Taśmy "Casanovy". Oszust nagrywał czołowych polityków PiS
Informacje o Tomaszu J., który uwiódł posłankę PiS Iwonę Arent i zapewnił sobie wpływy oraz kontakty z najbardziej prominentnymi przedstawicielami poprzedniego rządu, wstrząsnęły Polską. Teraz wyszło na jaw, że J. nagrywał swoje spotkania z politykami PiS.
2025-03-19, 08:24
Afera wokół Iwony Arent. Są nowe informacje o Tomaszu J.
Szczegóły sprawy "Casanova" - jak śledztwo wobec Tomasza J. i jego relacji z politykami PiS nazwali agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego - opisywał w lutym 2025 roku wtorek Onet. Portal podkreślał, że J. zrobił "niebywałą karierę" w polityc, dzięki znajomościom z posłami, w szczególności - Iwoną Arent. To z nią miał bowiem romans i to ona zagwarantowała mu m.in. prawo wjazdu na sejmowy parking ze statusem równym posłom. "Tomasz J. podobnie jak fikcyjna postać Nikodema Dyzmy jest osobą znikąd i człowiekiem, o którym nic nie wiadomo, ale który zrobił karierę w świecie polityki i biznesu" - pisał wówczas Onet, cytując akt oskarżenia w sprawie J., jaki wpłynął do Sądu Okręgowego w Warszawie w lutym ubiegłego roku.
"Casanova" nagrywał spotkania z politykami PiS
Od chwili publikacji w mediach pojawiały się kolejne doniesienia o Tomaszu J. Pod koniec lutego br. np. Radio ZET pisało o szczegółach rozmów pomiędzy J. a Arent, które dotyczyć miały interwencji w urzędzie celno-skarbowym i załatwiania posady w spółce skarbu państwa. Rozgłośnia powoływała się na akt oskarżenia oraz stenogramy nagrań ABW. "Jeden z wątków pokazuje, jak w opinii prokuratora Tomasz J. podjął się załatwienia sprawy w Dolnośląskim Urzędzie Celno-Skarbowym we Wrocławiu" - mogliśmy przeczytać wtedy na RadioZET.pl.
Teraz na światło dzienne wychodzą kolejne informacje o Tomaszu J. Okazuje się bowiem - jak donosi Onet - że oszust nazywany "Casanovą" miał nagrywać swoje spotkania z politykami PiS. Według ustaleń portalu miał on używać do tego telefonu lub mikrokamery wpiętej w klapę marynarki. - Poznałem Mateusza Morawieckiego, spotykałem się z Michałem Dworczykiem, Krzysztofem Tchórzewskim i Krzysztofem Kubowem. Dobre relacje miałem z Danielem Obajtkiem z Orlenu i Michałem Kuczmierowskim z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych - miał zeznawać w prokuraturze.
Kamerka w klapie marynarki. "Mniejsza niż paznokieć"
Onet podaje, że podczas przesłuchania Tomasz J. zaprzeczał, jakoby nagrywał spotkania celowo. Twierdził np., że rozmowa z Tchórzewskim została zarejestrowana przypadkowo. Innym razem jednak przyznał, że nosił w klapie marynarki mikrokamerę i nagrywał.
REKLAMA
Czytaj także:
- Błażej Spychalski z poważnymi zarzutami. Prokuratura ujawnia szczegóły
- Afera w RARS. Szefowa biura Morawieckiego miała przyjąć 3,5 mln zł łapówki
- Była mniejsza niż paznokieć i była zsynchronizowana z iPhone’em (...). Jak nosiłem marynarkę, to była umiejscowiona w klapie przy fladze biało-czerwonej. Albo miałem ją umiejscowioną w koszuli, z reguły przy kieszonce i napisie, jeżeli taki był. Tak, by była niewidoczna - miał powiedzieć na przesłuchaniu w sierpniu 2023 r., które odbyło się rok po jego aresztowaniu.
"Nagrywałem te spotkania"
Przekonywał, że kamerkę zakupił "dla własnego bezpieczeństwa". Według ustaleń serwisu J. nie był w stanie wytłumaczyć, czy była ona włączona cały czas i nagrywała wszystkie spotkania, czy włączał ją za każdym razem przed kolejnym spotkaniem. - Nigdzie poza moim telefonem te nagrania nie trafiały. Jeżeli czułem się niepewnie albo zagrożony, to nagrywałem te spotkania - miał zapewniać w rozmowie ze śledczymi.
Śledztwo ws. Tomasza J. Areszt i wyjście na wolność
Śledztwo w sprawie powoływania się przez Tomasza J. na wpływy w organach władzy i instytucjach państwowych celem pośrednictwa w załatwianiu spraw w zamian za korzyści majątkowe i osobiste lub ich obietnice zostało wszczęte w listopadzie 2021 roku. Tak podał w publikacji z lutego Onet.pl. Osiem miesięcy później mężczyznę zatrzymano i zastosowano wobec niego areszt tymczasowy.
Tomasz J. przebywał w więzieniu ponad dwa lata. W lutym 2025 roku zwolniono go, a przed sądem odpowiada z wolnej stopy. "Na liście potencjalnych świadków jego czynów znajdują się nazwiska wielu parlamentarzystów, byłych ministrów, osób z kierownictwa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Kancelarii Prezydenta RP. A kluczową postacią będzie Iwona Arent" - napisał w lutym br. portal. J. nie przyznaje się do winy. Grozi mu nawet do dziesięciu lat więzienia.
REKLAMA
Iwona Arent dementuje
W opublikowanym w lutym br. w mediach społecznościowych oświadczeniu Iwona Arent odcinała się od doniesień Onetu. Posłanka podkreślała, że miała zostać oszukana przez mężczyznę podającego się za wpływowego biznesmena i że wówczas nie miała podstaw, aby kwestionować jego intencje. Twierdziła też, że nie wiedziała o jego działaniach ani jego podwójnym życiu. Dodała, że wyciąganie wniosku, iż wspierała działalność oszusta, ma być nieuczciwe i wprowadza opinię publiczną w błąd. Publikację Onetu uznała w oświadczeniu za polityczną nagonkę, podkreślając, że to Tomasz J. dopuścił się nieuczciwych działań.
Źródła: Onet.pl/RadioZET.pl/hjzrmb/kor
REKLAMA