Sławosz Uznański-Wiśniewski dla PR24.pl: Polak w kosmosie wywoła "efekt Apollo"?
Sławosz Uznański-Wiśniewski stał się drugim Polakiem w kosmosie i pierwszym, który zawita na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Co będziemy z tego mieli? Takie pytanie zadaliśmy naszemu astronaucie – oto co nam odpowiedział.
2025-06-25, 09:19
O przyszłości Polski w kosmosie, komercyjnym potencjale tej branży i inspirującej roli astronauty rozmawiamy ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, astronautą projektowym Europejskiej Agencji Kosmicznej. Nasz rodak nie ma wątpliwości – inwestycja w sektor kosmiczny to dla Polski ogromna szansa.
Michał Tomaszkiewicz: Czy Polska ma szansę stać się znaczącym graczem w sektorze kosmicznym? W jakich obszarach mamy największe kompetencje? Jakiej rentowności można oczekiwać?
Sławosz Uznański-Wiśniewski: Uważam, że w kosmos warto inwestować w każdym zakresie. Jest to obecnie bardzo dochodowy i wysoce komercyjny biznes, co doskonale zrozumiały duże gospodarki, aktywnie sprzedając swoją technologię, którą my często od nich kupujemy. Naszym celem powinno być produkowanie własnych rozwiązań i sprzedawanie ich innym, zamiast wiecznego kupowania. Aby to osiągnąć, musimy skoncentrować się na naszych niszach technologicznych i zidentyfikować te obszary, w których możemy stać się liderami. Bycie globalnym liderem rynku kosmicznego to bez wątpienia ogromna ambicja. Niemniej jednak, możemy spokojnie wypełnić pewne nisze technologiczne. Co więcej, myślę, że dysponujemy w Polsce ogromnym potencjałem inżynierskim wśród młodych ludzi, którzy są niezwykle zaawansowani technologicznie i mogą z powodzeniem konkurować na tym rynku z innymi krajami.
🚀 Astronomiczna wartość przemysłu kosmicznego
Globalna gospodarka kosmiczna, wyceniana w 2023 roku na 570 miliardów USD, ma według prognoz osiągnąć wartość 1,8 biliona USD do 2035 roku. Polski sektor, choć wciąż na wczesnym etapie rozwoju, jest wart ponad 2 miliardy zł i składa się z ponad 300 firm i instytucji, które zatrudniają łącznie około 12 000 osób. Strategicznym celem Polski, zapisanym w Polskiej Strategii Kosmicznej, jest osiągnięcie do 2030 roku co najmniej 3 procent udziału w obrotach europejskiego rynku kosmicznego. Biorąc pod uwagę, że wartość europejskiego rynku (ESA plus komercyjny) już teraz szacuje się na ponad 100 miliardów euro rocznie, cel ten oznacza ambicję zbudowania w Polsce sektora generującego obroty rzędu co najmniej 3 miliardów euro (około 12,8 miliarda złotych). Kluczowym narzędziem do osiągnięcia tego celu jest zwiększona o 360 milionów euro składka do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) na lata 2023-2025. Dzięki mechanizmowi tzw. zwrotu geograficznego większość tych środków wróci bezpośrednio do polskich firm w postaci kontraktów, umożliwiając im rozwój i zdobywanie doświadczenia niezbędnego do konkurowania na arenie międzynarodowej.
Michał Tomaszkiewicz: Które obszary są obecnie najbardziej obiecujące dla rozwoju polskiego przemysłu kosmicznego?
REKLAMA
Sławosz Uznański-Wiśniewski: Jest kilka obszarów, które moim zdaniem będą miały największy potencjał komercjalizacyjny w najbliższych latach. Na początek wspomnę o obserwacji Ziemi. Gromadzimy tu ogromne ilości informacji, a jednocześnie ogromna szansa leży w analizie tych danych. Dotyczy to takich sektorów jak rolnictwo, administracja publiczna czy przemysł prywatny, a celem jest optymalizacja i automatyzacja nowoczesnej gospodarki. Polska, będąc silnym graczem informatycznym w Unii Europejskiej, mogłaby oferować te analizy nie tylko na rynku lokalnym, ale i na całym rynku europejskim. Już teraz jesteśmy w Europie największym dostawcą surowych danych dotyczących dynamiki na orbicie. Możemy jednak rozwinąć nasze kompetencje, sprzedając gotowe analizy, zamiast jedynie dostarczać surowe dane. Mamy tu szansę zbudować naszą polską ekspertyzę, a ten rynek stoi przed nami otworem.
Jeśli chodzi o technologie, które będą latać w kosmos, te obszary, które będą się bardzo dynamicznie rozwijać, to serwisowanie na orbicie oraz tzw. clean space, czyli śledzenie i usuwanie śmieci kosmicznych, a także monitorowanie tysięcy satelitów. Kolejnym istotnym obszarem jest produkcja na orbicie. Wspomniałbym również o wykorzystywaniu zasobów lokalnych (in-situ resource utilization), czyli używaniu zasobów dostępnych w kosmosie. To rozwiązanie przyda się zarówno na Księżycu, jak i na Marsie, na przykład do budowania habitatu na Księżycu czy też sprowadzenia helu-3 z Księżyca na Ziemię jako surowca przyszłości. Wspomnę także o generacji energii elektrycznej z paneli słonecznych na niskiej orbicie okołoziemskiej i przekazywaniu jej z powrotem na Ziemię jako odnawialnego źródła energii, co w średnim terminie może zapewnić niezależność energetyczną.
🇵🇱 Kosmiczne przedsiębiorstwa z Polski
Polski sektor kosmiczny już teraz posiada wyspecjalizowane firmy z konkretnymi osiągnięciami w perspektywicznych niszach:
ICEYE: Choć to firma fińska, jej współzałożycielem jest Polak, Rafał Modrzewski. Jest operatorem największej na świecie konstelacji satelitów z radarem syntetycznej apertury (SAR). Firma podpisała przełomową umowę o wartości niemal 200 milionów euro na dostawę satelitów SAR dla Sił Zbrojnych RP, co jest przykładem synergii między komercyjną innowacją a bezpieczeństwem narodowym.Creotech Instruments: Uznawany za lidera polskiej produkcji satelitarnej, którego kluczowym produktem jest modułowa platforma mikrosatelitarna HyperSat. Firma jest głównym integratorem satelity EagleEye, największego w historii Polski, i bierze udział w kluczowych misjach ESA, takich jak PROBA-3 czy ExoMars.
Scanway: Specjalizuje się w precyzyjnych systemach optycznych i wizyjnych. Firma dostarczyła główny teleskop dla satelity EagleEye i zdobyła kluczowe doświadczenie orbitalne („flight heritage”) dzięki własnej misji STAR VIBE.
SatRev: Producent nanosatelitów do obserwacji Ziemi, który umieścił na orbicie już kilkanaście satelitów, w tym pierwszego polskiego komercyjnego nanosatelitę Światowid. Firma buduje własną fabrykę satelitów, co pokazuje skalę jej ambicji.
Projekt EagleEye, będący owocem współpracy Creotech (dostawca platformy, czyli „autobusu” dla satelity) i Scanway (dostawca zaawansowanego ładunku optycznego, czyli „oczu”), symbolizuje ewolucję polskiego przemysłu od roli poddostawcy do pozycji integratora złożonych systemów kosmicznych.
REKLAMA
Michał Tomaszkiewicz: Jak bardzo polskiemu przemysłowi kosmicznemu może pomóc Polak w kosmosie? Pańska popularność jest ogromna, widziałem kolejki po zdjęcia. Czy taki lot może być traktowany jako inwestycja?
Sławosz Uznański-Wiśniewski: Byłem na panelu podczas Światowego Szczytu Ekonomicznego w Davos, gdzie padło dokładnie takie pytanie od przedstawicieli kierownictwa najwyższego szczebla firmy Axiom Space. Odpowiedź, z którą się w pełni zgadzam, brzmi: najlepszą inwestycją w polski kosmos jest wysłanie Polaka w kosmos. Chodzi o to, by pokazać, że to możliwe – że mamy w kosmosie swoje miejsce i możemy zarówno budować technologię, jak i w nim latać.
Astronauci patrzą z góry na naszą planetę, a tak naprawdę całe społeczeństwo patrzy przez pryzmat ich oczu. To jest niezwykle inspirujące. Pokonywanie tak dużych kroków technologicznych, aby móc utrzymać życie na orbicie, jest po prostu porywające. Myślę, że ta inspiracja przełoży się na ogromne zainteresowanie technologią i budowaniem technologii kosmicznych w perspektywie pięcioletniej. Całe rzesze studentów mogłyby wejść na rynek kosmiczny i budować ten rynek bezpośrednio w Polsce, sprzedając polską technologię.
💰 Kosmiczna inwestycja w Polskę
Wysłanie Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w kosmos kosztowało Polskę 65 milionów euro (ok. 275 milionów złotych), co stanowi część szerszego pakietu inwestycyjnego w sektor kosmiczny o wartości 360 milionów euro na lata 2023-2025. Zwrotu z tej inwestycji można upatrywać w historycznym precedensie, jakim był amerykański program Apollo. Analizy ekonomiczne, w tym te przeprowadzone przez Midwest Research Institute, wykazały, że każdy dolar zainwestowany w program księżycowy przyniósł od 7 do nawet 14 dolarów zwrotu dla całej gospodarki USA.
Ten ogromny zwrot był możliwy dzięki transferowi technologii do sektorów komercyjnych, powstawaniu nowych gałęzi przemysłu i tworzeniu setek tysięcy miejsc pracy. Równie ważny był tzw. efekt Apollo, czyli udokumentowany wzrost zainteresowania naukami ścisłymi. Dane z USA pokazują, że w dekadzie po lądowaniach na Księżycu (między latami 1971 a 1981) liczba absolwentów informatyki wzrosła o 533 procent, a inżynierii o 41 procent.
REKLAMA
Ta fala wykwalifikowanych kadr stała się siłą napędową rewolucji technologicznej, a badania dowodzą, że innowacje napędzane przez tę siłę roboczą odpowiadały nawet za 85 procent wzrostu dochodu per capita w USA. Lot Polaka w kosmos jest więc strategicznym narzędziem, które ma szansę wygenerować podobny, podwójny zwrot: długoterminową inwestycję w kapitał ludzki oraz bezpośredni impuls gospodarczy po wzmocnieniu kadr w przemyśle kosmicznym.
Michał Tomaszkiewicz: Po lotach Apollo na Księżyc obserwowaliśmy falę zainteresowania naukami ścisłymi wśród młodzieży. Czy Polska potrzebuje naszego lotu w kosmos, żeby zapewnić sobie lepszą przyszłość w dziedzinie naukowej i technologicznej?
Sławosz Uznański-Wiśniewski: Zdecydowanie się z tym zgadzam i bardzo mocno w to wierzę. Uważam, że każda inwestycja w przemysł kosmiczny ma dziś ogromną stopę zwrotu i pozwala nam przeskoczyć ten krok technologiczny. Wiadomo, że niektóre technologie nie będą od razu komercjalizowalne. Niemniej jednak, prowadząc badania podstawowe i budując nową technologię, nigdy nie wiemy, jaka będzie jej skalowalność.
Mogę podać przykład z mojego instytutu naukowego CERN. Pierwszy ekran dotykowy został opracowany w CERN w latach 70. na potrzeby jednego z akceleratorów, aby kontrolować setki czy tysiące sygnałów. Zajęło 40 lat, aby skomercjalizować taki produkt. Dzisiaj każdy z nas ma ten ekran dotykowy w kieszeni, a ich na świecie są miliardy. Myślę, że inwestycja w badania podstawowe ma ogromną skalowalność społeczną. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że Internet również został opracowany przez CERN, a przecież używamy go na co dzień.
💡 Wielomiliardowe efekty uboczne badań
Inwestycje w ambitne projekty naukowe i technologiczne, choć nie zawsze od razu komercyjne, generują ogromne zyski poprzez tzw. spinoffy – technologie uboczne, które rewolucjonizują codzienne życie. Przykładami są sieć World Wide Web i ekran dotykowy, które powstały w CERN jako narzędzia do rozwiązywania problemów naukowych, czy system analizy bezpieczeństwa żywności HACCP, opracowany na potrzeby programu Apollo, a dziś będący globalnym standardem w przemyśle spożywczym.
REKLAMA
Analizy i liczne przykłady dowodzą, że inwestycje w CERN przynoszą zwielokrotnione korzyści dla światowej gospodarki i społeczeństwa, głównie poprzez transfer technologii, rozwój wiedzy i edukację. Najbardziej znanym przykładem jest bez wątpienia World Wide Web (WWW). W 1989 roku Tim Berners-Lee, pracując w CERN, stworzył system do udostępniania i zarządzania informacjami wewnątrz organizacji. Technologia ta, udostępniona światu za darmo, zrewolucjonizowała komunikację, biznes, edukację i rozrywkę, a jej wkład w globalne PKB jest niemożliwy do przecenienia – w praktyce pozwoliła na zbudowanie internetu, jaki znamy.
Michał Tomaszkiewicz: Czy Polska może stać się kosmiczną potęgą?
Sławosz Uznański-Wiśniewski: Myślę, że warto zadać sobie jako społeczeństwu pytanie: czy chcemy być częścią tych technologii kosmicznych i czy chcemy w nie inwestować? Ja jestem przekonany, że warto, i myślę, że społecznie i gospodarczo przyniesie nam to bardzo dużo. Pytanie brzmi: Czy zechcemy wsiąść do tego pociągu, który już pędzi? Czy rzeczywiście będziemy na pokładzie razem z innymi krajami, aby tę technologię budować? Jestem osobiście bardzo mocno przekonany, że warto.
Źródło: PolskieRadio24.pl/Michał Tomaszkiewicz
REKLAMA