Polska na celowniku. Pułkownik ostrzega: Putin nie chce pokoju, a reanimacji ZSRR

- Rosja nie chce pokoju. Uczestniczy w rozmowach, by odwlec w czasie bolesne sankcje - mówi portalowi PolskieRadio24.pl ukraiński pułkownik sił zbrojnych Serhij Hrabski. Podkreśla, że wojna dla Polski już się zaczęła.

2025-12-19, 06:25

Polska na celowniku. Pułkownik ostrzega: Putin nie chce pokoju, a reanimacji ZSRR
Władimir Putin. Foto: Reuters/Alexander Kazakov

Rosja nie chce pokoju

Ukraińscy wojskowi, walczący na froncie, ostrzegają, że Moskwa nie ma zamiaru zatrzymywać machiny wojny. Nic nie wskazuje na to, by Rosja pragnęła pokoju i planowała zawrzeć porozumienie. To wnioski z bezpośredniej obserwacji działań Rosji na terenie walk.

- Żołnierze na froncie mówią, że jeśli w Rosji ktoś naprawdę myślałby o negocjacjach i drodze do pokoju, nie widzielibyśmy takiej intensywności działań wojennych i tak szalonej presji, która jest wywierana na ukraińskie pozycje na froncie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl ukraiński pułkownik rezerwy Serhij Hrabski.

W umysłach żołnierzy powstają uzasadnione pytania. Jeśli Rosja dąży do pokoju, to jaki jest sens poświęcania tak dużej liczby żołnierzy rosyjskich w Donbasie? Po co tak desperackie ataki na miasta, które mają przejść pod kontrolę Rosjan? Są one doszczętnie niszczone.

Dlaczego Rosjanie prowadzą rozmowy z Amerykanami?

Dlaczego tak naprawdę Rosjanie biorą udział w rozmowach? - Sęk w tym, że oni nie negocjują. Rosjanie wykazują całkowitą niechęć do jakichkolwiek rozmów i negocjacji. Omawiane jest to, do czego najwyraźniej w ogóle dojść nie może. To tylko słowa - ostrzega pułkownik Serhij Hrabski. Dodaje, że niektórzy oszukują sami siebie, że jest inaczej.

Co w takim razie z planem, stworzonym przez Rosję? Jak go traktować? - Rosjanie mogą tworzyć różnorakie wizje. Jednak nie ma realnych dowodów na to, że Rosjanie są gotowi negocjować jakiekolwiek porozumienia pokojowe - tłumaczy wojskowy.

Do tego, jak zauważa, Kreml mówi zupełnie co innego, gdy zwraca się ze swoim przekazem za granicę, a co innego, gdy mówi do Rosjan. - Politycy Kremla byli kategoryczni w wypowiedziach, które wybrzmiały nie na zewnątrz, lecz były kierowane do wewnątrz, do rosyjskiego społeczeństwa. Rosjanom mówi się coś odwrotnego -  że wojna będzie trwała aż do zwycięskiego końca, dlatego teraz obserwujemy taką dużą aktywność na froncie. I ona nie maleje - mówi nam wojskowy.

Straty Rosji są potężne. Walki pod Pokrowskiem trwają

Wojskowy przypomina ostatnie dane ukraińskiej armii. Wedle nich ukraińskie wojska przysparzają Rosjanom co dzień straty rzędu około 1000 osób. Jak wskazuje, pojawienie się dronów na wojnie wiele zmieniło. Kiedyś straty charakteryzowała proporcja: jeden zabity, trzej ranni. Obecnie jest inaczej: dwóch zabitych, jeden ranny. - To sugeruje, że Rosja traci co najmniej cztery kompanie swoich żołnierzy dziennie. Jeden batalion dziennie ginie po to, by zdobyć metr ukraińskiej ziemi - zauważą pułkownik.

Czy to przynosi skutki? Wojskowy zauważa, że wciąż trwają walki na obrzeżach Pokrowska połączone z rajdami ukraińskich sił obronnych, które wchodzą do miasta i przechodzą aż do centrum. A boje te trwają od jesieni zeszłego roku. Dodaje, że w ostatnich dniach wojska ukraińskie przeprowadziły bardzo udaną operację, polegającą na blokadzie Rosjan, którzy zmierzali do Kupiańska. Siły rosyjskie zostały tam otoczone. - Obecnie wróg próbuje się desperacko przecisnąć w rejonie Łymana, w okolicach Siwierska, tam toczą się ciężkie walki. Starcia trwają też na południowo-wschodnich obrzeżach Kostiantyniwki.

Rosjanie wywierają też presję na Hulajpole w regionie zaporoskim. - Jeśli jednak spojrzymy strategicznie, ciągle mówimy o tych samych nazwach - mówi. Dodaje, że przez cały czas Rosjanie starają się zdobywać jak najwięcej terytorium, idąc naprzód.

Pułkownik dodaje, że obecnie mowa jest o tym, że Rosja może otworzyć nowy front na kierunku czernihowskim. Gromadzi tam wojska. Jednak rzeczywiste cele Rosji są w tej kwestii niejasne.

Budżet wojenny zakłada dalszą agresję

Pułkownik Hrabski podkreśla, że Rosja uchwaliła w tym roku kolejny budżet wojenny. W jego ocenie budżet ten zakłada, że powstaną grupy uderzeniowe, które będą zagrażać innym krajom europejskim. Jak dodaje wojskowy, w przestrzeni publicznej w Rosji pojawiają się dyskusje o blokadzie republik bałtyckich, zajęciu wyspy Gotlandii, aby przekształcić ją w bazę operacyjną armii rosyjskiej, tak by zneutralizować jakąkolwiek możliwość wsparcia przez NATO krajów bałtyckich, a być może i Polski. - Widać, że Federacja Rosyjska weszła teraz w tryb obejmujący tylko jedno działanie - wojnę, wojnę i znowu wojnę - mówi nam pułkownik.

Zdaniem wojskowego trzeba o tym głośno mówić. I wskazuje, że dla Polski wojna już się zaczęła, choć nie ma charakteru potyczek bojowych. Choćby teraz, niedawno odkryto tunel pod granicą, przez który nielegalni emigranci przenikają na terytorium Polski. Przeszło przez niego jednej nocy co najmniej 180 osób. Wojskowy dodaje, że Rosja nasila od dłuższego czasu działania swoich samolotów i okrętów na Morzu Bałtyckim. Intensywne są cyberataki. To wszystko są tzw. elementy wojny hybrydowej.

Według danych ujawnionych przez ministra obrony Rosji Andrieja Biełousowa, około 5,1 proc. całego PKB Rosji w 2025 roku zostanie przeznaczone bezpośrednio na wojnę, a wydatki Ministerstwa Obrony pochłoną łącznie 7,3 proc. Jednak projekt budżetu na lata 2026-2028 zakładał przeznaczenie 38 procent budżetu na wojsko i bezpieczeństwo wewnętrzne. Trzeba także pamiętać, że w Rosji wydatki na cele wojskowe są czasem maskowane, najpewniej są jeszcze wyższe niż się deklaruje.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy w 2024 roku poinformowała, że według szacunków ekspertów władze rosyjskie planują rekrutować do armii rosyjskiej co najmniej 225 000 żołnierzy kontraktowych rocznie w ciągu najbliższych trzech lat. To stanowi około 14 dywizji. Oczywiście trzeba je także uzbroić. Jak zauważa jednak Serhij Hrabski, te dywizje nie byłyby przeznaczone na wojnę w Ukrainie.

Pułapka planu Trumpa

Pułkownik mówi, że niebezpieczeństwo planu Trumpa wynika z tego, że wojna zatrzyma się, ale tylko na pewien czas. - W tym czasie wróg mógłby się przegrupować, wzmocnić i zaatakować. Do tego Kreml zda sobie sprawę, że Ukraina okazała się dla niego twardym orzechem do zgryzienia i bardzo trudno będzie znów atakować ukraińskie ziemie. Bo w Ukrainie Rosjanie spotkają wyszkoloną armię, która wie, jak walczyć. A w przypadku ataku na kraje bałtyckie, na Polskę, wróg pielęgnuje nadzieję, że będzie w stanie zdobyć duże terytoria do czasu, aż NATO tam dotrze z wojskiem i będzie w stanie coś zrobić. I właśnie tak wygląda zagrożenie wynikające z obecnej sytuacji, która rozwija się na granicach NATO - wskazuje wojskowy.

Pułkownik podkreśla, że konieczne jest zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby zapewnić państwom Sojuszu zdolność obronną, odporność na odparcie agresji oraz możliwości przeciwdziałania wszelkim znanym zagrożeniom. I chodzi o te zagrożenia, które już obserwujemy w Ukrainie. Dlatego należy zgłębiać doświadczenia ukraińskie: obserwować, jak Ukraina opiera się rosyjskim nalotom.

- A ataki rosyjskich dronów, rakiet na Ukrainę mają miejsce codziennie. Ukraina wciąż się trzyma, dzięki wsparciu naszych sojuszników, dzięki własnej odporności. To przykład dla wszystkich, jak można osiągnąć taką odporność. A Europa, Polska, w szczególności, muszą pamiętać, że nie ma powrotu do czasów z 23 lutego 2022 roku - wskazuje pułkownik.

Putin myśli o odtworzeniu Związku Radzieckiego

Wojskowy dodaje, że przez następne 10 lat zadaniem Federacji Rosyjskiej może być przywrócenie tego, co nazywano Związkiem Radzieckim w 1988 roku. Co to oznacza? To znaczyłoby, że kraje Europy Wschodniej mają znaleźć się pod kontrolą Federacji Rosyjskiej w ciągu 10 lat.

- Dlatego Rosjanie wykorzystują obecną administrację Białego Domu, by zdobyć czas, uniknąć sankcji, zebrać siły do ataku - ocenia pułkownik. Dlaczego w ciągu 10 lat? Taki cel, jego zdaniem, postawił sobie Władimir Putin, który ma obecnie 73 lata. Dyktator chce osiągnąć swój cel przed śmiercią.

Jak mówi wojskowy, trzeba liczyć zyski, jakie Federacja Rosyjska otrzymuje dzięki temu, że nowe sankcje nie są wdrażane. To ogromne kwoty. -  Federacja Rosyjska będzie kontynuować tę grę tylko po to, by mieć okazję do kontynuowania wojny (...) Już obrali drogę wojny i wojna może się zatrzymać tylko w jednym przypadku - gdy Federacja Rosyjska przestaje istnieć - mówi pułkownik.

Wojskowy podsumowuje, że Rosja uznaje terytorium Ukrainy za dużą bazę wojskową, z której będzie można kontynuować agresję. Tak samo, jak uważa terytorium Polski za bazę dla kontynuacji agresji przynajmniej wobec wschodniej części Niemiec. - Putin wierzy w swoją historyczną misję - wskazuje nasz rozmówca.

Pułkownik Serhij Hrabski dodaje, że Ukraina potrzebuje więcej amunicji, więcej broni, więcej lotnictwa, surowszej polityki sankcji. Zachód musi także liczyć się z tym, do czego tak naprawdę dąży Rosja. A nie jest to pokój.

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/Rozmawiała Agnieszka Kamińska

Polecane

Wróć do strony głównej