Birma zwolniła 66 więźniów. Dla Baracka Obamy
Amnestia zbiega się z historyczną wizytą prezydenta USA w tym azjatyckim kraju.
2012-11-19, 11:24
Według agencji Reutera wśród zwolnionych osób jest legendarny dysydent Myint Aye, uznany przez Amnesty International za więźnia sumienia. Według AI został on skazany przez tajny sąd na podstawie sfabrykowanych dowodów lub zeznań wymuszonych torturami.
Jeden z uwolnionych powiedział Reuterowi, że niewątpliwie amnestię zarządzono w związku z wizytą Obamy. - Jestem mu za to wdzięczy, ale, szczerze mówiąc, w ogólnie nie powinniśmy byli trafić do więzień, ponieważ wszystkie zarzuty były fałszywe - powiedział.
Birmańskie władze długi czas utrzymywały, że wszyscy więźniowie w kraju są pospolitymi przestępcami. Do uwolnienia więźniów politycznych wzywały tymczasem wielokrotnie władze birmańskie Stany Zjednoczone.
Poprzednia amnestia, z której skorzystało 88 więźniów, miała miejsce we wrześniu. Wtedy przywódczyni opozycji birmańskiej Aung San Suu Kyi miała rozpocząć historyczną wizytę w USA.
REKLAMA
Spotkania z prezydentem i z liderką opozycji
Barack Obama oświadczył w poniedziałek, w czasie przemówienia na uniwersytecie w Rangunie, że Birmańczycy są "na początku drogi" reform na rzecz demokracji, a przed nimi jeszcze wiele do zrobienia. Wezwał podczas spotkania ze studentami birmańskimi do zakończenia walk między buddystami a Rohingya - przedstawicielami bezpaństwowej mniejszości muzułmańskiej, zamieszkującej głównie stan Arakan w zachodniej Birmie.
Prezydent USA spotkał się wcześniej z prezydentem Thein Seinem. - Sądzimy, że proces wdrażania reform demokratycznych i gospodarczych, zapoczątkowany przez prezydenta, może doprowadzić do wielkich możliwości rozwoju - powiedział dziennikarzom Obama. Thein Sein zadeklarował z kolei, że obie strony będą współpracować "na podstawie wzajemnego zaufania, szacunku i zrozumienia".
Obama spotkał się także z przywódczynią birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi w jej domu w Rangunie. W krótkim oświadczeniu dla prasy Suu Kyi ostrzegła Birmańczyków i wspólnotę międzynarodową, by byli bardzo uważni i nie dali "się zwieść mirażowi sukcesu" reform politycznych. Podziękowała prezydentowi za poparcie Stanów Zjednoczonych dla ruchu demokratycznego w Birmie. Po prywatnym spotkaniu Obama zaznaczył, że dostrzega postęp poczyniony w kraju w ciągu ostatniego roku. Wśród tych znaków jest zakończenie aresztu domowego pani Suu Kyi i jej wybór do parlamentu - ocenił.
REKLAMA
Media zwracają uwagę, że Obama posługiwał się zarówno nazwą Birma, jak i preferowanym przez birmańskie władze określeniem Myanmar.
Na drodze z lotniska na Obamę czekały tysiące zwolenników, w tym dzieci powiewających amerykańskimi i birmańskimi flagami. Niektórzy trzymali transparenty z hasłem: "Kochamy Obamę", "Witamy" i "Legenda, bohater naszego świata".
REKLAMA
Dialog z juntą
Amerykański prezydent po raz pierwszy zdecydował się w 2009 roku ponownie otworzyć dialog z juntą birmańską w nadziei na przekonanie generałów do zapoczątkowania reform. Przy okazji poniedziałkowej wizyty zastrzegał, że nie jest ona sygnałem poparcia tamtejszego rządu, a raczej uznania dla reform.
Junta przekazała w marcu 2011 roku władzę rządowi byłych generałów, którzy rozpoczęli demokratyzację kraju, uwalniając setki więźniów politycznych i zezwalając na powrót do scenę polityczną Suu Kyi, która obecnie jest deputowaną. W odpowiedzi na to USA w końcu lipca zniosły większość ograniczeń dotyczących inwestycji w Birmie, w tym w wydobycia gazu i ropy.
PAP/agkm
Galeria: dzień na zdjęciach >>>
REKLAMA
REKLAMA