Zwrot w sprawie Iwony Wieczorek? "Chciała sobie wieczór przedłużyć"

- Analizując logowania telefonów osób związanych z tym wydarzeniem, postawiliśmy śmiałą tezę, że Iwona - wbrew temu, co wcześniej uważano - prawdopodobnie wcale nie zmierzała do domu. Uważamy, że chciała sobie ten wieczór przedłużyć - powiedział w jednym z wywiadów Mikołaj Podolski, dziennikarz śledczy i współautor książki o zaginionej Iwonie Wieczorek.

2025-07-16, 11:45

Zwrot w sprawie Iwony Wieczorek? "Chciała sobie wieczór przedłużyć"
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Są nowe ustalenia dziennikarzy śledczych. Foto: Pomorska Policja

Zaginięcie Iwony Wieczorek

Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 r. To właśnie wtedy po raz ostatni ją widziano. 19-latka najpierw bawiła się ze swoimi znajomymi w dyskotece Dream Club w Sopocie. Podczas imprezy jednak doszło między nimi do kłótni i Iwona postanowiła wrócić do domu sama, piechotą. O godzinie 3.30 po raz ostatni skontaktowała się telefonicznie z koleżanką, a później zarejestrowały ją kamery monitoringu miejskiego. Dalej ślad po dziewczynie się urywa. Zaginięciem 19-letniej mieszkanki Gdańska żyła wtedy cała Polska, a wszelkie nowe doniesienia w tej sprawie do dziś wywołują poruszenie.

Nowe ustalenia ws. Iwony Wieczorek

Sprawa do dziś pozostaje nierozwiązana, a w kontekście zaginięcia 19-letniej Iwony Wieczorek mówi się o pojęciu "zbiorowej amnezji" świadków. Jedną z osób, która przez lata rozpracowywała jedno z najbardziej tajemniczych zaginięć w Polsce był ś.p Janusz Szostka, dziennikarz śledczy, który napisał na ten temat dwie książki. Jego pracę w nowo wydanej książce "Zaginiona Iwona Wieczorek. Koniec kłamstw" kontynuują dziennikarze śledczy Mikołaj Podolski i Marta Bilska. Dotarli oni do zeznań, źródeł i faktów, które rzucają na tę zagadkową sprawę zupełnie nowe światło.

Podolski: dotarliśmy do ludzi, do których nikt wcześniej nie dotarł

W wywiadzie dla Weekend.gazeta.pl. Mikołaj Podolski przyznał m.in., że jemu i Bilskiej zależało jednocześnie an "dokończeniu" sprawy po Januszu Szostaku, a zarazem chcieli ją "pokazać od nowa, w szerszym ujęciu i z wieloma nowymi informacjami". - Pukaliśmy do różnych drzwi i dotarliśmy do ludzi, do których nikt wcześniej nie dotarł. Rozmawialiśmy z ekspertami, a także mieliśmy dostęp do części akt sprawy, Janusz nie zdążył przestudiować wszystkich - mówił.

Nagły zwrot ws. Wieczorek? "Chciała sobie wieczór przedłużyć"

- Analizując logowania telefonów osób związanych z tym wydarzeniem, postawiliśmy śmiałą tezę, że Iwona - wbrew temu, co wcześniej uważano - prawdopodobnie wcale nie zmierzała do domu. Uważamy, że chciała sobie ten wieczór przedłużyć - uważa Mikołaj Podolski.

Dotychczas najczęściej przyjmowaną wersją była ta, że Iwona zmierzała do swojego domu. Dokąd więc - zdaniem reporterów i autorów książki - mogła zmierzać? Według Marty Bilskiej, tego wieczoru w gdańskim parku Reagan odbywało się ognisko i 19-latka mogła zdecydować, że będzie w nim uczestniczyć.

Iwona Wieczorek mogła zmierzać na imprezę urodzinową kolegi?

- Były to urodziny jednego z jej kolegów, na które dostała zaproszenie, ale nie poszła, bo wybrała Dream Club. Dziewczyna mogła przypuszczać, że ktoś z jej znajomych jeszcze tam się bawi, wysłała więc SMS do dwojga uczestników tej imprezy. Ognisko miało zresztą miejsce niedaleko wyjścia z plaży nr 63, przy którym kamery zarejestrowały Iwonę po raz ostatni. Widać, że idzie szybko w stronę parku, tak jakby chciała jeszcze gdzieś zdążyć - mówiła Bilska w rozmowie z Weekend.gazeta.pl.

Z kolei Mikołaj Podolski stwierdził, że Iwona najprawdopodobniej chciała się spotkać ze znajomymi na ognisku, ale to skończyło się, zanim dotarła w pobliże parku. - Nie miała jednak tej informacji. Mogła też - zakładając, że doszła na miejsce ogniska i nikogo nie zastała - chcieć spotkać się z kimś czy wypić drinka, zanim wróci do domu - mówił reporter.

- Poświęciliśmy sporo czasu na to, by dowiedzieć się, w jaki sposób Iwona żyła. Jej przyjaciele mówili nam, że bardzo dużo imprezowała. Nic dziwnego - była przecież po maturze a przed studiami. Dla wielu młodych ludzi to czas szaleństwa. Na bazie tego, co Marek Siewert, policjant zajmujący się sprawą Iwony, powiedział nam o nagraniach z pobliskich kamer, możemy przypuszczać, że Iwona mogłaby obok jednej z kamer przejść i wyjść z parku, a to się nie zarejestrowało, bo kamera była w ruchu - opisywał Podolski.

Dwóch, tajemniczych mężczyzn

Dodał, że rozpatrywałby w tym kontekście "jeszcze jedną możliwość". - W środku parku Reagana znajduje się wyjście w stronę falowca, czyli najdłuższego bloku mieszkalnego w Polsce, i tam kamery nie było. A tam akurat mieszkało wtedy dwóch mężczyzn, z którymi Iwona dobrze się znała. Przy czym o żadnym z nich nie możemy powiedzieć, że jest postacią krystaliczną - zauważył.

Czytaj także:

Zaznaczył jednak, że zarówno on, jak i autorka książki nie chcą przesądzać, co mogło się wydarzyć, ponieważ po drodze pojawiło się więcej pytań co do możliwego przebiegu zdarzeń.

- Iwona w drodze powrotnej złapała telefoniczny kontakt z kolegą, który twierdził, że był już w łóżku. Tymczasem jego telefon był łapany przez trzy różne anteny, jakby się przemieszczał. Odkryte przez nas niejasności dotyczą też paru innych znajomych Iwony, z których jeden był nam przedstawiany jako najbardziej niebezpieczna osoba z otoczenia Iwony. To kibol najbardziej agresywnej bojówki chuligańskiej w Trójmieście. Jego zeznanie nie pokryło się z tym, co mówili inni na temat jego losów tamtej nocy - podkreślił dziennikarz.

"Mogła wsiąść do samochodu z kimś, kogo znała"

Na pytanie dziennikarki Weekend.gazeta.pl o to, czy Iwona mogła spotkać po drodze kogoś znajomego i gdzieś z nim pójść Podolski odparł, że są dwie możliwości: poszła lub pojechała samochodem.

- W ustaleniach śledczych dominują tego rodzaju przypuszczenia. Zaraz za parkiem zaczyna się ogromne blokowisko. Trudno byłoby tam zrobić krzywdę dziewczynie, która była butna i na pewno by się broniła. Nie chce mi się wierzyć, że ktoś kompletnie niezauważony mógłby ciągnąć zwłoki Iwony czy wrzucić je do samochodu - stwierdził. - Ja stawiam tezę, że Iwona mogła wsiąść do samochodu tylko z kimś, kogo znała. Nie pojechałaby z obcym - dodała Marta Bilska.

Źródło: Weekend.gazeta.pl/hjzrmb

Polecane

Wróć do strony głównej