Agresja podczas Marszu Niepodległości

Przemarsz środowisk narodowych z okazji Święta Niepodległości miał być manifestacją patriotyzmu i przywiązania do polskości, a przerodził się w regularna bitwę. Zapowiedzi były szumne, a skończyło się jak zawsze. Miasto liczy straty, poszkodowani leczą rany.

2013-11-12, 21:53

Agresja podczas Marszu Niepodległości
. Foto: PAP/Leszek Szymański

Posłuchaj

13.11.13 Krzysztof Kubiciel o bezpieczeństwie imprez masowych
+
Dodaj do playlisty

Według prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz straty po Marszu Niepodległości sięgają 120 tysięcy złotych. Przemarsz środowisk narodowych rozpoczął się o godzinie 15 i brało w nim udział około 20 tysięcy ludzi. O godzinie 16:25 policja zwróciła się o rozważenie możliwości rozwiązania marszu. Zgromadzenie zostało przez Ratusz rozwiązane o 16:42, ponieważ miały miejsce działania, które mogły być łamaniem prawa i naruszać bezpieczeństwo. W związku z tym wszystkim pojawiają się pytania o ochronę i zabezpieczenie przemarszu.

- Z pobieżnych relacji wynika, że policja w zasadzie była w miejscach newralgicznych i wedle mojej oceny działała skutecznie oraz zgodnie z obowiązującym prawem. Można zastanawiać się, dlaczego była nieobecna w pewnych miejscach i to na chwilę obecną największy problem – oceniał w PR24 Krzysztof Kubiciel, ekspert ds. bezpieczeństwa na imprezach masowych.

Zadziwiający był brak ukierunkowania agresji na konkretne osoby, grupy. Aktów wandalizmu dokonywano między innymi na zaparkowanych samochodach, kostce brukowej, czy drzewach. Można powiedzieć, że była to agresja sama w sobie, niczym nieumotywowana.

- W psychologii zachowania agresywne są różnicowane. W psychologicznym mechanizmie agresji pod uwagę trzeba brać rozmaite procesy i zjawiska. Jeden z nich to wzbudzenie złości z jakiegokolwiek powodu. Mamy wtedy do czynienia z agresją impulsywną, emotogenną. Dlaczego zaatakowano drzewo? Pobudzenie to powstało jako efekt całej sytuacji, w której znaleźli się uczestnicy marszu. Zwykle charakteryzujemy te osoby, jako o niskiej kontroli emocjonalnej i podatne na wpadanie w złość. Trudno powiedzieć, dlaczego ludzie ci zachowali się tak, jak się zachowali, ale była to zdecydowanie agresja emotogenna – wyjaśniał w PR24 profesor Adam Frączek, psycholog z APS.

PR24/Grzegorz Maj

Polecane

Wróć do strony głównej