Referendum edukacyjne. PiS: dzieciom dzieje się krzywda. PO: jeszcze nikomu nauka nie zaszkodziła
To wielka szansa dla sześcioletnich dzieci, czy też wielka porażka rządowej reform? Odpowiedź zależy od przynależności partyjnej. Koalicja broni przyjętych rozwiązań. Opozycja uważa, że o zdanie trzeba zapytać obywateli w ogólnopolskim referendum.
2013-10-24, 12:25
- Jeszcze nikomu nie zaszkodziła wcześniejsza nauka - przekonywała z sejmowej trybuny Urszula Augustyn (PO). Podczas sejmowej debaty nad obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum edukacyjnego, mówiła, że Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców fałszuje obraz przygotowania polskich szkół.
- Jak państwo wybiorą sobie jedną, dwie szkoły, w których coś nie funkcjonuje dobrze i pokazują to tutaj, a nie wybiorą setek i tysięcy szkół, w których dzieje się dobrze, no to mamy skrzywiony obraz - oświadczyła Augustyn.
Jej zdaniem, cała Europie stawia na to, by sześcioletnie dzieci szły do szkoły. - W 22 krajach z 27 Unii Europejskiej dzieciaki chodzą do szkoły w wieku sześciu lat. W Holandii dzieci rozpoczynają edukację w wieku czterech lat, w Anglii, Irlandii w wieku pięciu lat, w ostatnich latach wiek szkolny do szóstego roku życia obniżyły także Słowenia i Norwegia - wyliczała Augustyn.
Nawiązując do nazwy akcji referendalnej "Ratuj Maluchy!" posłanka Platformy Obywatelskiej pytała: - Przed czym te dzieci ratować? Przed edukacją, przed rozwojem? To jakieś nieporozumienie. Europa idzie do przodu, świat się zmienia, a my nasze dzieci mamy schować do kąta? - pytała.
REKLAMA
Suchej nitki na rządowej reformie nie zostawił przedstawiciel PiS w debacie, Sławomir Kłosowski. - Jesteśmy pełni uznania i szacunku dla inicjatyw obywatelskich, których celem jest cofnięcie błędnych decyzji powodujących chaos w edukacji i krzywdę dzieci - mówił.
Jego zdaniem, rządowa propaganda nijak się ma do szkolnej rzeczywistości. - Dziś po raz kolejny mówimy, że nie da się dobrze przygotować szkół bez przekazania samorządom odpowiednich środków finansowych dobrze, bez krzywdy dla dzieci i pogarszania im warunków nauki i opieki - zaznaczył Kłosowski.
W tym tygodniu nie poznamy decyzji Sejmu w sprawie referendum edukacyjnego. Stanie się to dopiero za dwa tygodnie. Jeśli opozycja się zmobilizuje i wszyscy jej posłowie stawią się na głosowaniu i poprą obywatelską inicjatywę wtedy rząd może przegrać tę batalię. Tym bardziej, że niedawno w mediach pojawiły się sugestie, że niektórzy posłowie koalicyjni chcą głosować razem z opozycja. Decydować będzie więc każdy głos, bo koalicja ma 232 posłów.
pap/asop
REKLAMA