Sikorski odpowiada Przydaczowi. "Brak szacunku do faktów"
Wicepremier i szef MSZ Radosław Sikorski oświadczył we wtorek, że podczas telekonferencji tzw. koalicji chętnych "nie było żadnego zgłaszania obecności" dotyczącej poniedziałkowego spotkania w Waszyngtonie. W ten sposób odniósł się do słów Marcina Przydacza z Kancelarii Prezydenta, który twierdził, że to w tym formacie ustalano udział Polski w rozmowach.
2025-08-19, 12:04
Polska nieobecna na szczycie w Waszyngtonie
Przedstawiciele prezydenta, wskazują, że ustalenia co do obecności polskiej delegacji zapadały w sobotę i w niedzielę na telekonferencji w ramach "koalicji chętnych". Na nich Polskę reprezentował premier Donald Tusk oraz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
- W tym formacie decyzje i dyskusje prowadził premier Tusk i minister Sikorski i to oni nie zgłosili obecności Polski na rozmowach w Waszyngtonie - mówił Marcin Przydacz w RMF FM. Jak dodał, taką informację pozyskał "z wielu źródeł, także źródeł zagranicznych".
Radosław Sikorski odniósł się do słów Przydacza we wtorek w mediach społecznościowych. "Wiceminister Przydacz dostał z MSZ szczegółową relację z telekonferencji Koalicji Chętnych i wie, że nie było tam żadnego zgłaszania obecności. Mamy transkrypt" - czytamy we wpisie wicepremiera na platformie X. "Nie będzie łatwo współpracować bez szacunku dla faktów i minimum dobrej woli" - dodał szef MSZ.
Rząd i prezydent różnią się stanowiskiem
Trwa szukanie winnych nieobecności Polski w rozmowach o warunkach zakończenia konfliktu na Ukrainie. Rzecznik prasowy prezydenta RP Rafał Leśkiewicz przekazywał w niedzielę, że "w ciągu najbliższych godzin" okaże się, kto będzie reprezentował Polskę na spotkaniu prezydenta Trumpa z prezydentem Zełenskim i przywódcami europejskimi. - Tutaj nie ma miejsca na rywalizację. Zarówno prezydent i premier współdziałają ze sobą, a MSZ oczywiście jest gotowy udzielić wszelkich informacji, które są potrzebne - wskazywał wówczas rzecznik MSZ Paweł Wroński.
W poniedziałek na antenie Polsat News wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski zaznaczył, że "Donald Trump zaprasza do Waszyngtonu, kogo chce". - Nie zaprosił prezydenta Karola Nawrockiego i premiera Donalda Tuska - stwierdził polityk.
Polski rząd podkreśla, że podczas ostatnich łączeń europejskich liderów Polskę, na wniosek strony amerykańskiej, reprezentował prezydent Karol Nawrocki i to on powinien być obecny w Waszyngtonie. Prezydent uważa jednak, że w tym formacie rozmów udział powinien wziąć przedstawiciel rządu. Podkreśla też, że spotka się z prezydentem Donaldem Trumpem na początku września i wówczas będzie z nim rozmawiał o możliwych scenariuszach zakończenia wojny w Ukrainie.
- Brak Nawrockiego w USA. "Chyba jeszcze tej przyjaźni nie ma"
- Rozmowy z Trumpem bez przedstawiciela Polski. Poseł PiS: znowu próbuje się nas wypchnąć
- Tajemnicza mapa w Białym Domu. Obok Trump i Zełenski. Już wiadomo, co przedstawia
Źródło: Polskie Radio/PAP/nł