Apel muzeum Auschwitz-Birkenau. "Tu jest ich miejsce"

Oświęcimskie muzeum podkreśliło, że wszelkie pamiątki po ofiarach niemieckich zbrodni powinny trafiać do jego zbiorów, a nie na rynek aukcyjny. Rzecznik Bartosz Bartyzel zaznaczył, że każdy taki przedmiot ma ogromną wartość historyczną i wymaga profesjonalnej ochrony.

2025-11-16, 16:53

Apel muzeum Auschwitz-Birkenau. "Tu jest ich miejsce"
Muzeum Auschwitz: apelujemy o przekazywanie nam wszelkich pamiątek poobozowych. Foto: STEFAN MASZEWSKI/REPORTER/Screen X.com

Aukcja pamiątek po niemieckich zbrodni. Stanowisko muzeum Auschwitz-Birkenau

Rzecznik placówki Bartosz Bartyzel powiedział w niedzielę w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że każdy przedmiot i dokument ma "olbrzymie znaczenie i powinien znaleźć swoje miejsce w zbiorach i archiwum muzeum". - Tutaj będą chronione, konserwowane, badane i eksponowane. Tu jest ich miejsce. Dlatego nieustannie apelujemy o przekazywanie do muzeum wszelkich poobozowych pamiątek - oświadczył. Dodał, że oświęcimska placówka, stara się monitorować tego typu sytuacje.

Muzeum we wpisie, który w niedzielę po południu opublikowało na portalu X, przypomniało, że Miejsce Pamięci Auschwitz "to nie tylko rozległy teren i autentyczne poobozowe budynki czy ruiny". "To także przedmioty i dokumenty związane z historią niemieckiego nazistowskiego obozu i jego ofiarami, obiekty o szczególnym charakterze, wymowie i symbolice. Pamięć nie jest dana raz na zawsze. W chwili, gdy odchodzą ostatni Ocalali, musimy wspólnie starać się budować ją na tym, co pozostało" - wskazała placówka.

Aukcja pamiątek po niemieckich zbrodni

Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich zbrodni. Zaprotestował przeciwko temu między innymi Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, a także polskie władze. Rzecznik prezydenta RP Karola Nawrockiego Rafał Leśkiewicz oświadczył, iż prezydent apeluje do polskiego rządu, by ten zażądał zwrotu pamiątek, a w ostateczności je wykupił.

Szef MSZ, wicepremier Radosław Sikorski poinformował w niedzielę na X, że wszystkie artefakty, które miały zostać sprzedane w Niemczech na aukcji przedmiotów z okresu terroru niemieckiego, zniknęły z jej strony internetowej. Sikorski zaznaczył, że od kilku dni interweniował w tej sprawie kierujący ambasadą RP w Niemczech Jan Tombiński. Szef polskiego MSZ przekazał też, że rozmawiał o tej sprawie ze swoim niemieckim odpowiednikiem Johannem Wadephulem. Dodał, że obaj zgodzili się, iż należy zapobiec "takiemu zgorszeniu".

O kolejnych krokach w sprawie poinformowała następnie - również na X - szefowa resortu kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska. Ministra zapowiedziała działania w celu pełnego wyjaśnienia, skąd pochodzą pamiątki po ofiarach niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej. Dodała, że polskie władze będzą dążyć do zwrotu tych obiektów, jeżeli będzie to uzasadnione.

Na liście obiektów przeznaczonych do sprzedaży w Domu Aukcyjnym Felzmann - jak podała gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - wyszczególniono 623 pozycje. Wśród dokumentów jest list więźnia z Auschwitz "o bardzo niskim numerze" do adresata w Krakowie. Cena wywoławcza miała wynieść 500 euro. Diagnozę lekarską z obozu koncentracyjnego Dachau, dotyczącą przymusowej sterylizacji więźnia, wyceniono na 400 euro. Karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w getcie Mackheim w lipcu 1942 roku miała mieć cenę wywoławczą 350 euro. W katalogu znajduje się też antyżydowski plakat propagandowy oraz gwiazda żydowska z obozu Buchenwald.

Czytaj także:

Źródło: PAP/nł

Polecane

Wróć do strony głównej