Nawet 20 euro za dzień. Grecja wprowadza nową opłatę dla turystów
Grecja jest krajem bardzo lubianym przez turystów. Niestety, czasem aż za bardzo, dlatego grecki rząd postanowił wprowadzić opłaty za odwiedzanie niektórych rejonów kraju. A konkretnie niektórych wysp, na których liczba zwiedzających bywa wyższa niż rdzennych mieszkańców.
2025-06-18, 16:58
- Od 1 lipca Grecja wprowadza opłatę za zejście na ląd od pasażerów statków wycieczkowych (tzw. pływających hoteli)
- Podstawowa opłata wyniesie 5 euro od osoby, ale na najbardziej obleganych wyspach wyniesie 20 euro
- W 2023 Grecję na pokładach wycieczkowców odwiedziło około 7 mln osób
Grecja chce ograniczyć nadmiar turystów. Nowa opłata za zejście na ląd
Hellada jest jednym z najbardziej obleganych kierunków turystycznych. I choć przynosi to greckiej gospodarce wymierne korzyści, bo szacuje się, że wkład turystyki w PKB to od 20 do 25 procent PKB, to nadmiar odwiedzających bywa poważnym obciążeniem - szczególnie dla małych wysp i niedużych miasteczek.
Dlatego Grecja postanowiła nieco ograniczyć skutki nadmiaru turystów wprowadzając opłatę w wysokości od 5 do 20 euro od osoby. Dotyczy ona jednak przede wszystkim tych, którzy na greckiej ziemi spędzają mało czasu - pasażerów wielkich wycieczkowców, których w 2023 było w greckich portach ok. 7 mln.
Od 1 lipca za zejście na ląd z wycieczkowca trzeba będzie zapłacić 5 euro w większości greckich portów. Ale na najbardziej obleganych wyspach - Mykonos i Santorini - opłata ta będzie znacznie wyższa i wyniesie 20 euro od osoby. I nie dzieje się tak bez powodu - w szczycie sezonu potrafi przy nich kotwiczyć nawet kilka wielkich wycieczkowców równocześnie. Opłaty w tej wysokości będą obowiązywać między 1 lipca a 30 września.
W sezonie niskim, czyli od 1 października do 31 maja opłata za zejście na ląd wyniesie 3 i 12 euro. Podstawowym celem, który greckie władze chcą osiągnąć, to zniechęcenie części turystów do zejścia na ląd.
REKLAMA
Opłaty wesprą lokalne gospodarki
Środki pozyskane od pasażerów wycieczkowców nie trafią do centralnego budżetu. Wszystkie pieniądze z tych opłat trafią do lokalnych budżetów samorządowych w miejscach zejścia na ląd. Dzięki temu popularne miejscowości będą miały więcej środków na to, by radzić sobie z negatywnymi skutkami masowej turystyki - niedoborami wody, nadmiernym obciążeniem lokalnych usług komunalnych (np. wywóz śmieci) czy obciążeniem lokalnej infrastruktury.
Rosnąca fala protestów przeciwko masowej turystyce
Mieszkańcy wielu europejskich miast, które popularne są wśród turystów, coraz częściej protestują przeciwko nadmiernej masowej turystyce. Jako powody podają oni hałas, rosnące koszty życia i "wypychanie" mieszkańców poza centra miast. Ostatnie protesty odbyły się 15 czerwca między innymi w Barcelonie, Lizbonie i Wenecji.
Czytaj także:
- Południowa Europa nie chce turystów. "Twoje wakacje, nasze nieszczęście"
- Zachowasz się jak w Polsce, zapłacisz srogi mandat. Uważaj na wakacjach w tych krajach
- Dokąd latamy na Boże Ciało? Na pizzę do jej ojczyzny
Źródło: Redaktionsnetzwerk Deutschland/Mintour.gov.gr/Andrzej Mandel
REKLAMA