KGB tropi ludzi na filmach. "Taki jest plan Putina i Łukaszenki, to nie dociera na Zachód"
Reżim regularnie wyszukuje twarze uczestników protestów na materiałach filmowych. - To nowość dla Zachodu, ale taka jest potworna rzeczywistość Białorusinów. Gdyby było więcej informacji o Białorusi, autorzy dokumentów o protestach zablurowaliby twarze - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wiaczesław Siwczyk z Ruchu Solidarności Razem. Na Białorusi w tych dniach mają miejsce setki zatrzymań, a funkcjonariusze mówią ludziom, że nie zamazano ich twarzy na filmie dokumentalnym z Polski. - Brak wiedzy o Białorusi to przedsionek tragedii, bo brak reakcji na represje, ułatwia Łukaszence osiągnięcie jego celu, wojny u boku Putina - ostrzega działacz.
2025-07-08, 18:18
"Brak informacji i dobrej oceny sytuacji prowadzi do strasznych błędów"
- Informacje o represjach na Białorusi nie docierają do Zachodu - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wiaczesław Siwczyk, przebywający na emigracji opozycjonista z Ruchu Solidarności Razem, komentując nową falę zatrzymań w jego kraju. I dodaje, że brak informacji i właściwej oceny sytuacji - to prosta droga do tragicznych w skutkach błędów.
W ostatnich dniach reżim Alaksandra Łukaszenki zatrzymuje setki osób, a funkcjonariusze mówią wyłapywanym przez nich ludziom, że rozpoznali ich na filmie dokumentalnym o protestach (z 2020 roku), stworzonym "w Polsce". Tak informuje Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna.
"Wymazaliby twarze na filmie". Działacz: Zachód nie wie, że terror narasta, ma swoje wyobrażenia
Wiaczesław Siwczyk mówi portalowi PolskieRadio24.pl, że wiedza o tym terrorze, jaki ma miejsce na Białorusi, nie przebija się na Zachód. Represje nie są zauważane, nie wyciąga się wniosków, do opinii publicznej nie dochodzą jednoznaczne i konkretne informacje, że sytuacja stale się pogarsza.
- Wiele osób na Zachodzie nie ma pojęcia, że na Białorusi ciągle mają miejsce represje i jak poważna jest sytuacja - a tam codzienne zatrzymują, biją ludzi - mówi.
Jak mówi, ludzie na Zachodzie, nawet w Polsce, nie wiedzą, że KGB, milicja, GUBOPiK, przez cały czas przeglądają filmy, zdjęcia, monitoring, tropiąc uczestników protestów przeciwko prorosyjskiemu reżimowi Łukaszenki. Przeszukiwany jest internet, kontrolowane sieci społecznosciowe.
- Terror wciąż narasta - dodaje opozycjonista. I jak mówi, to straszna tragedia, że do wielu na Zachodzie to nie dociera i skłonni są myśleć, że sytuacja na Białorusi nie jest tragiczna. A tymczasem, jak mówi, to już prawie realia "stalinizmu".
Przypomina, że KGB od dawna, od wielu lat, wyszukuje ludzi na materiałach filmowych. - Gdyby ta wiedza była powszechna, gdyby było więcej informacji o Białorusi, autorzy filmu zablurowaliby twarze - uważa Siwczyk. I dodaje, że ludzie poza Białorusią mają niewłaściwe wyobrażanie o sytuacji w Białorusi.
Jeśli Zachód nie reaguje na represje, to ułatwia dyktatorom osiągnięcie ich celu
Nie jest to terror przypadkowy, dodaje opozycjonista. Łukaszenka i Putin chcą zastraszyć i sparaliżować społeczeństwo do tego stopnia, by potem móc włączyć je bez większego oporu w machinę wojenną Kremla, ocenia nasz rozmówca. Uważa, że to nadrzędny cel represji reżimu. - Bo tak czy inaczej, Łukaszenka będzie walczył po stronie Putina - ostrzega.
Brak wiedzy o sytuacji na Białorusi może mieć zatem tragiczne skutki, podsumowuje. Nie tylko dlatego, że przypomina znany Polakom terror w Polsce za czasów Sowietów, czyli niesie straszne konsekwencje dla Białorusinów. Ale także dlatego, że brak reakcji na represje, ułatwia Łukaszence osiągnięcie jego celów, a jego plany to wojna u boku Putina, mówi Siwczyk.
Wiaczesław Siwczyk zauważa, że obława na Białorusi ma miejsce niedługo po wyzwoleniu, a tak naprawdę deportowaniu z Białorusi kilkunastu więźniów politycznych, po wizycie wysłannika Donalda Trumpa Keitha Kelloga w Mińsku.
Opozycjonista podkreśla, że reżim celowo blokuje informacje na temat swoich działań i represji. I niektórzy zapewne dalej będą sądzić, że na Białorusi nic strasznego się nie dzieje, bo Łukaszenka "uwalnia więźniów". Część informacji nie dociera bowiem do opinii publicznej, a w konsekwencji także do polityków.
Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna policzyło, że tylko od początku tego roku zatrzymano 1700 osób z powodów politycznych. Na Białorusi według oficjalnych list obrońców praw człowieka, Wiasny i Dissident.by, jest wciąż około 1300 więźniów politycznych. Jednak opozycja podkreśla, że jest ich o wiele więcej - nie wszyscy chcą, by przyznano im taki status. Dlatego takich osób może być nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy.
- Kolczaste pułapki na granicy z Białorusią. SG pokazała, z czym musi się mierzyć
- Białoruscy chłopcy w mundurach na granicy z Ukrainą. Nowe patrole Łukaszenki
Źródło: PolskieRadio24.pl/agkm