Dezinformacja Kremla w 1939 i 2025 roku. Co je łączy?

Zrzucanie odpowiedzialności za agresję na kogoś innego, dyskredytowanie polskiej armii, wprowadzanie chaosu informacyjnego i potęgowanie negatywnych emocji. Dezinformacja, którą od dziesięcioleci uprawia Moskwa, ma mimo zmieniających się warunków historycznych podobne oblicze.

2025-09-22, 07:55

Dezinformacja Kremla w 1939 i 2025 roku. Co je łączy?
Plakat: Józef Stalin i Władimir Putin. Foto: Wojciech Strozyk/REPORTER

We wrześniu 1939 roku Sowieci najpierw usprawiedliwiali swoją agresję na Polskę, a następnie dyskredytowali w oczach najechanego kraju polską armię i władze państwowe. Posługiwali się przy tym kłamstwami, które mogły wzbudzać chaos, osłabiać morale i potęgować negatywne emocje wśród Polaków.

Po niedawnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony wzmogła się aktywność dezinformacyjna prowadzona przez rosyjskie służby. W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy zrzucających m.in. odpowiedzialność za incydent na Ukraińców, podkreślających słabość polskiej armii i wyśmiewających wartość bojową NATO.

Te pozornie odległe wydarzenia można traktować jako kolejne odsłony pewnej dezinformacyjnej strategii. Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego, think-tank zajmujący się polityką zagraniczną i bezpieczeństwem międzynarodowym, wydała już w 2017 roku raport pt. "Rosyjska wojna dezinformacyjna przeciwko Polsce". Stwierdzono w nim, że choć od 1939 roku minęło wiele dekad, wciąż "istnieje niespotykana gdzie indziej ciągłość i koordynacja operacyjna rosyjskich sił bezpieczeństwa oraz używanych przez nich narzędzi propagandowych i hybrydowych mających na celu osłabienie woli walki przeciwnika".

W niniejszym artykule przyglądamy się podobieństwom między dezinformacją szerzoną przez Kreml we wrześniu 1939 roku i w tym samym miesiącu 86 lat później. Mimo innej skali działania, znacząco innych okoliczności - pewne mechanizmy wydają się niepokojąco podobne.

"Państwo polskie przestało istnieć"

W 1939 roku Kreml swoją obłudną i kłamliwą kampanię dezinformacyjną prowadził nawet w przededniu wybuchu wojny. Po podpisaniu niemiecko-sowieckiego paktu o nieagresji, zawierającego tajny protokół, który zakładał m.in. rozbiór II RP, Wiaczesław Mołotow, minister spraw zagranicznych i szef rządu ZSRS stwierdził, że jest to... krok do utrzymania pokoju w Europie. Dodał, że "niezadowoleni z tej sytuacji mogą być jedynie podżegacze do wojny ogólnoeuropejskiej, ci, którzy pod maską umiłowania pokoju chcieliby rozpętać ogólnoeuropejski pożar wojny".

Następnego dnia po tej wypowiedzi Niemcy napadły na Polskę. 17 września do wojny dołączył ich sowiecki sojusznik. Kilka godzin przed dokonaniem inwazji ambasador RP w Moskwie Wacław Grzybowski otrzymał od sowieckich władzę notę dyplomatyczną podpisaną przez Mołotowa. Dokument zaczynał się od słów:

"Wojna polsko-niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągu dziesięciu dni operacji wojennych Polska utraciła wszystkie swoje regiony przemysłowe i ośrodki kulturalne. Warszawa przestała istnieć jako stolica Polski. Rząd polski uległ rozkładowi i nie okazuje przejawów życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć".

Identyczny przekaz poszedł w świat kilka godzin później. Mołotow ogłosił w audycji Radia Moskwa, że "nie ma już Warszawy jako stolicy państwa polskiego i nikt nie wie o miejscu pobytu polskiego rządu". W odezwach do polskich żołnierzy kolportowanych po agresji Sowieci informowali, że polska armia została rozgromiona, a dziesiątki tysięcy szeregowych już przeszło na stronę Armii Czerwonej.

Chaos informacyjny

Treści głoszone przez Kreml miały niewiele wspólnego z faktami. W rzeczywistości Warszawa skapitulowała dopiero 28 września, a najwyższe władze polityczne i wojskowe opuściły terytorium Polski dopiero po inwazji sowieckiej. Dodatkowo aż do pierwszych dni października opór nieprzyjacielowi stawiały regularne oddziały Wojska Polskiego.

Moskwa, wygłaszając takie treści, nie tylko usprawiedliwiała agresję na broniący się przed Niemcami od ponad dwóch tygodni kraj, lecz także (kolportując nieprawdziwe informacje) wprowadzała chaos informacyjny.

Dezinformacyjne zabiegi można było również zaobserwować po incydencie z dronami we wrześniu 2025 roku. W sieci pojawiły się m.in. nieprawdziwe informacje o ruchach polskich wojsk w kierunku granicy z Białorusią czy wpisy sugerujące rozbicie się dronów w różnych polskich miastach, co również nie było prawdą.

Kto jest winny?

We wspomnianej nocie Wiaczesław Mołotow stwierdzał, że w związku upadkiem II RP Armia Czerwona wkracza na jej terytorium, by "wziąć w opiekę pozostawioną samą sobie bratnią ludność białoruską i ukraińską, a także polską".

"Rząd sowiecki zamierza jednocześnie podjąć wszelkie środki mające na celu uwolnienie narodu polskiego od nieszczęsnej wojny, w którą wpędzili go nierozsądni przywódcy i umożliwienie mu życia w pokoju" - zapewniał Wacława Grzybowskiego Mołotow.

Jak widać, Kreml w swojej propagandzie winę za wybuch II wojny światowej zrzucał na polskie władze. Związek Sowiecki kreowany był przy tym na bohatera pozytywnego, kierującego się szlachetnymi intencjami.

Minęły dekady, a wydaje się, że rosyjska dezinformacja korzysta wciąż z podobnych strategii. Po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej w 2025 roku w sieci kolportowane były fałszywe informacje o tym, że za incydent odpowiedzialna jest Ukraina. W mediach społecznościowych pojawił się ogrom komentarzy, w których twierdzono, że to Ukraińcy zaatakowali Polskę dronami lub celowo przepuścili rosyjskie drony, by te dotarły do naszego kraju. Miała to być próba wciągnięcia Polski do wojny lub odpowiedź Kijowa na weto prezydenckie dotyczące świadczenia 800 plus.

W działaniach dezinformacyjnych udział wziął także blisko współpracujący z Rosją reżim Aleksandra Łukaszenki. Białorusini poinformowali, że ostrzegli stronę polską przed nalotem dronów. Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Wiesław Kukuła potwierdził, że Białorusini wysłali do Polski wiadomość o zbliżających się dronach, jednak w swoim komunikacie ostrzegali o dronach, które "zboczyły z kursu" z powodów zakłóceń radioelektronicznych. Nie wskazali przy tym, do kogo te drony należały.

Takie podejście miało na celu rozmycie rosyjskiej winy i zaprezentowanie Białorusi jako kraju niezwiązanego z eskalacją konfliktu.

Wyśmiewanie działań Wojska Polskiego

Zarówno w 1939 roku, jak i we wrześniu 2025 roku dezinformacyjny przekaz płynący z Moskwy miał na celu ośmieszanie polskiej armii i rządu. W przekazie Sowietów II RP rządzili nie tylko "nieudacznicy", ale i m.in. "krwiożercy-obszarnicy". Na plakatach propagandowych polskie elity reprezentowali oficer i otyły kapitalista, którzy wyzyskiwali mniejszości narodowe.

Poza tym podkreślano, że polskie władze (które, przypomnijmy, wg propagandy Kremla były odpowiedzialne za wybuch wojny) uciekły z kraju. Polską więc według tego przekazu rządzili nie tylko "nieudacznicy", ale i "tchórze". Podobnie kremlowska propaganda przedstawiała polskich dowódców wojskowych, którzy "ratowali się ucieczką, gdy tylko zobaczyli nieprzyjaciela".

W wydrukowanych odezwach kierowanych do żołnierzy Sowieci próbowali wzbudzić niechęć do przełożonych. Wzywano: "Oficerowie i generałowie są waszymi wrogami, chcą oni waszej śmierci. Żołnierze! Bijcie oficerów i generałów". Jedynym ratunkiem przed "bezsensowną rzezią", na którą "prowadzili ich oficerowie", było dołączenie do Armii Czerwonej.

Przedstawienie polskiej armii w złym świetle miały na celu również zabiegi dezinformacyjne prowadzone po incydencie z dronami we wrześniu 2025 roku. Jak poinformowało Ministerstwo Cyfryzacji wzmogła się wówczas działalność dezinformacyjna, której celem, poza zrzuceniem winy na Ukrainę, było "dyskredytowanie działań podejmowanych przez polskie wojsko i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo". Z kolei Sztab Generalny Wojska Polskiego przekazał w komunikacie, że widoczne są "powtarzające się komentarze, fałszywe konta i narracje podważające skuteczność polskiej obrony oraz działań NATO".

"Tworzenie przekazu o destabilizacji państwa polskiego"

We wspomnianym już raporcie Fundacji im. K. Pułaskiego zaznaczono, że Rosja prowadzi przeciwko Polsce wojnę informacyjną, a swoje cele realizuje poprzez propagowanie określonych narracji.

Chodzi o "inspirowanie i/lub tworzenie przekazu o destabilizacji państwa i społeczeństwa polskiego oraz ich izolacji na arenie międzynarodowej. Służy temu:

  • kreowanie negatywnego wizerunku Polski i jej społeczeństwa […];
  • budowanie poczucia zagrożenia dla Rosji i jej społeczeństwa ze strony Polski oraz jej sojuszników;
  • budowanie poczucia zagrożenia dla Polski i jej społeczeństwa;
  • inspirowanie i podtrzymywanie antagonizmów pomiędzy Polską a jej sąsiadami oraz sojusznikami, które w konsekwencji prowadzą do konfliktów oraz jej izolacji na arenie międzynarodowej".

Realizację przynajmniej części z tych punktów można było zaobserwować zarówno podczas inwazji sowieckiej we wrześniu 1939 roku, jak i (pamiętając o odpowiednich proporcjach) po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony we wrześniu 2025 roku.

Źródła: PolskieRadio24.pl/th

Raport Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego pt. "Rosyjska wojna dezinformacyjna przeciwko Polsce", 2017;

"Dezinformacja w czasie II wojny światowej", Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej, 2021.

Polecane

Wróć do strony głównej