Czesław Janczarski. Gdy stworzył Misia Uszatka, zaczęły się "kłopoty"

Zaczęło się od opisu Misia, któremu ze smutku oklapło jedno uszko, skończyło się na ogromnej sławie fikcyjnej postaci, która w cień usunęła własnego autora, domagając się jednocześnie nowych przygód. – To jest dość kłopotliwa praca – półżartem przyznał Czesław Janczarski w Polskim Radiu. A przecież nie był to jedyny problem z Uszatkiem. Niedźwiadek miewał też na pieńku z cenzurą PRL.

2025-09-02, 08:00

Czesław Janczarski. Gdy stworzył Misia Uszatka, zaczęły się "kłopoty"
Po prawej: Czesław Janczarski na fotografii z lat 30. XX wieku. Po lewej: fragment scenografii telewizyjnych "Przygód Misia Uszatka" i lalka Misia Uszatka używana w tej animacji. Foto: PAP/Grzegorz Michałowski / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Miś i wesoła gromadka ojców

Można śmiało powiedzieć, że gdyby nie postać Misia Uszatka, Czesław Janczarski byłby dziś pisarzem niemal całkowicie zapomnianym. A przecież jest on tylko częściowo odpowiedzialny za popkulturowy sukces pluszowego bohatera. Nie mniejsze zasługi ma "Uszatkowy" ilustrator Zbigniew Rychlicki (1922-1989), który nadał sławnemu niedźwiadkowi kształt plastyczny, a także twórcy ze Studia Małych Form Filmowych Se-Ma-For, którzy od 1962 do 1987 roku wyprodukowali dwa filmy fabularne o tej postaci oraz ponad sto odcinków serialu "Przygody Misia Uszatka" na zlecenie Telewizji Polskiej.

Nie można przy tej okazji nie wspomnieć o aktorze Mieczysławie Czechowiczu (1930-1991), który dzięki oryginalnemu talentowi i ciepłemu brzmieniu głosu na zawsze stał się głosem filmowego Misia Uszatka.

– On się zrósł tą bajką dla dzieci, która powstała w najwspanialszym okresie polskiej animacji. A przecież "Przygody Misia Uszatka" ogląda się do dzisiaj. I ten głos Czechowicza się pamięta. Sama, gdy go słyszę, nie mogę się powstrzymać od spojrzenia na ekran – mówiła w 2001 roku teatroznawczyni prof. Barbara Osterloff.

Po lewej: Czesław Janczarski na fotografii z lat 30. XX wieku. Po prawej: Zbigniew Rychlicki na fotografii z 1984 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Po lewej: Czesław Janczarski na fotografii z lat 30. XX wieku. Po prawej: Zbigniew Rychlicki na fotografii z 1984 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Miś zostaje gwiazdą PRL

Wszystko jednak zaczęło się od wspólnej pracy Janczarskiego i Rychlickiego, którzy od 6 marca 1957 roku na łamach dwutygodnika "Miś. Przyjaciel Najmłodszych" publikowali ilustrowane opowiadania z serii "Przygody Misia Uszatka", a w 1960 roku wydali pierwszy zbiorczy tom pod tytułem "Przygody i wędrówki Misia Uszatka".

I już to wystarczyło, by sympatyczny pluszak został kultową postacią epoki PRL. W 1961 roku w Warszawie powstały Klub Misia Uszatka i Świetlica Misia Uszatka, później fikcyjny bohater został patronem kilku przedszkoli i szkół. A był to przecież dopiero początek. W piśmie "Miś" teksty o Uszatku pojawiały się regularnie przez całą kolejną dekadę, a w ślad za nimi pojawiły się kolejne cztery tomy opowiadań (ostatni, piąty w 1970 roku).

Czesław Janczarski musiał być zaskoczony tym powodzeniem. Nieco żartobliwie skarżył się, że wymusza to na nim dopisywanie kolejnych tekstów o losach swego "dziecka". – Stale prowadzę w "Misiu" "Przygody Misia Uszatka". To jest dość kłopotliwa praca, bo to już trzeci rok się ciągnie i ciągle muszą być nowe pomysły. Przede mną jeszcze kilka lat tej roboty. Nie wiem, kto mnie wyręczy. Chyba młodsi pomogą – mówił w Polskim Radiu w 1959 roku.


Posłuchaj

Czesław Janczarski opowiada o specyfice pisarstwa dla dzieci i swoich planach twórczych (PR, 1959) 3:07
+
Dodaj do playlisty

 

Pomylił się podwójnie. Nad "Przygodami Misia Uszatka" miał spędzić nie kilka, lecz ponad dziesięć lat, i nikt go w roli autora nie zastąpił. Dopiero jego śmierć przerwała długi cykl tekstów o pluszowym gwiazdorze. W pewnym sensie stał się zakładnikiem swojej postaci, podobnie jak kilkadziesiąt lat wcześniej brytyjski pisarz A. A. Milne, który na zawsze pozostał w cieniu postaci nazwanej "Winnie-The-Pooh", a którą Polacy poznali w spolszczonej przez Irenę Tuwim wersji "Kubuś Puchatek".

Odlany z brązu 60-centymetrowy pomnik Misia Uszatka na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski Odlany z brązu 60-centymetrowy pomnik Misia Uszatka na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Miś kontra złodzieje

Bohatera Milne'a przypominamy tu nieprzypadkowo. Choć w polszczyźnie pojawił się jeszcze w 1938 roku, dopiero w latach powojennych zawładnął zbiorową wyobraźnią Polaków, więc to z nim Miś Uszatek musiał rywalizować o pierwsze miejsce w sferze kultury masowej. I bardzo mężnie podjął to wyzwanie.

Postać duetu Janczarski-Rychlicki mogła mieć tę przewagę w PRL-u, że ani przez chwilę nie można było podejrzewać jej o związki z zachodnim imperializmem, bo w całości była polskiego pochodzenia. A przecież nie przeszkodziło jej to zrobić kariery także poza granicami ojczyzny (przyjmowała wówczas tak poetyckie imiona, jak "Peluchon", "Miszka Uszastik", "Meczko Klepouszko" czy "Medvedek Uhec").

Olbrzymią popularnością cieszył się również dwutygodnik "Miś", z jednej strony opromieniony sławą Uszatka, z drugiej będący środkiem, dzięki któremu niedźwiadek trafił pod strzechy. Ogromne 350-tysięcznie nakłady rozchodziły się na pniu. Od czwartego numeru aż do końca życia redaktorem naczelnym czasopisma był sam Czesław Janczarski, a Zbigniew Rychlicki był tam zatrudniony jako etatowy ilustrator.


Posłuchaj

Zbigniew Rychlicki: te książki znają nie tylko polskie dzieci. Dotychczas ukazało się około 15 albo 16 wydań różnojęzycznych. Miś Uszatek jest więc bliski nie tylko dzieciom polskim, ale i słowackim, i czeskim, i niemieckim, i rosyjskim, a nawet japońskim (PR, 1987) 13:58
+
Dodaj do playlisty

 

Za miarę sukcesu wszystkich ludzi zaangażowanych w kreowanie legendy literackiego i telewizyjnego bohatera można uznać przestępstwa - dokonywane w imię przemożnej chęci posiadania materialnych przedmiotów "kultu Uszatka".

Komplet pierwszych numerów "Misia" z 1957 roku, znajdujący się w zbiorach Muzeum Książki dziecięcej w Warszawie, prawdopodobnie skradziony, zaginął bezpowrotnie. W 1980 roku z wystawy Se-Ma-Fora w Helsinkach uprowadzono dwie filmowe lalki Misia Uszatka. Nigdy ich nie odzyskano.

W 2005 roku głośno było o podobnej sprawie w Polsce. Z wystawy o dobranockach w łódzkim kinie Charlie zniknął kolejny oryginalny Miś Uszatek użyty w produkcjach filmowych. Informacje o "porwaniu" podały polskie telewizje i gazety, sprawą zainteresowała się również część prasy zagranicznej. Policja wszczęła dochodzenie. Szum medialny uświadomił wszystkim, że chodzi tu o nie byle postać i że kradzież niewielkiej lalki urosła do rangi sprawy narodowej.

Miś odnalazł się bardzo szybko. Policjantom przekazała go matka 16-latka, który nie mógł powstrzymać się przed zabraniem Uszatka do domu. Funkcjonariusze odwieźli laleczkę do kina Charlie z wielką pompą - radiowozem na sygnale i w towarzystwie Kota Prewencjusza, maskotki łódzkiej policji.

Kot Prewencjusz prezentuje odzyskaną lalkę Misia Uszatka podczas jej triumfalnego powrotu na wystawę w kinie Charlie w Łodzi. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski Kot Prewencjusz prezentuje odzyskaną lalkę Misia Uszatka podczas jej triumfalnego powrotu na wystawę w kinie Charlie w Łodzi. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Poeta z Wołynia

Związana ze sławą Uszatka swoista "klątwa" faktycznie rzuciła cień na resztę twórczości Czesława Janczarskiego, szczególnie na jego bogaty dorobek poetycki dla dorosłych czytelników. Dlatego właśnie, gdy Wydawnictwo Ośrodka "Brama Grodzka-Teatr NN" postanowiło wydać zbiór wierszy Janczarskiego, ukazał się on w serii "Biblioteka Zapomnianych Poetów".

Jednym z głównych tematów poezji tego autora, przewijającym się od debiutu aż po ostatni tom z 1970 roku, jest ojczysty Wołyń. Czesław Janczarski urodził się 2 września 1911 roku w Hruszwicy koło Równego (dziś to teren Ukrainy). Po ukończeniu gimnazjum w Równem rozpoczął studia we Lwowie, a w 1934 roku przeniósł się na wydział polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Był to bardzo intensywny artystycznie okres w jego biografii. W 1933 roku wydał "Akwarelą", pierwszy tomik poetycki dla dorosłego czytelnika, dwa lata później zaczął publikować wiersze dla dzieci. W Warszawie zaprzyjaźnił się m.in. z Józefem Czechowiczem (1903-1939), poetą i jednocześnie redaktorem czasopism dla dzieci, z Janiną Porazińską (1882-1971), pisarką, założycielką "Płomyka", redaktorką m.in. "Płomyczka" i "Słonka", a także z twórcami skupionymi wokół periodyku "Okolica Poetów".

Po lewej: Janina Porazińska w 1964 roku. Po lewej: Józef Czechowicz na fotografii z lat 30. XX wieku. Fot, PAP/CAF/Edmund Uchymiak / Narodowe Archiwum Cyfrowe Po lewej: Janina Porazińska w 1964 roku. Po lewej: Józef Czechowicz na fotografii z lat 30. XX wieku. Fot, PAP/CAF/Edmund Uchymiak / Narodowe Archiwum Cyfrowe

Był to czas zawiązywania się rozmaitych grup artystycznych, więc w połowie lat 30. wraz z grupą kilku kolegów z Wołynia twórca postanowił spróbować takiej formy organizacji. W 1936 roku we wspomnianej "Okolicy Poetów" ukazała się notka:

"Z inicjatywy Czesława Janczarskiego powstała regionalna grupa młodych poetów wołyńskich pod nazwą »Wołyń«. Młodzi poeci i entuzjaści pragną wnieść do poezji melancholijne melodie dumek, geometrię haftu wołyńskiego, bunt twarzy i myśli miejscowego ludu. W skład grupy wchodzą: Czesław Janczarski, Wacław Iwaniuk, Stefan Szajdak, Zygmunt Rumel".

Gdy wybuchła II wojna światowa, Janczarski powrócił na Wołyń, skąd jednak szybko musiał się ewakuować do Lwowa, a potem na teren Lubelszczyzny. Po wojnie osiadł na stałe w Warszawie i już nigdy nie powrócił do ojczystej ziemi. Ale echa wołyńskiej młodości powracały w jego poezji nie raz, by najpełniej wybrzmieć w "Portrecie z gałązek i ziół", który okazał się jego ostatnim tomem.

– "Portret z gałązek i ziół" to skromny dowód wierności dla mojej ziemi, wdzięczności za mitologię, jaką jest jej obraz w pamięci. Każdy ma taką swoją okolicę, do której wraca myślą po latach, przepełniony wdzięcznością za pierwsze wzruszenia – mówił w 1970 roku, na rok przed śmiercią.


Posłuchaj

Czesław Janczarski o swoim zbiorze wierszy "Portret z gałązek i ziół", o jego charakterze, kolorycie i nastroju (PR, 1970) 1:21
+
Dodaj do playlisty

 

Choć druga połowa życia Czesława Janczarskiego przypadła na epokę PRL, pisarzowi udało się zachować pewną niezależność, dzięki temu właśnie, że "schował się" w bezpiecznej niszy twórczości dla dzieci. W poezji dla starszych czytelników też nie poruszał drażliwych tematów. Sprawa ideologicznych wymagań socjalistycznego państwa pojawiała się w jego biografii wyłącznie anegdotycznie.

– Kiedyś złożyłem swe wiersze w jakiejś redakcji pisma literackiego – wspominał Czesław Janczarski w 1957, tuż po zamknięciu ery socrealizmu w polskie kulturze. – Redaktor, znany poeta, przeczytawszy te utwory - a były to wiersze, z których jeden pod tytułem "Lęk" mówił o przeżyciach zająca, drugi pod tytułem "Eskadra wiosny" o locie bociana - powiedział mi tak: "widzę kolego, że odpowiada wam tematyka, jakby to powiedzieć... zwierzęca. Może wobec tego napiszecie wiersz o krowie, ale o krowie wydajnej? Może wprowadzicie jakiś obraz dojarki? No, wiecie, chodzi o pewien wydźwięk społeczny". Próbowałem napisać taki wiersz, ale jakoś mi nie wyszło – powiedział.

Wprawdzie Janczarskiemu udało się uniknąć losu wielu poetów, którzy potem musieli wstydzić się za swoje "krowy wydajne", a tematyka dziecięca wydawała się mało ryzykowna w kraju, w którym pewnych tematów po prostu się nie dotykało, to postać Misia Uszatka, a nawet pisemko "Miś" kilkukrotnie bezpośrednio miały do czynienia z polityką w PRL.


Posłuchaj

O pisaniu wierszy i sięganiu do czasów młodości Czesław Janczarski opowiada koledze redaktorowi Bogdanowi Ostromęckiemu (PR, 1957) 2:27
+
Dodaj do playlisty

 

Kolegium redakcyjne opracowujące czasopismo "Miś". Drugi od lewej wśród osób dorosłych stoi Czesław Janczarski, na prawo od niego nad stołem pochyla się Zbigniew Rychlicki. Fot. PAP/Adam Mottl Kolegium redakcyjne opracowujące czasopismo "Miś". Drugi od lewej wśród osób dorosłych stoi Czesław Janczarski, na prawo od niego nad stołem pochyla się Zbigniew Rychlicki. Fot. PAP/Adam Mottl

"Tylko »Miś« nie kłamie"

Już po śmierci Czesława Janczarskiego Uszatek zderzył się z cenzurą Polski Ludowej. W jednym z odcinków serialu "Przygody Misia Uszatka" wyprodukowanych w latach 70. telewizyjny niedźwiadek, jawnie naśladując I sekretarza Edwarda Gierka przemawiającego do stoczniowców w Szczecinie, zwrócił się wówczas do przyjaciół z pytaniem: "Pomożecie Prosiakowi?", na co zwierzątka zgodnym chórem zawołały "Pomożemy!". Fragment ten cenzor oczywiście kazał usunąć z odcinka.

Dwutygodnik "Miś" cieszył się takim szacunkiem całego społeczeństwa, że studenci protestujący w marcu 1968 roku ukuli hasło "Tylko »Miś« nie kłamie". I choć samo czasopismo przez większość istnienia stroniło od polityki, to w stanie wojennym redakcja odważyła się umieścić w jednym z numerów instrukcję wykonania domowej drukarki. Cały nakład błyskawicznie zniknął z kiosków, choć można założyć, że tylko pewna część egzemplarzy trafiła do zwykłych czytelników, a resztę przechwyciły odpowiednie służby.

Poza tym jednak zarówno pluszowy Miś, jak i jego macierzysta gazeta funkcjonowały poza sprawami polityki PRL, choć bez wątpienia wyznaczały pewien kanon etyczny, który nierzadko bywał w sprzeczności z codziennymi praktykami życia w socjalizmie.

Przede wszystkim, co zauważyli już studenci w 1968 roku, niedźwiadek nigdy nie kłamał. Ponadto z zasady brzydził się przemocą (istnieje jeden mało chlubny wyjątek, w którym Janczarski jak gdyby próbuje pokazać, że nawet Uszatek może stracić cierpliwość, gdy trafi na "zbyt uparte" dziecko), był uprzejmy i opiekuńczy, choć jednocześnie naiwny, czasem niemądry lub gapowaty. Był niepoprawnym łasuchem, ale inni bohaterowie podchodzili do tego z pobłażliwością. Można powiedzieć, że w jego charakterze wielu najmłodszych czytelników mogło odnaleźć coś z siebie.

Pierwsze egzemplarze dwutygodnika "Miś. Przyjaciel najmłodszych". Fot. PAP/Jerzy Undro Pierwsze egzemplarze dwutygodnika "Miś. Przyjaciel najmłodszych". Fot. PAP/Jerzy Undro

Od początku zresztą Janczarski i Rychlicki postawili na możliwie największą "interaktywność" swojego dzieła. Dlatego zachęcali dzieci, by przysyłały Misiowi listy i nierzadko później odnosili się do ich treści. Zresztą w porozumieniu z małymi czytelnikami powstała rzecz najistotniejsza, czyli imię Uszatka.

Na początku literacki Miś miał jedno zmartwienie. Było mu smutno, że żadne dziecko nie chce zakupić go w sklepie z zabawkami. Gdy poradził sobie z tą sprawą, zaczął się martwić czymś innym: nie miał imienia! Redakcja "Misia" postanowiła więc ogłosić konkurs dla dzieci na nazwę dla pluszaka. Wśród pomysłów pojawił się "Kłębuszek", "Podróżniczek", "Wścibinosek" i "Uszatek". Wygrała ostatnia propozycja.

– Imię wymyśliła pewna mała dziewczynka. Komisja, którą dziadek złożył z redaktorów i swoich kolegów, również pisarzy dziecięcych, zadecydowała o tym, że on się będzie właśnie tak nazywał – mówił w Polskim Radiu Borys Janczarski, wnuk autora Misia Uszatka.


Posłuchaj

W audycji z cyklu "Zagadkowa niedziela" o Czesławie Janczarskim i postaci Misia Uszatka mówią wnuk pisarza Borys Janczarski oraz Zbigniew Żmudzki, producent filmowy z wytwórni Se-Ma-For (PR, 2011) 51:18
+
Dodaj do playlisty

 

Kontakt Czesława Janczarskiego z dzieckiem przebiegał także na innym poziomie. Jego metoda twórcza polegała na ścisłej współpracy ze sobą samym sprzed lat kilkudziesięciu. W 1959 roku tak tłumaczył to w audycji Polskiego Radia:

– Wydaje mi się, że największą pomocą dla piszącego dla dzieci malutkich, dzieci w wieku od lat trzech do ośmiu, jest pewna umiejętność przypomnienia sobie swojego własnego dzieciństwa, odświeżenia tych wszystkich wrażeń, które wówczas były najważniejsze. To mi pomaga. Pisząc dla dzieci, przypominam sobie, co mnie interesowało wtedy, kiedy sam byłem małym dzieckiem, i jak reagowałem na niektóre sprawy – wyznał.

Łódź, 1978 rok. Lalki występujące w serialu "Przygody Misia Uszatka" podczas procesu tworzenia. Fot. PAP/Woody Ochnio Łódź, 1978 rok. Lalki występujące w serialu "Przygody Misia Uszatka" podczas procesu tworzenia. Fot. PAP/Woody Ochnio

Epilog

Poza twórczością literacką dla dzieci i dorosłych oraz pracą dziennikarską i redakcyjną Czesław Janczarski przez kilka lat pracował także w Polskim Radiu, gdzie wspólnie z Tadeuszem Kubiakiem (1924-1979)Bogdanem Ostromęckim (1911-1979) prowadził redakcję poetycką. Z Polskim Radiem przez lata związany był także jego syn Jacek Janczarski (1945-2000), pisarz i twórca takich słuchowisk, jak "Kocham pana, panie Sułku" czy "Rodzina Poszepszyńskich".

Czesław Janczarski wiele podróżował po całej Polsce, by spotykać się z najmłodszymi wielbicielami Misia Uszatka. Było to dość wyczerpujące, zwłaszcza wtedy, gdy zaczął dobiegać siedemdziesiątki. Podczas jednego z takich spotkań doznał zawału serca. Zmarł kilka dni później - 19 maja 1971 roku - w warszawskim szpitalu.

Pochowano go na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. 29 lat później w jego grobie złożono także trumnę z ciałem przedwcześnie zmarłego Jacka Janczarskiego.

Źródło: Polskie Radio/Michał Czyżewski

Bibliografia:

  1. Małgorzata Strękowska-Zaremba, "Wstęp", w: Czesław Janczarski, Zbigniew Rychlicki (il.), "Miś Uszatek", Warszawa 2016
  2. Hałyna Dubyk, "Po obu stronach wołyńskiej drogi", wstęp w: Czesław Janczarski, "Wiersze wybrane", Lublin 2012

Polecane

Wróć do strony głównej