Litwa. Rząd pozwolił odstrzelić niedźwiedzicę. W jej obronie stanęli myśliwi
Młoda niedźwiedzica brunatna zawędrowała na przedmieścia Wilna i zaczęła eksplorować podwórka, wywołując poruszenie wśród mieszkańców. Rząd wydał pozwolenie na jej odstrzał, ale związek myśliwych zamiast skorzystać z okazji, stanął w obronie zwierzęcia – poinformowała w czwartek agencja AP.
2025-06-19, 17:34
Niedźwiedzica zawędrowała na przedmieścia Wilna
Niedźwiedzica pojawiła się w Wilnie po raz pierwszy od lat w sobotę. Przez dwa dni przecinała autostrady i była widziana w różnych miejscach na obrzeżach litewskiej stolicy. Zbliżyła się na odległość 4-5 km do centrum. Ludzie próbowali odstraszyć ją przy pomocy smartfonów, a nawet dronów, ale nie przyniosło to skutku.
Rząd wydał zezwolenie na odstrzał zwierzęcia, ale Litewski Związek Myśliwych i Wędkarzy wyraził z tego powodu oburzenie, podkreślając, że na Litwie żyje bardzo niewiele niedźwiedzi brunatnych.
Myśliwi nie chcą odstrzału zwierzęcia
Przedstawiciel Związku Ramute Juknyte powiedział agencji AP, że niedźwiedzica miała około dwóch lat i była pięknym osobnikiem, który nie zasługiwał na odstrzał. - Była przestraszona, ale nie agresywna. Po prostu nie wiedziała, jak uciec z miasta. Niczego złego nie zrobiła - oznajmił.
REKLAMA
Związek zaproponował uśpienie zwierzęcia i przeniesienie go w inne miejsce. Według szacunków organizacji na całej Litwie żyje tylko pięć do dziesięciu niedźwiedzi brunatnych.
Wobec ostrej reakcji Związku Myśliwych władze przeszły do defensywy. Wiceminister środowiska Ramunas Krugelis zapewnił, że zezwolenie na odstrzał wydano wyłącznie prewencyjnie, na wypadek gdyby niedźwiedzica zaczęła stwarzać zagrożenie.
Ostatecznie niedźwiedzica wzięła sprawy we własne łapy i oddaliła się od miasta. W środę nagrano ją, jak spokojnie wędruje skrajem lasu 60 km od Wilna, podjadając zboże.
Niedźwiedzie brunatne, niegdyś bardzo liczne na terenie Litwy, praktycznie zniknęły z kraju w XIX w. na skutek polowań i utraty środowiska. W ostatnich latach zaczęły się ponownie pojawiać w niewielkiej liczbie, zwykle przekraczając granicę z Łotwy lub Białorusi.
REKLAMA
Czytaj także:
- Pod Lipskiem grasuje wielki kot. "Na 80 procent puma". Wysłano drony
- Rozszarpane gardła, pogryzione zwłoki i wielki strach. Czym była "bestia z Gévaudan"?
Źródło: PAP
REKLAMA