Gaz bojowy w pobliżu wejścia do portu w Gdyni

Iperyt to bojowy środek chemiczny, zwany gazem musztardowym. Składowisko tej broni znajduje się w głębi gdańskiej. Potwierdzili to naukowcy z Wojskowej Akademii Technicznej.

2013-10-29, 19:18

Gaz bojowy w pobliżu wejścia do portu w Gdyni
Działa wyłowione z wraku amerykańskiego samolotu Douglas A-20, leżącego na dnie Bałtyku. Foto: PAP/Adam Warżawa

Posłuchaj

Doktor Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk o sensacyjnym odkryciu polskich naukowców (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Około 60 ton tej groźnej substancji zatopiono w Bałtyku po II Wojnie Światowej. Na razie nie wiadomo, ile dokładnie iperytu znajduje się kilkaset metrów od plaży. Jak mówi doktor Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk wykryto tylko produkty rozkładu iperytu w osadach dennych. Nie udało się jednak ich przypisać do jakiegokolwiek obiektu.
Naukowy początkowo sądzili, że iperyt leży też na dnie zatoki w pobliżu Jastarni. Tam natomiast odkryto luizyt, czyli bardzo podobny środek bojowy do iperytu.
W obu przypadkach nie ma jednak powodów do paniki - uspokaja doktor Bełdowski. Jego zdaniem jest to raczej problem dla ekosystemu.
Naukowcy z Wojskowej Akademii Technicznej oceniają, że zatopione pojemniki z chemikaliami będą szczelne jeszcze przez co najmniej 150 lat. Może jednak dochodzić do drobnych wycieków.

To nie pierwsze znalezisko pochodzące z czasów II Wojny Światowej na dnie Bałtyku. W grudniu zeszłego roku Szwedzi odkryli ciąg zrzutu broni chemicznej na obszarze 1700 hektarów między szwedzką wyspą Gotlandia a Łotwą i Polską. Znaleziono wtedy zardzewiałe bomby z gazem musztardowym, linię min oraz 20 wraków.

Wśród wraków zidentyfikowano m.in. okręt wojenny z początku XX wieku oraz radziecki bombowiec z czasów II wojny światowej. To wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych model Douglas A-20, który był wykorzystywany przez Rosjan jako samolot torpedowy.

Na przełomie maja i czerwca przyszłego roku zostanie podjęta druga próba wyciągnięcia z dna bombowca. - Jak zaczęliśmy odkopywać ten wrak, byliśmy zadziwieni, że nikt go wcześniej nie znał, ponieważ nie było żadnego śladu po wędkarzach - mówiła w poniedziałek kierownik Działu Badań Podwodnych Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku Iwona Pomian.
Podczas dwutygodniowych prac przy wraku samolotu nurkowie wydobyli na powierzchnię m.in. magazyny do karabinów maszynowych kaliber 15 mm, fragment oprzyrządowania tlenowego pilota, wskaźniki lotnicze oraz zestaw manometrów z rosyjskimi napisami zakryto-odkryto. To ostatnie potwierdza wcześniejsze przypuszczenia, że odnaleziony w Bałtyku bombowiec był używany przez lotnictwo sowieckie. Z rzeczy osobistych odnaleziono czarny pasek od zegarka.
Wrak samolotu jest dobrze zachowany. - Nie posiada wprawdzie przedniego stanowiska strzelca i części ogonowej, ale ma praktycznie całe skrzydła. Są też dwa silniki, zachowało się również w dużym stopniu wyposażenie kabiny pilota - wyjaśniła Pomian.

REKLAMA

Działa
Działa wyłowione z wraku amerykańskiego samolotu Douglas A-20, leżącego na dnie Bałtyku
Do pierwszego nieudanego wydobycia z Bałtyku amerykańskiego bombowca doszło w ubiegłym tygodniu. Wyposażony w dźwig statek Instytutu Morskiego w Gdańsku nie był w stanie utrzymać stabilnej pozycji z powodu tzw. martwej fali na morzu.
Zarówno wrak, jak i wydobyte z niego zabytki, będą przekazane Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
Lekki bombowiec Douglas A-20 jest unikalnym zabytkiem w skali światowej. Łącznie zbudowano 7478 sztuk tych samolotów, ale na świecie zachowało się ich do dziś jedynie 11, w tym trzy w Europie: dwa w Wielkiej Brytanii i jeden w Moskwie.

IAR/asop

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej