1. liga: piłkarz Sandecji kończy karierę w atmosferze skandalu

Zamieszanie z Jakubem Nowakiem, zawodnikiem Sandecji Nowy Sącz, nie będzie miało szczęśliwego finału - piłkarz zdecydował się zakończyć karierę.

2013-07-25, 16:30

1. liga: piłkarz Sandecji kończy karierę w atmosferze skandalu
Stadion Sandecji Nowy Sącz. Foto: Sandecja Nowy Sącz/Mateusz Bobola

W świecie piłki mówi się, że historie, do których doszło w szatni, nie powinny wychodzić poza nią, a już na pewno nie powinny trafiać do dziennikarzy. W tym przypadku stało się inaczej, lecz wszystko wskazuje na to, że akurat to wydarzenie słusznie zostało nagłośnione przez media - chociażby w ramach przestrogi.
W zeszłym tygodniu w większości portali sportowych pojawiły się informację, że przed piątkowym treningiem drużyny Sandecji doszło do pobicia trenera Mirosława Hajdy. Co więcej - sprawcą miał być jeden z piłkarzy, 21-letni Jakub Nowak.
O piłkarskich osiągnięciach Nowaka nie można powiedzieć zbyt wiele - w ubiegłym sezonie rozegrał debiutanckie 27 minut na poziomie 1. ligi. Taka informacja, biorąc pod uwagę jego wiek, nie wróżyła mu świetlanej przyszłości. Oczywiście, że kariery niektórych piłkarzy w elitarnych rozgrywkach zaczynały się później, ale w przypadku Nowaka dosyć szybko stało się jasne, że jego piłkarska droga skończyła się jeszcze zanim zdążyła się na dobre rozpocząć.
Między piłkarzami i szkoleniowcami wielokrotnie zdarzały się konflikty. Nie jest to niczym nowym. Jednak charakter tego incydentu był poważniejszy, co potwierdzają działania osób zarządzających Sandecją. Oprócz podjęcia środków dyscyplinarnych, nałożonych przez klub oraz PZPN, chcieli oni zgłosić pobicie do prokuratury. Nie można się temu dziwić. Kto wie, jak mogłoby się to wszystko skończyć, gdyby nie interwencja zawodników, którzy powstrzymywali Nowaka.
Początkowo sam piłkarz próbował bagatelizować sprawę. Jednak słowa praktycznie wszystkich obecnych przy incydencie - świadczą przeciwko niemu. Tak samo zresztą jak jego decyzja o zakończeniu kariery. Jest ona o tyle zrozumiała, że łatwo wyobrazić sobie problemy przy znalezieniu pracodawcy, jakie miałby Nowak już po odbyciu kary.
Nie od dziś wiadomo, ze wielcy zawodnicy mogą pozwolić sobie na wielkie skandale. Jednak sprawa związana z Jakubem Nowakiem wydaje się być poza kategoriami znanymi nam z tabloidów. Wybryki Balotellego, afery obyczajowe związane z Terrym czy Giggsem, problemy Boruca - są jednak czymś innym niż pobicie trenera.
Co więcej, wymienieni wyżej piłkarze potrafili dać kibicom konkretny powód, żeby ich życie osobiste zeszło na dalszy plan - swoje umiejętności. Wychodzili na boisko i grali dla tysięcy ludzi na trybunach, czasem i milionów przed ekranami telewizorów. Piłkarsko Nowak nie broni się w żaden sposób i chyba nie ma zbyt wielu osób, które żałowałyby jego decyzji.

Mirosław Hajdo, zapytany przez dziennikarzy "Super Expressu", czy zawodnik próbował w jakiś sposób się z nim skontaktować, odpowiedział: "Nie wiem, czy jestem gotowy na to, by takie przeprosiny przyjąć. Niech ten chłopak zajmie się lepiej swoim życiem, bo chyba coś z nim jest nie w porządku".
Ostatnie zdanie wydaje się świetnie zamykać całą sprawę.

 

Paweł Słójkowski, polskieradio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej