Zabójstwo na UW. Studenci dementują wersję wydarzeń krążącą w sieci

Samorząd Studentów Uniwersytetu Warszawskiego sprzeciwia się zarzutom o bierności studentów podczas tragicznych wydarzeń na kampusie 7 maja. Doszło wówczas do brutalnego morderstwa pracowniczki uczelni. Przewodniczący samorządu Mateusz Mossakowski w rozmowie z Polskim Radiem przestrzegł, aby fałszywe informacje nie zapoczątkowały spirali, która skończy się kolejną tragedią. 

2025-05-13, 18:00

Zabójstwo na UW. Studenci dementują wersję wydarzeń krążącą w sieci
Sprawca zabójstwa na terenie kampusu UW w prokuraturze.Foto: Wojciech Olkusnik/East News, STACH ANTKOWIAK/REPORTER

Zabójstwo na UW. Samorząd Studentów odpiera zarzuty

W sieci pojawiły się nagrania z kampusu, na których widać m.in. napastnika w trakcie dokonywania mordu. Komentujący zarzucali studentom, że byli bierni, a także informowali się na grupach w mediach społecznościowych jeszcze przed atakiem o podejrzanej osobie z siekierą, a nie zawiadomili służb.

Przewodniczący samorządu Mateusz Mossakowski zdementował tę wersję i podkreślił, że informacje, jakoby studenci nie reagowali na dramatyczne wydarzenia, są "nieprawdziwe i krzywdzące". - Apeluję o to, żeby każda osoba, która dalej podaje te informacje i wyraża swoje oceny na podstawie takich niepotwierdzonych informacji, żeby się zreflektowała - powiedział Mossakowski.

"Reakcja była szybka i adekwatna"

REKLAMA

Samorząd studentów UW wezwał do powstrzymania się od ataków personalnych i mowy nienawiści wobec członków społeczności akademickiej. Jak przypomniano, prokuratura potwierdziła, że pierwszy telefon na policję od studentów wpłynął o godz. 18:39, a reakcja była szybka i adekwatna. Zdementowano także informacje, jakoby sprawca przez dłuższy czas poruszał się po kampusie z niebezpiecznym narzędziem na widoku. 

7 maja 22-letni student Wydziału Prawa UW - Mieszko R. zaatakował portierkę Uniwersytetu Warszawskiego. Kobieta nie przeżyła ataku i zmarła na miejscu. Na pomoc ruszył pracownik straży uniwersyteckiej, któremu napastnik również zadał dotkliwe rany. Mężczyzna w stanie ciężkim trafił do szpitala. Obecnie jego życiu nic nie zagraża.

Czytaj także: 

Źródło: Polskie Radio

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej