"Oni się nie ruszają". Ujawniono szokujący zapis z rozmowy z 911 po śmierci Gene'a Hackmana

Nagranie zgłoszenia na numer 911 (odpowiednik europejskiego 112) pracownika konserwacyjnego, który znalazł ciała Gene'a Hackmana i jego żony, rzuca więcej światła na okoliczności śmierci aktora i jego żony. Wygląda na to, że w chwili odnalezienia nie żyli już od dłuższego czasu.

2025-02-28, 16:16

"Oni się nie ruszają". Ujawniono szokujący zapis z rozmowy z 911 po śmierci Gene'a Hackmana
Gene Hackman z żoną w 2003 r./Zdjęcie archiwalne. Foto: Featureflash Photo Agency/Shutterstock

Gene Hackman nie żyje. Zgłaszający płakał i przeklinał

"Do cholery, do cholery" - powtarzał mężczyzna zgłaszający odnalezienie ciał Gene'a Hackmana i jego żony Betsy Arakawy na numer alarmowy. W tle nagrania słychać szczekanie pozostałych dwóch psów pary. Zgłaszający nie był w stanie podać wieku mieszkańców domu i błagał o jak najszybsze przysłanie kogokolwiek. Na pytania o to, czy leżące w domu osoby się ruszają lub oddychają, odpowiadał tylko "Oni się nie ruszają. Po prostu kogoś tu wyślij".

Gene Hackman i jego żona mogli nie żyć od dłuższego czasu

Zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami, drzwi do domu pary były uchylone i niezabezpieczone. Nagranie temu przeczy - zgłaszający mówi, że nie może się do domu dostać. Na posesji znaleziono dwa żywe i zdrowe psy oraz martwego owczarka niemieckiego obok ciała Arakawy, którą znaleziono w łazience.

Na blacie w łazience ujawniono rozsypane tabletki, otwarte opakowanie oraz receptę. W pobliżu jej głowy leżał również grzejnik, który najprawdopodobniej spadł w momencie upadku Arakawy.

Ciało Hackmana znaleziono natomiast w pomieszczeniu gospodarczym. Przy aktorze leżały okulary przeciwsłoneczne. Ustalenia śledczych wskazują na nagły upadek aktora. Jego rodzina podejrzewa, że śmierć mogła nastąpić na skutek zatrucia tlenkiem węgla.

REKLAMA

Tajemnicza śmierć Gene'a Hackmana i jego żony

Tej teorii nie potwierdzają jednak ustalenia służb. Straż pożarna nie namierzyła żadnego wycieku. Podobnie jak lokalny dostawca gazu. "Na chwilę obecną nie ma żadnych oznak ani dowodów wskazujących na jakiekolwiek problemy z rurami w budynku mieszkalnym i wokół niego" - poinformowała spółka New Mexico Gas Company.

Dziennik "Daily Mail" podaje, że zmarli nie żyli prawdopodobnie od około dwóch tygodni, a ich zwłoki były już częściowo zmumifikowane. Według wykonujących prace konserwacyjne robotników, ostatni raz para widziana była przez nich właśnie około dwóch tygodni przed śmiercią.

Czytaj także: 

Na pełne wyniki autopsji, wraz z toksykologią itp., trzeba będzie poczekać od czterech do sześciu tygodni. Wstępne wyniki nie wykazały obrażeń zadanych przez osoby trzecie. 

Źródła: Daily Mail/Sky News/AM

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej