Dron nad kluczowymi zakładami zbrojeniowymi Polski. System ochrony nie zadziałał
Dziennikarz TVP Tomasz Sekielski postanowił zweryfikować, jak w praktyce funkcjonuje w Polsce zakaz lotów dronami nad obiektami o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Jego eksperyment wykazał, że system ochrony we wszystkich miejscach, które odwiedził, praktycznie nie działa.
2025-10-16, 15:02
Lot nad zakładami zbrojeniowymi w Bydgoszczy
Pierwszym celem dziennikarza były Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma S.A. w Białych Błotach - firma należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ), produkująca m.in. głowice do dronów i miny. - Nie kryjąc się specjalnie, w niedzielny poranek uruchomiłem drona, aby sprawdzić, czy poza żółtą tablicą ostrzegawczą coś jeszcze chroni zakład o strategicznym znaczeniu dla kraju - relacjonował Sekielski.
Jak przyznał, nikt nie zareagował na jego lot. Dron bez przeszkód przeleciał nad zakładem, po czym wrócił na miejsce startu.
Zakłady WZL 2 i Nitrochem
Kolejnym miejscem, które odwiedził, były Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Bydgoszczy, odpowiedzialne za obsługę i remonty m.in. samolotów F-16 oraz transportowych Herculesów C-130. - Choć to obiekty wojskowe, a w pobliżu znajduje się lotnisko, ponownie bez żadnych przeszkód mój dron znalazł się nad celem wprost wymarzonym dla potencjalnych sabotażystów - mówił dziennikarz, operując bezzałogowcem nad stojącym na płycie samolotem MiG-29.

Samoloty na płycie przy zakładach WZL 2 w Bydgoszczy. Fot: TVP Info/Tomasz Sekielski (screen)
Podobny rezultat dał lot nad Zakładami Chemicznymi Nitrochem S.A., producentem materiałów wybuchowych i jednym z liderów eksportu w branży zbrojeniowej. - Lot przebiegł bez najmniejszych kłopotów, nie licząc silnego wiatru, który utrudniał nawigację. Aż trudno uwierzyć, że było to tak łatwo - relacjonował Sekielski.

Przelot nad zakładami Nitrochem Fot: TVP Info/Tomasz Sekielski (screen)
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, loty dronami nad budynkami rządowymi oraz obiektami infrastruktury krytycznej są zakazane. Miejsca te oznakowane są specjalnymi tabliczkami informującymi o zakazie.
Zakaz lotów tylko na papierze?
Urząd Lotnictwa Cywilnego przypomina, że naruszenie zakazu lotów dronem w określonych strefach grozi karą pieniężną w wysokości 10 tys. zł za każde wykroczenie. W przypadku obiektów wojskowych lub lotnisk mogą również grozić konsekwencje karne, jeśli działanie zostanie zakwalifikowane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Przelot nad zakładami WZL 2 w Bydgoszczy. Fot: TVP Info/Tomasz Sekielski (screen)
Mimo to, jak pokazuje reportaż Sekielskiego, praktyczna egzekucja przepisów jest niewystarczająca - systemy wykrywania i neutralizacji dronów w wielu miejscach albo nie działają, albo nie są używane.
Wielu entuzjastów dronów chętnie rejestruje widowiskowe ujęcia z lotu ptaka - porty, statki czy stadiony. Jednak nie wszystkie miejsca można filmować. Szczególnie restrykcyjne przepisy dotyczą rejonów związanych z infrastrukturą krytyczną, takich jak terminal LNG, gdzie obowiązuje całkowity zakaz lotów. Strefa ograniczenia zaczyna się już w pobliżu charakterystycznych punktów orientacyjnych - np. wiatraka przy terminalu.
Eksperyment dziennikarza pokazuje, że mimo jasno określonych przepisów, ochrona polskich strategicznych obiektów przed dronami pozostawia wiele do życzenia.
Czytaj także:
Źródła: TVP Info/PolskieRadio24.pl