Premier Francji François Bayrou bez wotum zaufania. "Francuzi nie lubią oszczędzać"

Rząd Francji upadł. - Dług publiczny Francji wynosi 3,5 biliona euro. Rocznie około 7 miliardów euro wynosi sam koszt spłaty tych wierzytelności. To więcej niż Francja wydaje na edukację czy obronność - powiedziała w audycji "Świat w powiększeniu" Katarzyna Stańko, korespondentka dziennika XYZ we Francji.

2025-09-08, 22:00

Premier Francji François Bayrou bez wotum zaufania. "Francuzi nie lubią oszczędzać"
Francois Bayrou chciał zreformować francuski budżet. Foto: EPA/YOAN VALAT

Najważniejsze informacje w skrócie:

  • Premier Francji François Bayrou podaje się do dymisji po przegranym głosowaniu nad wotum zaufania
  • Na głosowanie nalegał sam premier przed pracami nad budżetem
  • Obiektywnie trzeba przyznać, że Francuzi nie chcą oszczędzać - powiedziała Katarzyna Stańko

Centrowy premier François Bayrou przegrał głosowanie nad wotum zaufania w Zgromadzeniu Narodowym - niższej izbie tamtejszego parlamentu - i będzie musiał podać się do dymisji. To pierwsza taka sytuacja w historii Piątej Republiki francuskiej, czyli od niemal 70 lat. Przeciwko udzieleniu rządowi wotum zaufania głosowało 364 deputowanych, a za - 194 posłów. Wstrzymało się 15. Tuż przed głosowaniem premier, wobec spodziewanego negatywnego wyniku, podziękował ministrom swego gabinetu za wspólną pracę przez dziewięć miesięcy. Zapewnił, że zdołali razem stworzyć zespół, w którym nie było "kryzysów" ani "napięć". Jego mniejszościowy rząd od początku zagrożony był wotum nieufności ze strony opozycji z lewej i prawej strony sceny politycznej. Premier przedstawił w lipcu br. projekt budżetu na 2026 rok przewidujący oszczędności w wys. 44 mld euro; opozycja uznała go za niesprawiedliwy i obciążający gorzej sytuowanych obywateli. Mimo to premier zażądał głosowania nad wotum zaufania, argumentując, że przed negocjacjami w sprawie konkretnych rozwiązań w budżecie konieczna jest zgoda w sprawie diagnozy sytuacji, czyli stanu finansów publicznych.

- Francuskie społeczeństwo zaczyna być podobnie podzielone jak polskie społeczeństwo, a podziały te odzwierciedla francuski parlament - powiedziała Katarzyna Stańko. Wskazała, że rząd Bayrou był mniejszościowy i nie miał pola manewru w parlamencie zdominowanym przez dwa skrajne ugrupowania - jedno lewicowe, drugie prawicowe. Jak wyjaśniła, w ostatnich latach reformy we Francji tak naprawdę były wprowadzane za pomocą dekretów - taką ścieżkę legislacyjną dopuszcza konstytucja. Tak zostały wprowadzone,  z pominięciem głosowania w parlamencie, reforma emerytalna i reforma kodeksu pracy. 


Posłuchaj

Katarzyna Stańko o upadku rządu w Paryżu i katastrofalnym stanie francuskiej gospodarki (Świat w powiększeniu) 24:58
+
Dodaj do playlisty

 

Próba reformy finansów publicznych

Korespondentka zaznaczyła, że Bayrou chciał zreformować francuskie finanse publiczne. Przypomniała, że podczas przemówienia w parlamencie premier wypominał, że Francja od 51 lat nie miała zrównoważonego budżetu. W planie Bayrou chodziło między innymi o zamrożenie wydatków państwowych, świadczeń socjalnych, progów podatkowych na przyszły rok.

Z kalendarza miały też zniknąć dwa dni wolne od pracy, w tym Poniedziałek Wielkanocny. -  Tutaj Bayrou tak troszeczkę może niezręcznie powiedział, że właściwie Poniedziałek Wielkanocny jego zdaniem jest już pozbawiony znaczenia religijnego - powiedziała Stańko. -  Jeżeli chodzi o dni wolne, to jak mówią Francuzi "wszyscy jesteśmy katolikami", mimo że oficjalnie deklaruje uczestnictwo w mszach świętych około 2 proc. - dodała. Drugi dzień to 8 maja - rocznica zakończenia II wojny światowej.

Francuzi chowają głowę w piasek

Korespondentka oceniła, że wśród Francuzów nie ma woli, by podjąć poważną dyskusję o poważnych problemach gospodarczych kraju. Doprecyzowała, że dług publiczny Francji wynosi 3,5 biliona euro. - Rocznie około 7 miliardów euro wynosi sam koszt spłaty tych wierzytelności, odsetki. To jest więcej niż Francja wydaje na edukację. To jest więcej niż Francja wydaje na obronność - porównała. Przypomniała, że Francja znajduje się w procedurze unijnej nadmiernego deficytu. - O tym też nikt nie mówi we Francji z polityków, tak jakby tego tematu w ogóle nie było - dodała. 

Gościni przyznała, że Francuzi są z jednej strony przyzwyczajeni do hojnego państwa opiekuńczego, a z drugiej nie chcą ponosić kosztów reform. Problemem są także rosnące nierówności między najbiedniejszymi i najbogatszymi. - Ale też trzeba przyznać tutaj obiektywnie, że Francuzi nie chcą oszczędzać - skwitowała.

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio 24
Prowadząca: Magdalena Skajewska
Opracowanie: Filip Ciszewski

Polecane

Wróć do strony głównej