Dlaczego Bolesław Prus nadał powieści tytuł "Lalka"? Wszystko zaczęło się od kryminalnej zagadki

"Lalka" Bolesława Prusa z początku miała mieć zupełnie inny tytuł. Pisarz zmienił go pod wpływem impulsu po przeczytaniu jednej z gazet. Później jednak miał wątpliwości, czy podjął właściwą decyzję.

2025-08-12, 10:30

Dlaczego Bolesław Prus nadał powieści tytuł "Lalka"? Wszystko zaczęło się od kryminalnej zagadki
Po prawej fragment portretu fotograficznego Bolesława Prusa. W tle: pierwszy odcinek "Lalki" wydrukowany w "Kurjerze Codziennym" z 29 września 1887 roku. Foto: Polskie Radio/grafika na podstawie materiałów domeny publicznej (Polona.pl/Wikimedia)

Lalka, która skleiła arcydzieło

Władysław Korotyński (1866-1924), dziennikarz "Kurjera Warszawskiego", dwa tygodnie po śmierci Bolesława Prusa (1847-1912) wspominał jedno z wielu nieporozumień dotyczących "Lalki". Dotyczyło ono samego tytułu dzieła. Dziwiono się przez lata, "że nagłówek nie odpowiada treści, albowiem bohaterką, osią powieści nie jest przecież Izabela Łęcka".

Zakładano więc, co zresztą powtarza się do dziś, również na lekcjach języka polskiego w liceum, że tytułową "lalką" jest w powieści właśnie postać Izabeli Łęckiej, w której nieszczęśliwie zakochuje się główny bohater dzieła Stanisław Wokulski. Ponieważ nie jest ona przychylna zalotom mężczyzny, a do tego pochodzi z wyższych sfer i marzy o czymś więcej, niż małżeństwie z bogatym kupcem, uznano, że jest ona jak piękna, ale bezużyteczna ozdoba, salonowa lalka (od tych mizoginistycznych odczytań coraz częściej się dziś odchodzi).

8 lutego 1897 roku Bolesław Prus, "znudzony wreszcie pytaniami" - jak relacjonuje Władysław Korotyński - przysłał do redakcji "Kurjera Warszawskiego" list, w którym naświetlił tę sprawę. Dając krótki opis swojego warsztatu pisarskiego, zwrócił uwagę na jedną rzecz: nawet jeśli autor ma wszystkie elementy potrzebne do skomponowania utworu, może "mimo to czuć, że całość mu się jakoś nie skleiła". Gdzie więc znalazł ów "klej"? Prus wyjaśniał:

"W powieści »Lalka« znajduje się rozdział poświęcony procesowi o kradzież lalki, rzeczywistej lalki dziecinnej. Otóż taki proces miał miejsce w Wiedniu. A ponieważ fakt ten wywołał w moim umyśle skrystalizowanie się, sklejenie się całej powieści, więc przez wdzięczność użyłem wyrazu »Lalka« za tytuł.

Powieść, o której mówię, powinna mieć tytuł: »Trzy pokolenia«. Może nawet byłaby lepiej rozumiana z takiem nazwiskiem".

Owe "trzy pokolenia" reprezentują trzej bohaterowie powieści Prusa. Są to - od najstarszego do najmłodszego - Ignacy Rzecki, Stanisław Wokulski i Julian Ochocki. Dlaczego więc stanęło na "Lalce"? Czy rzeczywiście chodziło tylko o "wdzięczność"? Czy "lalka" w XIX wieku rzeczywiście była synonimem "nieużyteczności", "banalności" i "próżności"?

Fragment artykułu Władysława Korotyńskiego na temat powieści "Lalka" w "Kurjerze Warszawskim" z 2 czerwca 1912 roku. Fot. Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Warszawskiego/domena publiczna Fragment artykułu Władysława Korotyńskiego na temat powieści "Lalka" w "Kurjerze Warszawskim" z 2 czerwca 1912 roku. Fot. Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Warszawskiego/domena publiczna

Detektyw-kapitalista

Już tylko to, że toczył się proces sądowy, którego przedmiotem była lalka, i że prasa uznała to zdarzenie za godne odnotowania, przeczy tezie o tym, że w XIX wieku dziecięce zabawki były na tyle lekceważone, że można było ich użyć jako symbolu rozpieszczonej arystokratki, której egzystencja nie ma żadnego znaczenia dla ogółu społeczeństwa (jak chcieli Izabelę Łęcką widzieć niechętni jej interpretatorzy).

Jest wręcz przeciwnie - zarówno rzeczywisty proces, jak i wzorowana na nim scena "Lalki" mówi bardzo wiele o różnych zjawiskach XIX-wiecznego miasta, którego prototypem jest u Prusa Warszawa. W powieści poznajemy specyficzną mieszczańską kulturę plotki i bywania w sercu wydarzeń uznanych za warte zainteresowania (proces o kradzież), mamy przekrój miejskiego społeczeństwa (dokładnie tych warstw, które mogły pozwolić sobie na niepracowanie w godzinie rozprawy), wreszcie - widzimy, jak wiele sfer życia codziennego było przesiąkniętych ówczesnym kapitalizmem.

Słowa Prusa o "wdzięczności" wypada potraktować jako szczere, bowiem prawdziwy proces o kradzież lalki został w powieści odtworzony niemal jeden do jednego. Szczegóły tego wydarzenia pisarz poznał być może w "Gazecie Polskiej" z 9 lutego 1887 roku, gdzie zdano obszerną relację z przebiegu rozprawy, podczas której doszło do zwrotu akcji kojarzonego raczej z literaturą kryminalną czy detektywistyczną.

Podobnie jak później w "Lalce", sprawa dotyczyła posądzenia samotnej matki o to, że ukradła lalkę podczas wizyty w mieszkaniu bardziej zamożnej kobiety, a następnie przedmiot kradzieży stał się bożonarodzeniowym prezentem dla kilkuletniej córki oskarżonej. Matka nie przyznawała się do winy, twierdząc, że lalkę uczciwie kupiła w sklepie galanteryjnym, którego właściciel był obecny na sali sądowej jako świadek.

Kupiec okazał się kimś więcej, bowiem odpytywany przez sędziego przejął w pewnym momencie rolę obrońcy, który w detektywistycznym stylu przeprowadził cały proces dowodzący niewinności oskarżonej. Na jego wniosek sąd pofragmentował lalkę i wewnątrz odkrył spodziewaną sygnaturę "L.D.", jaką przedsiębiorstwo kupca znakuje części zabawek. To przekonało wszystkich, że matka kilkulatki nie ukradła lalki z mieszkania powódki.

Artykuł dotyczący procesu o kradzież lalki w "Gazecie Polskiej" z 9 lutego 1887 roku. Fot. Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Warszawskiego/domena publiczna Artykuł dotyczący procesu o kradzież lalki w "Gazecie Polskiej" z 9 lutego 1887 roku. Fot. Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Warszawskiego/domena publiczna

Na marginesie warto zauważyć, że w liście do "Kurjera Warszawskiego" w 1897 roku Bolesław Prus popełnił omyłkę, którą łatwo usprawiedliwić upływem czasu (wspominał wszak rzecz sprzed lat dziesięciu), pisząc, że proces miał miejsce w Wiedniu, a nie w Brnie.

Lalka, czyli znak czasu

Etnograf Jan Bujak (1931-1991) napisał kiedyś: "zabawki, jak żadne inne przedmioty, przedstawiają pełny obraz wycinka rzeczywistości tej epoki, w której powstały. Są wiernym odbiciem kultury materialnej, duchowej i społecznej". W jakiej epoce przyszło żyć zabawkom i ich właścicielom z powieści Bolesława Prusa? Zdaniem autorek książki "Dzieje zabawek dziecięcych na ziemiach polskich do początku XX wieku" XIX wiek można nazwać "stuleciem lalki".

W wieku tym "zadziwia bogactwo wyrobów zabawkarskich tego rodzaju". Ten wybuch popularności lalek to bez wątpienia pokłosie "wynalezienia dzieciństwa" w okresie dwóch poprzedzających stuleci. W wieku XIX, przynajmniej w środowisku miejskim oraz w kręgach wyższych warstw społecznych, oczywistością był już fakt, że dzieci mają swoją indywidualność, inną niż dorośli, a w związku z tym mają też osobne potrzeby i jedną z nich jest właśnie potrzeba zabawy.

Lalki istniały oczywiście od tysiącleci, ale to właśnie w omawianej epoce zaczęto widzieć w nich również narzędzie socjalizacji małych ludzi. Nieprzypadkowo ewolucja lalek w XIX wieku przebiegała od figurek wyobrażających kobiety ubranych w miniaturowe wersje "dorosłych" sukni do form przypominających same dzieci i niemowlęta, na których panienki miały "tresować się" do przyszłych ról w patriarchalnym społeczeństwie.

Było to zresztą swego rodzaju zwierciadlane odbicie owego niedawnego "pojawienia się" dzieciństwa. Tak jak w sferze świadomości kulturowej zaistniało dziecko jako nie tylko przedmiot, lecz także jako podmiot, tak samo po czasie zaistnieć musiały lalki, które wyobrażały już nie tylko dorosłych, lecz także dzieci. Było to jakby przypieczętowanie ich trwałej pozycji w świecie ludzi.

Napędzana przemianami społecznymi popularność lalek nie pozostawiła obojętnymi również kapitalistów, którzy w zaspokajaniu potrzeb dzieci za pośrednictwem portfeli rodziców zwietrzyli doskonały interes. Warto zauważyć, że dzięki przemysłowej produkcji fabrykanci nie tylko się bogacili, lecz także poszerzali krąg małych właścicieli zabawek.

"XIX wiek był okresem, kiedy lalka dzięki nowym technologiom stawała się łatwiej dostępna i tańsza. W możnych domach lalki kupowano w sklepach, bywało, że mówiące, płaczące, chodzące, z całym dobytkiem - strojów, mebli, serwisów, domów, wózeczków" – czytamy w "Dziejach zabawek...".

Jakie lalki można było kupić w sklepie Stanisława Wokulskiego? Prus w jednej z odsłon "pamiętnika starego subiekta" głosem Ignacego Rzeckiego opisuje część asortymentu przedsiębiorstwa:

"W końcu wydobywam pudło - są trzy duże lalki: brunetka, blondynka i szatynka. Każda ma prawdziwe włosy, każda, naciśnięta w brzuszek, przewraca oczyma i wydaje głos, który dla pani Stawskiej brzmi jak »mama«, dla Klejna jest »tata«, a dla mnie jak »u–hu«...".

XIX wiek - jako okres gwałtownego rozwoju przemysłu i handlu - to czas, gdy oprócz takich placówek, jak Wokulskiego "sklep kolonialno-galanteryjno-mydlarski", w którym można było kupić wszystko, także artykuły do zabawy, zaczęły powstawać sklepy specjalizujące się w sprzedaży wyłącznie zabawek. To czas, gdy reklamy producentów takich przedmiotów oraz kupców je oferujących masowo pojawiły się w prasie.

Wokulski, podobnie jak jego berneński pierwowzór L.D., był nowoczesnym biznesmenem optymalizującym wydatki w ten sposób, że części do lalek zamawiał osobno. Po prostu taniej było montować je w sklepie siłami własnych pracowników, niż sprowadzać już złożone produkty. A przy okazji można było utrzeć nosa zarozumiałej arystokratce-oskarżycielce, która nie miała pojęcia o takich szczegółach obrotu zabawkami.

Źródło: Polskie Radio/Michał Czyżewski

Bibliografia:

  1. "Gazeta Polska", 9 lutego 1887, nr 30
  2. "Kurjer Warszawski", 2 czerwca 1912, R. 92, nr 151
  3. Alina Kowalczykowa, Agnieszka Bąbel, "Leksykon »Lalki«", Warszawa 2011
  4. Katarzyna Kabacińska-Łuczak, Dorota Żołądź-Strzelczyk (red.), "Zabawka. Przedmiot ludyczny i obiekt kolekcjonerski", Poznań 2016
  5. Dorota Żołądź-Strzelczyk, Izabela Gomułka, Katarzyna Kabacińska-Łuczak, Monika Nawrot-Borowska, "Dzieje zabawek dziecięcych na ziemiach polskich do początku XX wieku", Wrocław 2016

Polecane

Wróć do strony głównej