Sikorski w Onecie: jeśli Rosja wejdzie do Dyneburga, będzie wojna

Zdaniem Radosława Sikorskiego, w kwestii ewentualnej wojny pomiędzy NATO a Rosją, dużą rolę mogą odegrać chińskie ambicje względem zajęcia Tajwanu. Gdyby Pekin zdecydował się na taki ruch, mógłby wykorzystać Rosję do odciągnięcia sił Zachodu od swoich działań. Jeśli Putin wysłałby wojsko np. do łotewskiego Dyneburga, wybuchłaby wojna - przekonywał szef MSZ.

2025-07-31, 14:38

Sikorski w Onecie: jeśli Rosja wejdzie do Dyneburga, będzie wojna
W podcaście Onetu "Raport Międzynarodowy" Radosław Sikorski rozważał scenariusze ddalszej eskalacji wojny ukraińsko-rosyjskiej. Foto: Przemek Świderski/East News

Chiny skłonią Rosję do zaatakowania NATO?

Radosław Sikorski był gościem Onetu w podcaście "Raport Międzynarodowy". Rozważał m.in. scenariusze zakończenia konfliktu między Rosją a Ukrainą, lub jego dalszej eskalacji. Nie bez znaczenia pozostaje w tej kwestii rola Chin, od których Moskwa - zdaniem szefa polskiej dyplomacji - jest w pełni uzależniona.

Pojawiają się jednak głosy, że już w 2027 roku Rosja może być gotowa do dużego konfliktu zbrojnego z Europą. Mówił o tym chociażby dowódca wojsk NATO w Europie gen. Alexus Grynkewich. Szef polskiego MSZ wyjaśnił, że chodzi o scenariusz, w którym Chiny zdecydują się na działania militarne względem Tajwanu.

Rosja, która stała się już wasalem Chin, jest zależna od chińskiej technologii, chińskich dostaw, może być skłoniona przez przywództwo chińskie do jakiejś formy dywersji strategicznej, która by wiązała siły Zachodu po to, aby Chiny nie były osamotnione w swojej konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi - mówił Sikorski. 

"Jeśli wejdą do Dyneburga, to mamy wojnę"

Choć oczywiście możliwości odciągnięcia uwagi Zachodu od Tajwanu są różne, to nie można w pełni wykluczyć agresji Rosji na jedno z państw bałtyckich. Tego typu agresywny scenariusz mógłby się ziścić np. przy okazji manewrów Zapad. Szef MSZ został zapytany o skutki wejścia rosyjskich wojsk do łotewskiego Dyneburga.

- Jak wejdą do Dyneburga, to mamy wojnę, bo to jest wtedy agresja otwarta przeciwko NATO. Natomiast są inne sposoby, które Rosja już testuje. Mamy kolejne podpalenia, mamy morderstwa polityczne, mamy ataki na poszczególne instytucje, także polskie. Przypominam polski szpital w Krakowie zablokowany, czy próba zdezorganizowania poboru podatków w Polsce. Ale też zakłócenia sygnału GPS - stwiedził.

Choć zdaniem Sikorskiego rozpoczęcie działań zbrojnych przeciwko członkowi NATO byłoby "katastrofalne dla Rosji", to nie można tego w pełni wykluczyć. - Gdybyśmy mogli wykluczyć taki scenariusz, to niepotrzebne byłoby nam Wojsko Polskie - ocenił.

Rozmowy Ukrainy i Rosji. Co jeśli nie będzie rozejmu?

W kwestii ewentualnego rozejmu pomiędzy Ukrainą a Rosją szef polskiej dyplomacji wskazał, że rozmowy toczą się na różnych płaszczyznach. - Tutaj jest powszechna wiedza, że i Turcja mediuje, i specjalny wysłannik prezydenta Trumpa był w Moskwie. Prezydent Macron dzwonił po paru latach do Władimira Putina. I jest ta ścieżka stambulska, gdzie głównie rozmawiano o wymianie jeńców. Wiemy też, że z obydwoma stronami rozmawia mój niedawny gość na naszej globalnej naradzie ambasadorów, czyli szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, bo są takie kwestie jak na przykład nieatakowanie sobie wzajemnie siłowni jądrowych. Zawsze jakieś rozmowy są i zobaczymy, co z nich wyniknie - mówił. 

Dużą rolę w tej sprawie odgrywa również prezydent Stanów Zjednoczonych, który zagroził Putinowi surowymi konsekwencjami, jeśli ten nie zawrze rozejmu. W grę wchodzi chociażby przekazanie Ukrainie broni ofensywnej, którą mogłaby atakować cele w głębi Rosji.

- Prezydent Trump tym grozi. Uważam, że wreszcie doszedł do tych wniosków, do których my jako Europa doszliśmy wiele miesięcy temu, a tak naprawdę od początku tej agresji, że Putin nie chce pokoju. Putin chce Ukrainy - ocenił Sikorski. 

- Szczerze? Na razie, na ten moment naszej rozmowy prezydent Trump jeszcze Putinowi żadnej przykrości nie sprawił. Zapowiada przykrość i ta przykrość, jak rozumiem, może mieć dwa aspekty. Po pierwsze to jest władza publiczna. Prezydent Trump grozi tymi sankcjami gospodarczymi tym, którzy kupują rosyjskie węglowodory i grozi zwiększeniem dostaw amerykańskiej amunicji i uzbrojenia. Z tą różnicą, że to my, Europa, mamy za to zapłacić - dodał. 

Czytaj także:

Źródło: Onet/egz

Polecane

Wróć do strony głównej