Zanim został "polskim Billem Gatesem", był kolegą Baczyńskiego i demolował sklepy

W piwnicy jego willi w Warszawie Krzysztof Kamil Baczyński uczył się strzelać. W domu tym przygotowywano też akcje małego sabotażu. Raz Jacek Karpiński robił tam tzw. "bombkę", co skończyło się spektakularnym wypadkiem.

2025-08-07, 08:10

Zanim został "polskim Billem Gatesem", był kolegą Baczyńskiego i demolował sklepy
Po lewej: Jacek Karpiński przy jednej ze swych konstrukcji - komputerze KAR-65. Po prawej: Kzzysztof Kamil Baczyński. Foto: Polskie Radio/grafika na podstawie materiałów domeny publicznej (Wikimedia)

Sekcyjni

Jacek Karpiński (1927-2010) był aż sześć lat młodszy od Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1921-1944), jednak podczas powstania warszawskiego miał więcej szczęścia od starszego kolegi. Obaj należeli do plutonu "Alek" (w kompanii "Rudy" batalionu "Zośka").

Pseudonimy obu utworzono po prostu od ich imion - "Jacek" (lub "Mały Jacek") i "Krzyś" (lub "Krzysztof", ale także na przekór tej zasadzie "Zieliński"). Karpiński był dowódcą sekcji pierwszej, Baczyński drugiej. Obaj w chwili wybuchu powstania nie zdołali dotrzeć na miejsce zbiórki. Później ich losy potoczyły się zupełnie inaczej.

2 sierpnia 1944 roku na Mokotowie podczas starcia garstki powstańców z kilkusetosobowym oddziałem Niemców Jacek Karpiński został ciężko ranny w okolicy kręgosłupa i sparaliżowany, ale przeżył. Dwa dni po tej dacie w zupełnie innej części stolicy Krzysztof Kamil Baczyński został zabity przez niemieckiego snajpera.

Jacek Karpiński po wojnie, szykanowany często przez władze z powodu swej powstańczej przeszłości, zaczął konstruować pierwsze polskie elektroniczne maszyny obliczeniowe, później zaś pierwszy w naszym kraju minikomputer K-202, o którym mówi się, że pod wieloma względami znacząco wyprzedził późniejsze pecety.

Ale Polska Ludowa nie chciała budować takich urządzeń. Potencjał Karpińskiego został zduszony przez PRL-owską biurokrację i bylejakość. Gdy po latach przylgnęła do niego łatka "polskiego Billa Gatesa" (zamiennie "Steve'a Jobsa"), zawsze towarzyszyło temu pełne goryczy poczucie zmarnowanej szansy na technologiczną potęgę nad Wisłą.

Na długo przed tymi przykrymi latami młodziutki Karpiński, który w chwili wybuchu II wojny światowej miał zaledwie 12 lat, dał się poznać z zupełnie innej strony.

Serwis specjalny baczynski.polskieradio24.pl poświęcony wybitnemu żołnierzowi poecie:

"Bombka"

Historię tę przywołał Wiesław Budzyński, czołowy biograf Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Polsce. Willa Karpińskich przy ulicy Obserwatorów na warszawskim Mokotowie służyła ludziom Polskiego Państwa Podziemnego jako skrytka oraz konspiracyjna strzelnica, która mieściła się w piwnicy budynku.

"Ściany strzelnicy wyłożone były starymi materacami, okna od zewnątrz przykrywała gruba pryzma ziemi... Na straży przed domem czatował Marek, młodszy brat Jacka. Matka, pani Wanda Karpińska, spoglądała przez okno, pilnie strzegąc miejsca, gdzie młodzi urządzili konspiracyjny poligon" – czytamy w książce Budzyńskiego "Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila".

W tej właśnie piwnicy latem 1943 roku Baczyński uczył się posługiwać bronią palną. Wiesławowi Budzyńskiemu opowiadał o tym Juliusz Bogdan Deczkowski "Laudański" (1924-1998), od września 1943 roku dowódca 3. drużyny w plutonie "Alek", podczas powstania zastępca dowódcy Tadeusza Maślonkowskiego "Sosny". Pod jego rozkazami był zarówno Karpiński, jak i Baczyński. Deczkowski dobrze znał więc okupacyjne losy ich obu. Być może w owym okresie był to jeden z nielicznych działaczy Polski Podziemnej, który wiedział, ile naprawdę lat ma "Mały Jacek".

Służbę w konspiracyjnych oddziałach Karpiński rozpoczął już w 1941 roku. Rok później za pośrednictwem Deczkowskiego wstąpił do Szarych Szeregów, a po kilku miesiącach został bojownikiem Grup Szturmowych, oszukując dowództwo w sprawie swojego wieku. Do tej formacji przyjmowano osoby, które ukończyły 18 lat, Karpiński jednak tak rwał się do walki, że dodał sobie trzy brakujące lata. To wówczas w piwnicy willi przy Obserwatorów zorganizował strzelnicę i konspiracyjną skrytkę.

Wcześniej chłopiec brał udział jedynie w akcjach tzw. małego sabotażu, co nie znaczy, że mniej ryzykował, zwłaszcza, że potrafił szykować akcje z wielkim rozmachem. Jego drużyna przeprowadzała m.in. zamachy na luksusowe sklepy Meinla, z których w Warszawie korzystać mogli wyłącznie Niemcy lub volksdeutsche (o takich akcjach wspomina Aleksander Kamiński w "Kamieniach na szaniec").

"Otrzymaliśmy zadanie zdemolowania wystawy sklepu przy Puławskiej" – wspominał Juliusz Bogdan Deczkowski, cytowany przez Wiesława Budzyńskiego. – "Jacek przygotować miał mieszaninę chloranu potasu i czerwonego fosforu - skąd zdobył fosfor, nie wiem, był trudny do zdobycia; mieszankę bardzo czułą, mogącą w każdej chwili, nawet pod wpływem niewielkiego tarcia, eksplodować. Ze względów bezpieczeństwa należało ją przesypywać w małych ilościach".

Nie wiadomo, czy nastoletni Jacek Karpiński okazał się zbyt niecierpliwy, czy miał pecha. Podczas sporządzania "bombki" (jak nazywano te domowej roboty granaty) nastąpił wybuch o takiej sile, że ze wszystkich okien willi wyleciały szyby. Na szczęście w pobliżu nie było Niemców, sąsiedzi zaś udawali, że nic nie słyszeli. Ale chłopak o mały włos nie stracił życia.

"Zdarzyło się to po południu" – wspominał Jacek Karpiński w rozmowie z Budzyńskim. – "Pokój został zdemolowany, biurko przesunięte w drugi kąt pokoju, a mnie odrzuciło i »wgniotło« w szafę po przeciwległej stronie. Byłem ogłuszony i oślepiony. Mama znalazła mnie po przeszło dwóch godzinach. Leżałem w kałuży krwi na tapczanie".

Karpiński miał szczęście, że jego matka była lekarką i udzieliła mu pierwszej pomocy. Później ich sąsiad, narażając życie, przewiózł rannego do Szpitala Wolskiego, gdzie zaczęto leczyć jego obrażenia. Po kilku tygodniach chłopak odzyskał wzrok. Rękę poddano kilku operacjom.

Akcja zniszczenia wystawy u Meinla i tak została wkrótce przeprowadzona, i to dwukrotnie, ale bez udziału Jacka Karpińskiego. Aż do czasu postrzelenia przez Niemców 2 sierpnia 1944 roku nie zdarzyło mu się już nic równie poważnego. Jednak rany odniesione w czasie wojny pozostawiły mu na resztę życia kilka łagodnych fizycznych kalectw. I tylko jego umysł do końca pozostał niespokojny i kierujący się zawsze ku przyszłości. 

Źródło: Polskie Radio/Michał Czyżewski

Bibliografia:

  1. Wiesław Budzyński, "Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila", Kraków 2014
  2. Powstańcze biogramy na internetowej stronie Muzeum Powstania Warszawskiego: Jacek Karpiński, Krzysztof Kamil BaczyńskiJuliusz Bogdan Deczkowski

Polecane

Wróć do strony głównej