Kaczyński chciał kupić luksusowy dworek. Właściciele szykują pozew
Jarosław Kaczyński miał być zainteresowany zakupem luksusowego dworku w Warszawie za kwotę znacznie niższą od jego rynkowej wartości. Nie doszło jednak do transakcji ze względu na spór z właścicielami obiektu. Teraz obie strony pracują nad pozwami sądowymi, a nieruchomość nadal jest na sprzedaż - informuje "Fakt".
2025-10-06, 19:00
Jarosław Kaczyński miał kupić luksusowy dworek?
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński chciał kupić w Warszawie dworek w Zajeździe Napoleońskim. Dworek w Warszawie ma 21 pokoi i apartamentów hotelowych, przestrzenie bankietowe i konferencyjne oraz restaurację. Miało tam powstać muzeum Lecha Kaczyńskiego, a jeden z apartamentów wybrał dla siebie sam prezes PiS. Transakcja miała odbywać się po cichu, jednak pojawił się spór między właścicielem a spółką Srebrna (ściśle związaną z PiS), która miała kupić działkę. Wstępna umowa została podpisana w styczniu 2025 r. i obejmowała dwie działki - jedną o powierzchni ponad 3,5 tys. metrów kw. (na tej znajduje się dworek) i drugą o powierzchni 44 metry kw. Umowa zawierała zapis, że w stosunku do żadnej z działek nie toczy się żadne postępowanie sądowe.
Spółka Srebrna wpłaciła zadatek w wysokości 1,2 mln zł, a cała transakcja miała wynieść ponad 12 mln zł. Problem pojawił się, gdy wyszło na jaw, że mniejsza działka jest terenem spornym pomiędzy właścicielami dworku a ich sąsiadem. Właścicielka dworku przyznała, że pominięto ten fakt w umowie, ale początkowo nic nie wskazywało na zerwanie transakcji. Jak dowiedział się "Fakt", to Jarosław Kaczyński miał podjąć taką decyzję. - Nagle zmienił zdanie, w ogóle odstąpił od umowy. To jest decyzja na sto procent pana Kaczyńskiego, bo on wszystkim steruje. Zresztą to chyba wiedzą wszyscy w Polsce. Coś się zmieniło, ale co, to tylko on wie - tłumaczy właścicielka Zajazdu Napoleońskiego.
Szykują się pozwy sądowe. "5 milionów to za mało"
Władze Srebrnej złożyły oświadczenie o odstąpieniu od umowy i zażądały od właścicielek nie tylko zwrotu zadatku w wysokości 1,2 mln zł, ale jego podwójnej wartości 2,4 mln zł. Spółka miała zaproponować nową cenę 5 mln zł, czyli o 60 proc. niższą od ustalonej wcześniej. Zdaniem właścicielki kwota 5 mln zł jest nie do przyjęcia za dwupiętrową i zabytkową nieruchomość. - Odstąpili od umowy, a później chcieli wrócić do negocjacji. Proponowali 5 mln zł zamiast 12 mln zł. Dlaczego mam się zgodzić? Jak? No wartość nieruchomości jest, jaka jest i 5 mln za taki obiekt z taką dużą działką to za mało - wskazała właścicielka Zajazdu Napoleońskiego.
Jak dowiedział się "Fakt", obie strony przygotowują pozwy sądowe. - Na pewno z tego sporu będzie sprawa sądowa, na sto procent. Ta sprawa jest na tyle skomplikowana, że będzie musiał ją rozstrzygnąć sąd - przekazała właścicielka. Dodała, że może sprzedać nieruchomość bez względu na wygranie czy przegranie tego sporu. Teraz poszukiwany jest nowy nabywca, a cena pozostaje bez zmian.
- Kaczyński chciał kupić luksusowy dworek? "Oby tylko nie wyciekło"
- MSWiA szykuje zmiany w zasadach przyznawania obywatelstwa. Będą rozmowy z Nawrockim
- Trudne dni na granicy z Białorusią. Ataki na polskich strażników
Źródła: Fakt/Newsweek/PolskieRadio24.pl/tw