Nieodpowiednia fryzura odbiera szansę na mistrzowski tytuł
Długi kucyk Białorusinki Nastazji Mironczyk-Iwanowej przeszkodził jej w zdobyciu tytułu mistrzyni świata w skoku w dal. To nie pierwszy taki przypadek w historii lekkiej atletyki.
2011-09-03, 22:00
Jak poinformowała w sobotnim wydaniu "La Gazzetta dello Sport", analiza fotograficzna wykazała, że Białorusinka osiągnęła w trzeciej próbie prawie siedem metrów (6,90). Jednak sędziowie zmierzyli odległość 6,74 od śladu pozostawionego przez warkocz, który zgodnie z regulaminem IAAF jest częścią ciała. Do brązowego medalu Mironczyk-Iwanowej zabrakło zaledwie dwóch centymetrów.
Wynik 6,90 dałby jej złoty medal i premię w wysokości 60 tysięcy dolarów. A tak przypadła ona Amerykance Brittney Reese, która wygrała konkurs wynikiem 6,82. Za nią uplasowała się Rosjanka Olga Kuczerenko - 6,77.
Podobny przypadek miała jedna z najlepszych lekkoatletek w historii tej konkurencji Elżbieta Krzesińska z domu Duńska. W igrzyskach olimpijskich w 1952 roku w Helsinkach niedoświadczona - wówczas 18-letnia - zawodniczka straciła w ten sposób około 60 cm i szansę zdobycia medalu.
Przyczyną degradacji był jej długi warkocz, który przy lądowaniu, gdy miała odchyloną do tyłu głowę, pierwszy dotknął piasku i zostawiał na nim długi ślad. W tej niecodziennej sytuacji sędziowie przerwali zawody, by rozważyć, jaką odległość skoku jej uznać - od belki do początku śladu warkocza, czy do śladu ciała.
REKLAMA
Mając mało czasu i wobec ostrego protestu Węgrów orzekli, że "warkocz jest częścią ciała" i od odległości, która dawała Polce drugą lokatę, odjęli "warkoczowe". Skutkiem tego zamiast na podium Elżbieta Duńska "wylądowała" w Helsinkach na 12. miejscu z rezultatem 5,65.
Po tym finale wywiązała się "warkoczowa debata narodowa" - słyszało się hasło "Duńska obetnij warkocz, bo nie chcemy tracić centymetrów!", jak również "Duńska nie obcinaj warkocza, bo jest on własnością narodu". Po tych doświadczeniach zawodniczka przed następnymi igrzyskami przezornie skróciła warkocz.
Cztery lata później została w Melbourne mistrzynią olimpijską. W finale wyrównała własny rekord świata wynikiem 6,35 m.
REKLAMA