Szkolenia wojskowe. Były dowódca GROM: to nie pieniądze powinny być zachętą
Były dowódca GROM gen. Roman Polko popiera program powszechnych szkoleń wojskowych. Przyznał jednak, że nie podoba mu się zachęta w postaci 6 tys. złotych. - No to już jest oferta, mówiąca: "czy się stoi, czy się leży...", przyjdziecie, dostaniecie 6 tys. złotych. Czyli tak naprawdę to zachęta dla różnego rodzaju cwaniaków - ocenił w Polskim Radiu 24.
2025-03-14, 11:25
- Gościem Małgorzaty Żochowskiej w Polskim Radiu 24 w piątek (14.03) o godz. 10:09 był gen. Roman Polko (były dowódca GROM i były szef BBN)
Premier Donald Tusk zapowiedział program powszechnych, dobrowolnych szkoleń wojskowych. Każdy, pomiędzy 18 a 60 rokiem życia, kto będzie zainteresowany szkoleniami, otrzyma dokładne informacje, w jaki sposób takie szkolenie może odbyć, a rząd przy szkoleniach chce wykorzystać potencjał weteranów.
Trzeba to zrobić z głową
Były dowódca GROM gen. Roman Polko podkreślił w Polskim Radiu 24, że takie szkolenie musi być "zorganizowane z głową". - Żebyśmy wiedzieli, kogo do czego szkolimy, żeby ludzie, którzy przychodzą na takie szkolenia, spotkali się z odpowiednią bazą, z dobrze przygotowanymi instruktorami i żeby ci, którzy będą realizować też to szkolenie, to nie byli żołnierze operacyjni, którzy robią to kosztem konstytucyjnych zadań związanych z przygotowaniem, zgrywaniem się z nową technologią, z naszymi partnerami - powiedział.
Posłuchaj
Zasada jak na kursie Rangersów
Gen. Polko przyznał, że w programie powszechnych szkoleń wojskowych nie podoba mu się zachęta w postaci 6 tys. złotych. - No to już jest oferta, mówiąca: "czy się stoi, czy się leży...", przyjdziecie, dostaniecie 6 tys. złotych. Czyli tak naprawdę to zachęta dla różnego rodzaju cwaniaków - ocenił.
W tym kontekście były szef GROM, zwrócił uwagę, jak wyglądał amerykański kurs Rangers, który w przeszłości przechodził. Tłumaczył, że kursanci dostawali pieniądze na zakup odpowiedniego wyposażenia, a także dostawali potrzebny sprzęt. - I zasada była taka: przeszedłeś szkolenie, zaliczyłeś, zostawało to już na zawsze twoje, dostawałeś certyfikaty, byłeś honorowany, miałeś prawo nosić naszywkę Ranger i byłeś z tego dumny. Nie przeszedłeś: wszystko zwracałeś, każdą rzecz, którą kupiłeś, musiałeś zwrócić do armii. I myślę, że w ten sposób, jeżeli już ma być ta motywacja finansowa, powinna być realizowana. Nie, że dajemy 6 tys. złotych za to, że ktoś przyjdzie i nie wiadomo, co zrobi, tylko oczywiście honorować należy tych, którzy włożą odpowiedni wysiłek i przejdą to szkolenie, które też musi być szkoleniem wymagającym i dostosowanym do odpowiednich umiejętności, kwalifikacji - zaznaczył.
REKLAMA
Oferta szkoleniowa powinna być najlepszą zachętą
Były dowódca GROM uważa, że wystarczającą zachętą powinna być już sama oferta szkoleniowa. - Ci, którzy się zgłaszają i mówią, że chętnie przeszliby tego typu szkolenie, to wcale nie pytają o pieniądze. Oni chcą po prostu przejść jakieś drobne ćwiczenia taktyczne, strzeleckie, dowiedzieć się, jak reagować w sytuacjach kryzysowych. I wtedy, kiedy oni wrócą z przeświadczeniem, że to nie był zmarnowany czas, że nabyli nowe umiejętności, że mają większą pewność siebie, jak zachowywać się w trudnych, skrajnych, krytycznych sytuacjach, takich jak np. doświadczają Ukraińcy, kiedy zaciekawi ich ta nowa technika, która weszła do wojska, uzbrojenie, kiedy będą mogli odbyć szkolenia strzeleckie, atrakcyjne, to będzie najlepsza zachęta dla kolejnych ludzi i być może część z nich trafi później do samej armii - tłumaczył gość Polskiego Radia 24.
Wojsko to nie tylko strzelanie
Gen. Polko wyjaśnił też, że oferta szkoleniowa powinna być dostosowana do ludzi o różnych kompetencjach i w różnym wieku. - Warto podkreślić, że na pierwszej linii może walczyć dzisiaj 20-30 procent żołnierzy. Armia to jest też ogromne przedsięwzięcie logistyczne. To jest wojna w cyberprzestrzeni. Wiele nowych sposobów działania wymaga kwalifikacji inżynierskiej czy umiejętności posługiwania się czy obsługiwania bezpilotowych środków walki lądowej, morskiej - tłumaczył.
Były szef BBN przyznał, że wojskowi mogą się też wiele nauczyć od cywilów, choćby od dziennikarzy. - Przecież armia musi się uczyć, w jaki sposób np. budować wiadomości, czy w jaki sposób funkcjonować w cyberprzestrzeni, żeby ta wojna informacyjna, która jest wygrywana przez kremlowskie trolle, po prostu nie niszczyła nam umysłów - stwierdził.
Źródło: Polskie Radio 24/paw/kor
REKLAMA
REKLAMA