Zarząd poczty bez zarzutu. Prokurator umorzył śledztwo ws. wyborów kopertowych
Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie przygotowań do zorganizowania przez Pocztę Polskę wyborów prezydenckich w 2020 roku, w czasie pandemii COVID-19. Śledczy odrzucili argumenty m.in. NIK, że poniesione przez spółkę koszty przygotowania głosowania korespondencyjnego wyrządziły szkodę wielkich rozmiarów, a wystąpienie o dane osobowe było przestępstwem.
2025-06-19, 17:30
Wybory kopertowe 2020. Koniec prokuratorskiego śledztwa
Wybory prezydenckie, jakie przeprowadzono w 2020 roku, miały odbyć się korespondencyjnie, w związku z szalejącą pandemią COVID-19. Pomysł rządzącego wówczas Prawa i Sprawiedliwości wzbudził kontrowersje z uwagi na sposób przetwarzania danych osobowych, kosztów i legalność przedsięwzięcia. Prace nie wyszły poza stadium przygotowań, ale na planowane wybory wydano ponad 66 mln zł, wobec tego Najwyższa Izba Kontroli, sejmowa komisja śledcza, i posłowie PO zawiadomili prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Zarzucali zarządowi Poczty Polskiej niegospodarność i nielegalne przetwarzanie danych osobowych. NIK wyliczył, że na samych przygotowaniach państwowa spółka straciła 133 miliony złotych.
W minionym tygodniu, 11 czerwca, Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie przygotowań do organizacji wyborów kopertowych - informuje w czwartek Wirtualna Polska. Prok. Iwona Kijek zauważyła, że z wydanych 66,8 mln zł., ponad 53 mln. zostały już zwrócone poczcie przez Krajowe Biuro Wyborcze, a o pozostałe 13,6 mln. spółka procesuje się ze Skarbem Państwa. W ocenie śledczych, do czasu rozwiązania tego sporu nie można mówić o powstaniu szkody.
Dodatkowo, co podnosili biegli cytowani przez prokuratora, nawet gdyby cała sporna kwota została uznana za stratę poczty, to stanowiłaby ona jedynie ok. 0,2 proc. rocznych kosztów operacyjnych Poczty Polskiej, nie można więc mówić o "szkodzie wielkich rozmiarów".
Działania w dobrej wierze i zaufaniu do państwa
Dodatkowo, jak argumentuje prokurator, odrzucenie w 2020 roku proponowanego przez rząd kontraktu wartego 700 mln złotych mogłoby być uznane za działanie na szkodę spółki. Śledcza podkreśla, że zarząd państwowego operatora pocztowego nie chciał szkodzić spółce, działał w dobrej wierze, i kierował się zaufaniem do organów państwa, którego przedstawiciele na piśmie obiecywali zwrócić wszystkie poniesione koszty.
REKLAMA
Dodatkowo, szefowie Poczty Polskiej byli, zdaniem prok. Kijek, zobligowani do działania w związku z decyzją premiera Mateusza Morawieckiego z kwietnia 2016 roku opatrzoną klauzulą natychmiastowej wykonalności. "Prokurator tłumaczy, że w polskim prawie decyzja administracyjna, nawet obarczona najcięższymi wadami prawnymi, pozostaje wiążąca dla jej adresata aż do momentu jej formalnego uchylenia lub stwierdzenia nieważności" - czytamy na WP.pl.
Legalne sięgnięcie do bazy PESEL. Były konkretne przepisy
Podobnie wygląda sprawa przetwarzania danych osobowych. Poczta, występując o dane uprawnionych do głosowania, opierała się na konkretnym przepisie, uchwalonym specjalnie w związku z wyborami 2020 roku, który upoważniał ją do sięgnięcia do danych systemu PESEL lub innych spisów, "jeżeli dane te są potrzebne do realizacji zadań związanych z organizacją wyborów Prezydenta RP, bądź w celu wykonania innych obowiązków nałożonych przez organy administracji rządowej" - cytuje portal. Od decyzji o umorzeniu przysługuje zażalenie do sądu.
Czytaj także:
- Głosowanie korespondencyjne dla wszystkich. KO składa projekt
- To Trzaskowski wygrał wybory? Stępień: ja bym tego nie wykluczał
Źródło: WP.pl/PolskieRadio24.pl/mbl
REKLAMA