Polka widziała atak na miasto Sumy. "To było przerażające"

To było przerażające - tak w rozmowie z Polskim Radiem niedzielny atak na Sumy opisuje Monika Andruszewska. Polska dziennikarka i wolontariuszka była w mieście, kiedy spadły na nie rosyjskie rakiety balistyczne. Widziała też miejsce, w którym zginęli cywile. Nie ma wątpliwości, że Rosjanie zaatakowali celowo.

2025-04-14, 13:19

Polka widziała atak na miasto Sumy. "To było przerażające"
Atak na miasto Sumy. Relacja Polki . Foto: PAP/DSNS Ukraina

Wojna w Ukrainie. Relacja z ataku na miasto Sumy

Monika Andruszewska w rozmowie z Polskim Radiem relacjonowała, że wczoraj przebywała około dwóch kilometrów od miejsca, gdzie spadły rosyjskie rakiety. Udało się jej dotrzeć na miejsce ataku po tym, jak zakończyła się akcja ratownicza. To, co zobaczyła, było przerażające.

- Wokół stoją spalone samochody, na ziemi walają się pozostałości po akcji ratowniczej. Widziałam zakrwawioną saszetkę z dokumentami, obok była wielka dziura w murku. Widziałam też małą czapeczkę w kropki, która ewidentnie spadła z głowy jakiegoś małego dziecka. To jest wszystko we krwi, widok jest przerażający - opowiadała Monika Andruszewska.

Potwierdziła informacje ukraińskich władz, że Rosjanie do ataku użyli ładunków kasetowych, szczególnie niebezpiecznych dla ludności. Jak mówiła, w promieniu stu metrów cały ten teren był przykryty odłamkami kasetowymi, a ślady po nich widać było na karoseriach samochodów i elewacjach budynków.

- Tak naprawdę żadna osoba, która znalazła się w polu rażenia, nie mogła wyjść z tej sytuacji bez szwanku - podkreśliła dziennikarka. W jej ocenie Rosja zaatakowała celowo przechodniów, którzy w Niedzielę Palmową szli do cerkwi, i ludzi na spacerze.

REKLAMA

Wolontariuszka wskazała, że atak Rosji to celowe działanie mające terroryzować Ukraińców. Jej zdaniem tylko ukraińska armia może zatrzymać ten terror i dlatego trzeba ją wspierać.

- To są wszystko działania systemowe, strategia terroru psychologicznego, który polega na nieustannym przypominaniu wszystkim osobom mieszkającym w Ukrainie, że to się może też stać z nimi. Każdy mieszkaniec Ukrainy może w dowolnym momencie stać się ofiarą rosyjskiej zbrodni - stwierdziła.

Wojna w Ukrainie. Rosja zaatakowała miasto Sumy

Do ataku na miasto Sumy na północnym wschodzie Ukrainy doszło w Niedzielę Palmową około godziny 10.15 czasu lokalnego. Pociski spadły na centrum miasta, gdy ludzie między innymi wracali bądź szli do cerkwi. Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że zginęły 34 osoby, a 117 zostało rannych, w tym dzieci, a wśród nich dziewczynka urodzona w 2025 roku.

REKLAMA

Do niedzielnego ataku doszło dwa dni po spotkaniu amerykańskiego specjalnego wysłannika ds. Bliskiego Wschodu Steve'a Witkoffa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem w Petersburgu.

Prezydent USA Donald Trump, komentując rosyjski atak, powiedział na pokładzie Air Force One podczas powrotu z Florydy do Waszyngtonu, że "to było straszne". - Powiedziano mi, że popełnili błąd, ale uważam, że to okropna rzecz. Uważam, że cała wojna jest okropna. Uważam, że to, że ta wojna się zaczęła, jest nadużyciem władzy - powiedział Trump, podkreślając, że gdyby on był prezydentem, Stany Zjednoczone "nigdy nie pozwoliłyby, by ta wojna wybuchła".

Szef amerykańskiej dyplomacji Marco Rubio, składając kondolencje za pośrednictwem platformy X, napisał, że "to tragiczne przypomnienie, dlaczego prezydent Trump i jego administracja poświęcają tyle czasu i wysiłku, aby spróbować zakończyć tę wojnę i osiągnąć trwały pokój".

REKLAMA

Rosyjski atak rakietowy potępił także amerykański specjalny wysłannik ds. Ukrainy, emerytowany generał Keith Kellogg. - Atak sił rosyjskich w Niedzielę Palmową na cele cywilne w Sumach przekracza wszelkie granice przyzwoitości. (...) Prezydent Trump ciężko pracuje, aby zakończyć tę wojnę - napisał.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/nł/kor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej