Wirus chikungunya w Chinach. To trzeba wiedzieć o nowej epidemii
W południowych Chinach rośnie liczba przypadków gorączki chikungunya. Władze lokalne podejmują działania, by ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby. Oto najważniejsze informacje na temat wirusa.
2025-08-07, 09:53
Wirus chikungunya - objawy, jak można się zarazić?
Chikungunya to choroba wirusowa przenoszona na ludzi przez zakażone komary. Najwięcej przypadków notuje się w Afryce, Azji oraz obu Amerykach. Objawy obejmują gorączkę i bóle stawów, które mogą utrzymywać się przez dłuższy czas, choć choroba rzadko bywa śmiertelna. Ponieważ jej objawy są podobne do innych chorób przenoszonych przez komary - takich jak denga czy Zika - trudniej ocenić rzeczywistą skalę zakażeń.
Dwie szczepionki przeciwko chikungunyi zostały już dopuszczone do użytku w niektórych krajach, ale nie są jeszcze powszechnie stosowane. Leczenie polega głównie na łagodzeniu objawów. Najczęściej stosuje się leki przeciwbólowe, takie jak paracetamol.
Jak poważna jest epidemia w Chinach?
Według Chińskiego Stowarzyszenia Nauki i Technologii, które powołuje się na dane rozpowszechniane przez media państwowe, w prowincji Guangdong w ostatnich tygodniach zakażeniu uległo ponad 7700 osób. Najwięcej przypadków odnotowano w mieście Foshan - od 27 lipca do 2 sierpnia zachorowało tam 2770 osób, podało w niedzielę biuro ds. kontroli chorób w prowincji. Kilkadziesiąt infekcji wykryto także w sąsiednim Kantonie (Guangzhou), a pierwszy przypadek potwierdzono również w Hongkongu.
Ekspert ds. chorób zakaźnych Kang Min poinformował, że "gwałtowny wzrost liczby zakażeń został wstępnie zahamowany". Ostrzegł jednak, że sytuacja wciąż jest poważna ze względu na ryzyko nowych przypadków z zagranicy oraz warunki pogodowe - deszcze i tajfuny - które sprzyjają namnażaniu się komarów.
Jak władze przeciwdziałają epidemii chikungunyi?
W sobotę władze prowincji Guangdong ogłosiły, że "podejmą wszelkie działania, by wygrać wojnę z epidemią". Podkreślono konieczność zaangażowania społeczeństwa w działania prewencyjne m.in. udrażanianie rowów i likwidowanie miejsc z zalegającą wodą, w których komary mogą się rozmnażać.
Nagranie agencji Xinhua pokazuje lekarzy w szpitalu w dzielnicy Shunde (Foshan), opiekujących się pacjentami leżącymi na łóżkach zabezpieczonych moskitierami. Według doniesień New York Times, część chorych została zmuszona do hospitalizacji, a pracownicy służb sanitarnych mieli wchodzić do domów mieszkańców bez ich zgody, by szukać ognisk stojącej wody.
W mediach państwowych i komunikatach władz lokalnych opublikowano zdjęcia pracowników w kombinezonach i maskach, opryskujących środkami owadobójczymi parki, ogrody i zarośnięte budynki - potencjalne siedliska komarów.
Firmy, które nie podejmą odpowiednich kroków, by zapobiec rozmnażaniu się komarów, mogą zostać ukarane grzywną do 1000 juanów (ok. 140 dolarów) - poinformowało regionalne biuro ds. chorób zakaźnych. W jednej z dzielnic Foshan lokalne władze miały nawet odciąć prąd mieszkańcom, którzy nie zastosowali się do zasad kontroli chorób - wynika z internetowego komunikatu lokalnego komitetu samorządowego.
Czy choroba chikungunya jest groźniejsza niż COVID-19?
Część działań podejmowanych przez Chiny przypomina strategię stosowaną podczas pandemii COVID-19 - z masowymi kwarantannami i restrykcjami. Jednak porównania do tamtej sytuacji są przesadzone. Chikungunya nie przenosi się między ludźmi, a jedynie przez ukąszenie zakażonego komara. Wirus jest dobrze znany naukowcom i bardzo rzadko prowadzi do śmierci.
Chińskie władze zapewniają, że chorobie można zapobiegać, można ją kontrolować i skutecznie leczyć. Światowa Organizacja Zdrowia nie wydała żadnych szczególnych zaleceń związanych z epidemią w Chinach.
MSZ ostrzega Polaków
Polskie ministerstwo spraw zagranicznych ostrzega przed podróżami do Chin. Podróżującym do Guangdong zaleca się stosowanie repelentów, noszenie odzieży zakrywającej ciało, a także unikanie przebywania na zewnątrz o świcie i zmierzchu. W razie wystąpienia objawów należy niezwłocznie skontaktować się z lekarzem i unikać samodzielnego stosowania leków z grupy NLPZ przed wykluczeniem innych chorób tropikalnych.
Czytaj także:
- W Polsce mogą pojawić się choroby, których dotąd nie było. "Zmienia się klimat"
- Gorączka krwotoczna Lassa dotarła do Europy. Lekarze biją na alarm
Źródła: PolskieRadio24.pl/Polskie Radio/AFP