Edukacja zdrowotna kiedyś. Kuratorium zwolniło karnie dyrektorkę
Polska, lata międzywojenne. W reakcji na zwolnienie dyrektorki gimnazjum za pogadanki na temat "higieny kobiet" uczennice klasy VIII wystosowały pismo do Rady Pedagogicznej. "Odczuwamy potrzebę wniknięcia w istotę tych tak bardzo dręczących nas spraw. A któż do uświadomienia nas jest bardziej powołany niż szkoła?".
2025-09-25, 07:59
"Szkoły wypuszczają ignorantów"
Informację o tym wydarzeniu podał Paweł Klinger, autor popularnego w II RP podręcznika seksuologii "Vita sexualis. Prawda o życiu płciowym człowieka" (1. wyd. w 1930 roku). W podrozdziale "Seksualna pedagogika", będącego jedną ze składowych tematu "uświadamianie seksualne młodzieży", publicysta ten zwracał uwagę na zatrważająco zaniedbaną, jego zdaniem, sprawę.
"Nie ulega kwestii, że na polu pedagogiki seksualnej mamy jeszcze bardzo wiele do zrobienia", zauważał. "Ta gałąź wiedzy powinna być wprowadzona jako przedmiot obowiązkowy w starszych klasach szkół powszechnych i średnich, gdyż brak wiadomości co do Plusquamperfectum czy Oratio obliqua, lub też co do nałogów Fryderyka Barbarossy, nie może i nie powinien zaważyć na szali życiowej człowieka", pisał ironicznie Paweł Klinger, zderzając wiedzę encyklopedyczną wtłaczaną przed ówczesną szkołę z tym, co, wciąż jego zdaniem, "życiowe i niezbędne".
Jak argumentował, ignorancja w materii wychowania seksualnego "mści się przez całe życie". Tymczasem "szkoły nasze wypuszczają w świat kompletnych ignorantów pod tym względem i, jakby naigrywając się z nich, zaopatrują młodzież w matury, to jest w świadectwa »dojrzałości«".

Dyrektorka "światła i postępowa"
Jako ilustrację tego, że w dziedzinie wychowania seksualnego panuje "ta sama obłuda i pruderia jak i w starych dobrych czasach", a winę za to ponosi system szkolny, Paweł Klinger przywołał zdarzenie, jakie "niedawno miało miejsce w jednym z większych miast polskich".
Otóż dyrektorka jakiegoś bliżej niesprecyzowanego gimnazjum, "osoba światła, wybitnie inteligentna i na wskroś postępowa", prowadziła w starszych klasach z własnej inicjatywy "pogadanki na temat higieny kobiety". Za ten "liberalizm pedagogiczny" zapłaciła jednak stanowiskiem – po interwencji kuratorium dyrektorkę musiał odwołać zarząd szkoły.
Interesującym świadectwem tej nieco enigmatycznej historii jest memoriał, jaki w reakcji na ukaranie lubianej nauczycielki wystosowały jej uczennice. W obszernym liście do Rady Pedagogicznej słuchaczki klasy VIII wyrażały swój żal z powodu przerwania pogadanek. Nie skończyło się jednak na emocjach – dziewczęta opisały przy tym, dlaczego te zajęcia były dla nich tak ważne. Ich słowa można traktować jako interesujący przyczynek do poznania pewnego wyimka historii życia społecznego w II Rzeczpospolitej.
Kto jak nie szkoła?
"Kwestia higieny kobiety i zagadnienia z tym związane są dla nas najżywotniejsze", przypominały na początku swojego wystąpienia uczennice. Podkreślały jednocześnie, jak ubogie, a często "destrukcyjne" są wszelkie nieoficjalne źródła, dzięki którym młody człowiek dowiaduje się o "tych sprawach": "brukowy romans", "opowiadanie sobie po cichu najprzeróżniejszych, zasłyszanych gdzieś historyjek".
W związku z takim stanem rzeczy uczennice apelowały do szkolnych władz: "My, młodzież dzisiejsza, odczuwamy potrzebę, a czasem konieczność wniknięcia w istotę tych tak bardzo dręczących nas spraw. A któż do uświadomienia nas jest bardziej powołany niż szkoła? Dawniej sprawy dotyczące życia seksualnego pokrywano obłudnym milczeniem. Nam to jednak nie wystarcza. My chcemy wiedzieć. Chciałybyśmy, by szkoła nasza, dbająca o nasz rozwój duchowy, tak jak i fizyczny, nie omijała tej tak dla nas ważnej kwestii i nie pozostawiała jej przypadkowi".
W memoriale uczennice nie zapomniały rzecz jasna o swojej, niestety już byłej, nauczycielce. "Obdarzamy ją pełnym zaufaniem i dlatego właśnie do prowadzonych przez Panią Dyrektorkę pogadanek ustosunkowałyśmy się od razu jak najpoważniej z całym zrozumieniem ich istoty".
Nie zabrakło i charakterystyki tych zakazanych zajęć oraz określenia idei, które je fundowały. "Główny nacisk położony był na etyczno-społeczną stronę zagadnienia", czytamy w memoriale. "Zrozumiałyśmy głęboką i istotną prawdę, że jedynie czystość duchowa w połączeniu z czystością fizyczną może być rzeczywistym czynnikiem rozwoju narodu i ludzkości", pisały sto lat temu uczennice klasy VIII pewnego prywatnego gimnazjum w jakimś z większych polskich miast.

Walka dwóch koncepcji
To zwolnienie dyrektorki szkoły za pogadanki o higienie kobiet, zauważał dr Marek Babik w monografii "Polskie koncepcje wychowania seksualnego w latach 1900-1939", może stanowić ilustrację pewnego istotnego zjawiska z dziejów oświaty polskiego międzywojnia. "Dochodziło do ścierania się dwóch koncepcji edukacyjnych. Jedna zakładała otwarte, ale szanujące uczucia młodzieży, mówienie o sprawach seksualnych, druga uznawała za stosowne przemilczanie tych kwestii", pisał badacz.
Wydarzenie sprzed wieku można traktować również jako historyczny przypis do obecnie toczących się gwałtownych sporów o edukację zdrowotną.
Sam zaś Paweł Klinger w swoim podręczniku, po przytoczeniu treści wspomnianego memoriału uczennic, apelował: "Rodzice i wychowawcy powinni wreszcie zrozumieć, że krzywdzą w najwyższym stopniu powierzoną ich pieczy młodzież, ukrywając przed nią najistotniejsze problemy. Kiedyż wreszcie kroczyć zaczniemy z duchem czasu?!", pytał retorycznie – i uniwersalnie – publicysta.
***
Artykuł powstał w cyklu "Minihistorie", w którym wyławiamy z kronik, książek, dawnych gazet czy z radiowych nagrań migawki z przeszłości: intrygujące, zaskakujące, unikatowe.
Źródła: Polskie Radio/jp
Paweł Klinger, "Vita sexualis. Prawda o życiu płciowym człowieka", Łódź 1939; Marek Babik, "Polskie koncepcje wychowania seksualnego w latach 1900-1939", Kraków 2010.