Oszczędny i zadłużony jak Polak?!
Z badań wynika, że oszczędzamy coraz więcej - pod tym względem jesteśmy lepsi od Niemców, Czechów i Słowaków. Z drugiej strony wciąż wiele osób pada ofiarą parabanków i wpada w spiralę zadłużenia.
2013-07-30, 15:57
Posłuchaj
Według sondażu jedynie 28 proc. Polaków nie zgromadziło żadnych oszczędności, przy czym średnia europejska wynosi 30 proc. Zdaniem Marka Zubera – ekonomisty, przyczyną wzrostu skłonności do oszczędności wynika ze strachu przed kryzysem, a nie z chęci odkładania na przyszłość.
- Moim zdaniem to, że oszczędzamy więcej wcale nie oznacza, że żyje nam się lepiej. Problem polega na tym, że słysząc od dwóch lat same negatywne prognozy ekonomiczne, Polacy zaczęli zaciskać pasa aby odłożyć na czarną godzinę. To nie są pieniądze na nowy telewizor, tylko na wypadek utraty pracy. – powiedział Gość PR24
Istnieje wiele sposobów oszczędzania – począwszy od trzymania pieniędzy w przysłowiowej skarpecie, poprzez banki i fundusze inwestycyjne, aż po akcje i obligacje. Każdy z nich daje różne możliwości zysku i wiąże się z różnym stopniem ryzyka. Z danych wynika, że obecnie Polacy obawiają się straty i szukają bezpiecznych metod oszczędzania.
- W roku 2009 obserwowaliśmy załamanie rynków finansowych i spadek wartości spółek nawet o 90 proc. To powstrzymuje nas od powrotu do ryzykownych form oszczędzania. Popularne są także obligacje skarbu państwa, ponieważ są pewną formą oszczędzania. Jednak obecnie stosunkowo tanie są akcje, więc, zdaniem ekonomistów, warto w nie inwestować. – zapewnił Gość PR24.
Polacy mimo głośnej afery Amber Gold wciąż dają się nabierać parabankom. Zdaniem Marka Zubera wynika to w dużej mierze z chciwości ludzi, którzy słysząc kuszące obietnice dużego zysku nie myślą racjonalnie. Przez ryzykowne zachowania mogą wpadać w tzw. spiralę zadłużenia.
- Jeśli ktoś obiecuje nam powyżej 10 proc. zysku możemy być pewni, że jest to nierealne. Można inwestować w takiej firmie, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że nie mamy żadnej gwarancji odzyskania pieniędzy. Ponadto zwykłe banki analizują naszą historię kredytową, zarobki i mogą nam powiedzieć jaką kwotę jesteśmy w stanie pożyczyć i zwrócić. Parabanki tego nie robią, więc kredytobiorcy wpadają w ogromne długi, których nie potrafią spłacić – podsumował Gość PR24.
PR24