Epidemia ADHD. Naukowcy biją na alarm

Brytyjscy naukowcy zauważyli nagły wzrost spożycia leków na ADHD. Wśród czynników wymienili m.in. media społecznościowe, przestrzegając jednocześnie przed błędnymi diagnozami, w tym - przed niesprawdzonymi treściami na temat tej choroby. Wspomnieli ponadto o destrukcyjnym wpływie pandemii, ale też o większej samoświadomości czy coraz skuteczniejszym diagnozowaniu chorób. 

2025-03-12, 18:55

Epidemia ADHD. Naukowcy biją na alarm
Objawami choroby może być m.in. nadpobudliwość, impulsywność i problemy z koncentracją. Foto: VOISIN/PHANIE/EAST NEWS

Coraz więcej ludzi leczy się na ADHD

Naukowcy z Uniwersytetu Aston w Birmingham oraz Uniwersytetu Huddersfield zwrócili uwagę, że od czasu pandemii znacząco wzrosła liczba osób leczących się na ADHD. Podali, że w Wielkiej Brytanii liczba recept średnio "wzrosła z 25,17 (na tysiąc osób) w latach 2019/2020 do 41,55 w latach 2023/24", co daje "wzrost każdego roku o 18 proc." - podał "Daily Mail".

Z analizy wynika, że negatywny wpływ na to zjawisko mogą mieć media społecznościowe, takie jak TikTok czy Instagram, gdzie umieszczane są rozmaite - często niesprawdzone - informacje na temat tej choroby. Odbiorcy, którzy do treści serwowanych w internecie często nie podchodzą ze wskazaną ostrożnością, czują się zachęceni do poszukiwania diagnozy w kierunku ADHD - zaznaczyli eksperci.

"Większa świadomość społeczna i zawodowa, częściowo napędzana przez platformy mediów społecznościowych, takie jak TikTok i Instagram, prawdopodobnie zachęciła więcej osób do poszukiwania oceny, diagnozy i leczenia [ADHD - red.]"- wskazali autorzy badania na łamach czasopisma "BMJ Mental Health". Nadmienili, że media społecznościowe "stały się nowymi centrami kampanii [przeciwko - red.] ADHD, w których tysiące osób dzieli się swoimi doświadczeniami, strategiami radzenia sobie i drogą do diagnozy" - czytamy.

Eksperci przestrzegli, że dezinformacja w sieci może prowadzić do zafałszowanego wyobrażenia na temat tej choroby, a tym samym do błędnej diagnozy i nieodpowiedniego leczenia. Jednocześnie podkreślili, że należy uważnie monitorować przekaz dotyczący ADHD w mediach społecznościowych i - w razie potrzeby - reagować, np. moderując treść.

REKLAMA

Czytaj także:

Wpływ pandemii

To jednak nie wszystko. Autorzy badania ustalili, że za wzrostem osób zdiagnozowanych pod kątem ADHD stoi również pandemia, a dokładnie zakłócenia w trybie życia i powszechny stres, który wywołała. "COVID-19 drastycznie zmienił codzienną rutynę życia, m.in. w kwestii edukacji (wprowadzając rozwiązania online bądź hybrydowe) czy pracy" - wskazał "Daily Mail". Po chwili dodał, że zmiany wywołane pandemią mogły "zaostrzyć objawy ADHD u niektórych osób, czyniąc je bardziej zauważalnymi".

Eksperci wskazali, że osoby zmagające się z ADHD mają problem z nieuwagą, nadpobudliwością czy impulsywnością. Miewają problemy z koncentracją. Z kolei u niektórych można zaobserwować choćby uporczywe wiercenie się.

Kluczem właściwa diagnoza

Także eksperci, którzy nie brali udziału we wspomnianym badaniu zauważyli istniejący problem. - Jest wiele powodów tego zjawiska, w tym większa rozpoznawalność ADHD u kobiet, ale też większa świadomość społeczna, do tego skutki pandemii, które zaostrzyły objawy u wielu osób - wymieniał w rozmowie z "Daily Mail" dr Ulrich Muller-Sedgwick, psychiatra i specjalista od ADHD.

REKLAMA

Lekarz podkreślił, że "właściwa diagnoza i opieka, w tym leki i rozsądne podejście do sprawy, mogą znacznie poprawić zdrowie ludzi i pomóc im w osiągnięciu pełnego potencjału w szkole, na uniwersytecie bądź w pracy".

Czytaj także:

Z kolei Paul Keedwell, psychiatra i ekspert ds. neuroróżnorodności, ocenił, że osoby z podejrzeniem ADHD powinny "otrzymać całościową ocenę psychiatryczną". Zdarza się bowiem, że "wiele innych schorzeń psychicznych może wywoływać objawy przypominające ADHD". - Także moja własna praca kliniczna ujawniła wiele przypadków, w których problemy z nieuwagą były spowodowane nieleczoną depresją, a nie [jak mogło się wydawać - red.] ADHD - powiedział ekspert brytyjskiemu dziennikowi.

Źródło: "Daily Mail"/łl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej