Nie pomogły nawet czary i "wąsate baby". Jak Moskale nie zdobyli Lachowicz
Gdy wiosną 1660 roku zdesperowany kniaź Iwan Chowański nie był w stanie zdobyć twierdzy w Lachowiczach, sięgnął po pomoc... miejscowego czarownika! Ostatecznie ani magiczne zaklęcia, ani udział "wąsatych bab" nie przyniosły pożądanego rezultatu. Bohaterskich obrońców twierdzy uratował Stefan Czarniecki, który rozbił Moskali w bitwie pod Połonką.
2025-07-02, 08:00
Rok 1660 przyniósł promyk nadziei państwu polsko-litewskiemu, które od 12 lat toczyło działania zbrojne na własnym terenie. Wspierani przez Tatarów Kozacy wzniecili w 1648 roku powstanie przeciwko władzy Rzeczypospolitej, a gdy przyjęli carską protekcję, wewnętrzny spór zamienił się w wojnę z Rosją (nazywaną Moskwą).
W 1655 roku niemal całe Wielkie Księstwo Litewskie (obejmujące głównie obecną Litwę i Białoruś) znalazło się pod moskiewską okupacją. W tym czasie Rzeczpospolitą zaczął zalewać potop szwedzki. W rękach nieprzyjaciół znalazło się niemal całe potężne państwo włącznie z Warszawą, Krakowem i Wilnem.
Wkrótce jednak los zaczął się odwracać. W 1656 roku podpisano rozejm z Moskwą, a w połowie następnego roku Szwedzi, mimo wsparcia siedmiogrodzkiego i brandenburskiego, stanowili zagrożenie już tylko na północnych kresach państwa polsko-litewskiego. Wciąż jednak na wyzwolenie spod rządów Moskwy czekali mieszkańcy Litwy.
Wojnę ze wschodnim sąsiadem wznowiono w 1658 roku, ale ze względu na wciąż toczone walki ze Szwecją, polscy i litewscy dowódcy mieli związane ręce. Niewiele dało powtórne przejście Kozaków na stronę Rzeczypospolitej i powszechne powstanie na ziemiach białoruskich.
REKLAMA
W kolejnym roku Kozacy ponownie przeszli pod carskie berło, a zryw został brutalnie stłumiony. Dzieła zniszczenia dokonał kniaź Iwan Chowański, który na przełomie 1659 i 1660 roku przeprowadził krwawy, łupieżczy pochód przez północne i zachodnie krańce Litwy, by po ograbieniu Podlasia kontynuować marsz na ziemiach białoruskich.
Rajd Chowańskiego
Kres brutalnej działalności kniazia nastąpił do Nowgródczyźnie, położonej na zachód od Mińska. Znajdowały się tu trzy niezajęte przez wojska moskiewskie prywatne twierdze – Lachowicze należące do hetmana wielkiego litewskiego Pawła Sapiehy, Słuck znanego z "Potopu" Bogusława Radziwiłła oraz Nieśwież należący do jego (mniej znanego) krewniaka, Michała Kazimierza.
Za murami twierdz kryła się miejscowa szlachta. Kto nie zdołał tego uczynić, narażony był na łupiestwo i poniżenia ze strony Moskali. Szlachty nie chroniła przed tym nawet składana pod przymusem przysięga na wierność carowi.
Tragikomiczny opis takiej uroczystości zostawił pamiętnikarz Bogusław Maskiewicz, który pozostał w zajętym przez Chowańskiego Nowogródku. Przysięgę składano masowo, a "w tumulcie szemranie słyszeć było, a wszyscy miasto przysięgi to pacierze sobie mówili albo bełhotali tylko".
REKLAMA
W marcu 1660 roku Chowański wyruszył na podbój twierdz, by przywołać do porządku tych, którzy jeszcze ośmielali się opierać władzy cara.

Oblężenie Lachowicz
Za pierwszy cel kniaź obrał Lachowicze i wkrótce zapewne pożałował tej decyzji. Była to nowoczesna i dobrze ufortyfikowana twierdza zaopatrzona w działa, broń, amunicję i zapasy żywności. Jak stwierdził słynny pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek, który widział ją na własne oczy: "nie masz takiej w Polszcze żadnej". Większość załogi twierdzy stanowiła okoliczna szlachta zdeterminowana, by odeprzeć Moskali. Wspierał ich także carski major Daniło Ulf, który przeszedł na stronę litewską.
Moskale podeszli pod Lachowice w ostatnich dniach marca. Po nieudanych negocjacjach, Chowański nakazał szturm, który okazał się tak skuteczny jak próby nakłonienia obrońców do kapitulacji. Ze względu na duże straty car zakazał kniaziowi dalszych ataków na umocnienia. Mimo to, gdy w maju pod Lachowicze dotarły moskiewskie posiłki, Chowański podjął kolejną próbę zdobycia twierdzy. Ponownie bez powodzenia.
Dodatkowo Moskali nękała załoga z Nieświeża, a dostawy zaopatrzenia przechwytywali litewscy partyzanci i polscy żołnierze wysyłani przez Stefana Czarnieckiego. Ale zawzięty Chowański nie odpuszczał.
REKLAMA
Młynarz-czarownik i "wąsate baby"
Zdesperowany kniaź postanowił wyjść poza ramy konwencjonalnej sztuki oblężniczej i sięgnął po... czary. Wydarzenia te relacjonował z oddalonego o 80 km Nowogródka wspomniany Maskiewicz. "Młynarz Horodyjski czarownik" po pijanemu pochwalił się moskiewskim żołnierzom, że zna sposoby na zdobycie twierdzy. Ci powieźli go do Chowańskiego, który wielce ucieszył się z tej nietypowej ofert i "obiecał mu wszelką łatwość we wszystkim".
Młynarz-czarownik zaoferował się wybudować drabinę "na śrubach", która pomieści 2 tys. osób. Następnie obiecał zaczarować zamkową broń i artylerię. Na dowód, że potrafi to uczynić, rzucił urok ("zamówił") na moskiewskie działo, które, jak relacjonuje Maskiewicz, "nie mogło wystrzelić żadną miarą", z czego Chowański "cieszył się niewymownie", wierząc, że to samo stanie się bronią palną w twierdzy. Do tego "obiecał tenże młynarz" zrzucić śnieg i grad na oblężonych.
Zaraz pod drugim nieudanym szturmie, Chowański nakazał kolejny, tym razem przy wykorzystaniu umiejętności młynarza. Drabina, czy raczej machina oblężnicza, okazała się jednak bezużyteczna, gdyż ze względu na rozmiary "nie mogli żadną miarą jej prowadzić". Nie pomogło też trzykrotne opasanie murów nitką. Nie ucierpiała też broń i armaty obrońców, bo po raz kolejny zadali poważne straty atakującym.
"Szatan nic przeciwko mocy Bożej nie mógł dokazać", skwitował starania czarownika Maskiewicz. Gdyby tych osobliwości było mało, pamiętnikarz wynotował jeszcze, że podczas szturmu "bab kilka wąsatych zabito".
REKLAMA

Bitwa pod Połonką
Nieudane próby zdobycia Lachowicz były niejako zapowiedzią odwrócenia się losów w tej wojnie. 3 maja 1660 roku podpisano pokój w Oliwie, który kończył wojnę polsko-szwedzką. Rzeczpospolita mogła w końcu skoncentrować się tylko na walce z Moskwą. Mimo poważnych problemów (skłócone dowództwo, nieopłacona i niechętna do walki armia) na początku czerwca w stronę zgrupowania Chowańskiego wyruszyły polskie i litewskie oddziały.
Armią polską dowodził Stefan Czarniecki, Litwinami hetman Paweł Sapieha, któremu szczególnie zależało do szybkiej odsieczy Lachowicz. Po opanowaniu Słonimia (ok. 70 km na zachód od Lachowicz) dowódcy ruszyli w stronę twierdzy. Pewny siebie Chowański nie brał pod uwagę możliwości przeprowadzenia ofensywy przez państwo polsko-litewskie i nic nie wiedział o zbliżających się wojskach. Poinformowany przez uciekinierów ze Słonimia ruszył naprzeciw Czarnieckiemu i Sapiesze, pozostawiając pod twierdzą część sił.
Do starcia doszło 28 czerwca 1660 roku pod wsią Połonka położoną nad rzeczką o tej samej nazwie. Podczas starcia dały o sobie znać kunszt Czarnieckiego oraz pycha i naiwność Chowańskiego. Polski dowódca upozorował odwrót, na co dał się nabrać kniaź, pewny, że Polacy przed nim czmychają. Jednostki, które rzucił w pogoń za, jak myślał, uciekającymi, wpadły w zasadzkę. W przeciągu trzech godzin armia Chowańskiego, która terroryzowała od miesięcy Litwę, została rozbita w pył.
"Jakby się znowu na świat urodził"
Jeszcze tego samego dnia wieść dotarła do Lachowicz. Większość moskiewskich żołnierzy wzięła nogi za pas, resztą następnego ranka zajęli się obrońcy twierdzy i nadjeżdżające wojska spod Połonki. Jak zanotował Jan Chryzostom Pasek, uczestnik wspaniałego zwycięstwa, Czarniecki i Sapieha wjechali wśród aplauzu tryumfalnie do Lachowicz 2 lipca.
REKLAMA
Informacja o pierwszym tak znaczącym zwycięstwie Rzeczpospolitej w wojnie z Moskwą toczonej od 1654 roku rozeszła się w mig. Ogromne szczęście zapanowało w Nowogródku. Po latach życia pod okupacją w ciągłym zagrożeniu życia Maskiewicz stwierdził, że poczuł się, "jakby się znowu na świat urodził".
Za bohaterską postawę miasto Lachowicze zostało zwolnione z wszelkich podatków na dziesięć lat.
Jeszcze w tym samym, szczęśliwym 1660 roku, wojska moskiewskie zostały rozbite w bitwie pod Cudnowem. Mimo tych niewątpliwych sukcesów Rzeczypospolitej nie udało się pozbyć wroga ze swoich ziem i zakończyć wojny. Jak się okazało, był to dopiero półmetek tego konfliktu, który ze zmiennym szczęściem toczył się aż do 1667 roku, gdy podpisano pokój w Andruszowie.
Źródło: Polskie Radio/Tomasz Horsztyński
REKLAMA
J. Ch. Pasek, Pamiętniki, 2006; Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Maskiewiczów (wiek XVII), wyd. W. Czapliński, 1961; K. Kossarzecki, Kampania roku 1660 na Litwie, 2005.
REKLAMA