REKLAMA

Były szef KPRM Michał Dworczyk powiedział w rozmowie z portalem, że nie może odnieść się do tych doniesień "ze względu na brak szczegółowej wiedzy oraz brak dostępu do dokumentów".

RARS złożyła zawiadomienie do prokuratury nie tylko w sprawie potencjalnego zagrożenia, ale i wydatkowania środków publicznych. Koszt organizacji wystawy wyniósł co najmniej 700 tysięcy złotych.

Czytaj także: 

Wraki pozostają na terenie agencji. Z uwagi na ich zły stan, powyginane blachy i brak możliwości sprawdzenia zawartości niektórych skrytek, zamknięto je przed dostępem osób nieuprawnionych. RARS czeka teraz z decyzją, co z nimi zrobić, na efekty prokuratorskiego śledztwa. 


Źrodła: PAP/Onet.pl/mbl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej