Przełom w sprawie Ewy Tylman? Adam Z. opuścił areszt, "nie ma obawy matactwa"

Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił w poniedziałek areszt Adamowi Z. oskarżonemu o zabójstwo Ewy Tylman. Według sądu, możliwe jest skazanie go nie za zabójstwo, lecz za nieudzielenie pomocy - za co sankcja jest łagodniejsza. Prokuratura zapowiada odwołanie ws. aresztu.

2017-02-20, 18:35

Przełom w sprawie Ewy Tylman? Adam Z. opuścił areszt, "nie ma obawy matactwa"
Oskarżony Adam Z. na sali rozpraw. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Posłuchaj

Ireneusz Adamczak będzie wnosił o uchylenie aresztu Adamowi Z. (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Proces mężczyzny rozpoczął się w styczniu. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. W poniedziałek sąd na zamkniętym dla publiczności posiedzeniu zdecydował o uchyleniu aresztowania oskarżonego (trwa ono od grudnia 2015 r.) i zastąpienia go dozorem policji dwa razy w tygodniu w połączeniu z zakazem opuszczania kraju. 

W uzasadnieniu tej decyzji sędzia Magdalena Grzybek podkreśliła, że "z uwagi na fakt, że sąd przeprowadził już najistotniejsze dowody i pouczył strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanego oskarżonemu czynu na łagodniejszą, należy uznać, że dalsze stosowanie wobec niego najsurowszego środka zapobiegawczego nie jest już celowe i konieczne".

Jak dodała, "z uwagi na możliwość przypisania oskarżonemu przestępstwa zagrożonego karą do 3 lat pozbawienia wolności (nieudzielenia pomocy), obawa wymierzenia mu surowej kary (...) nie jest już tak realna jak dotychczas. Nadto w ocenie sądu chybiony jest argument prokuratora przedstawiony na dzisiejszym posiedzeniu, że w niniejszej sprawie istnieje uzasadniona obawa matactwa procesowego ze strony oskarżonego z uwagi na fakt, że nie zostali jeszcze przesłuchani na rozprawie członkowie jego rodziny". 

Źr. TVP Info

Sąd zaznaczył, że jeszcze na etapie śledztwa prokurator udzielał tym osobom zgody na widzenie z Adamem Z., "a zatem mieli oni z sobą regularny i stały kontakt" - powiedziała sędzia. Zarazem sąd podkreślił, że w dalszym ciągu zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez oskarżonego.

Prokurator Magdalena Mazur-Prus informując, że prokuratura odwoła się od decyzji sądu podkreśliła, że w ocenie oskarżenia, "wbrew twierdzeniom sądu, nie zostali jeszcze przesłuchani wszyscy istotni świadkowie, nadal trzeba przesłuchać osoby, które uczestniczyły w imprezie poprzedzającej zdarzenie będące przedmiotem aktu oskarżenia". - Mając na uwadze treść zeznań tych osób, to jest bardzo ważne i uważamy, że podejrzany przebywając na wolności może wpływać na treść ich zeznań. Uważamy, że to jest ta przesłanka obawy matactwa - podkreśliła Mazur-Prus. Jej zdaniem w czasie procesu nie wydarzyło się nic takiego, co by uzasadniało zmianę stanowiska sądu ws. stosowania aresztu.

- Pomimo uprzedzenia o zmianie kwalifikacji prawnej czynu, przeprowadzone do tej pory dowody to nie są dowody inne niż w toku postępowania przygotowawczego; świadkowie powiedzieli dokładnie to samo. A więc jeżeli przedłużając areszt sąd ostatnio widział podstawy do tego, ażeby oskarżonego skazać za przestępstwo zabójstwa i widział tę przesłankę surowej kary, to uważamy, że nie wydarzyło się w toku postepowania sądowego nic takiego, co by uzasadniało zmianę tego stanowiska - powiedziała prokurator.

TVN24/x-news

Obrońca mężczyzny adw. Ireneusz Adamczak powiedział dziennikarzom, że Adam Z. w najbliższych godzinach może opuścić areszt. - Zgubił się w Poznaniu, w dużym mieście, wśród takiego środowiska w sumie niezbyt ciekawego. Dlatego postaram się mu w jakiś sposób teraz pomóc, tym bardziej, że ma rodziców podeszłym wieku: matka chora, ojciec też, w związku z tym potrzebuje takiej pomocy - mówił adwokat.

W jego ocenie sprawa się nie kończy, ale poniedziałkowa decyzja sądu daje mu "szanse na to, żeby to doprowadzić do końca w taki sposób, jak to sobie na początku zaplanowałem". - Nie wykluczam również uniewinnienia - zaznaczył Adamczak. Pytany przez dziennikarzy, czy decyzję o uchyleniu aresztu odbiera jako porażkę prokuratury powiedział, że "nie chce tego traktować w ten sposób".

Adamczak mówił mediom, że dla Adama Z. miesiące w areszcie były bardzo trudnym czasem. - Był taki moment kiedy Adam był bardzo przybity, załamany, trochę chory i starałem się mu tak jak, można powiedzieć, ojciec, pomóc - w tym sensie, że mówiłem: musisz się uczyć. Załatwiliśmy mu pomoc w postaci książek: język japoński, fiński, migowy (...) mówiłem proszę się uczyć, chodzić na spacery, odżywiać się, ćwiczyć i mówiłem do niego: Ty musisz to wszystko przeżyć, musisz wytrzymać - opowiadał.

Ireneusz Adamczak zaznaczył, że również trudnym okresem dla Adama Z. będzie czas po opuszczeniu aresztu. - Trzeba mu pomóc, muszę być przy nim - nie w sądzie, ale też i na korytarzach, także w życiu, interesować się. Ja chcę żeby on przychodził na rozprawy, żeby był odpowiednio ubrany, odpowiednio się zachowywał - podkreślił. Dodał też, że będzie namawiał Adama Z. do podjęcia pracy.

- Żal mi Ewy Tylman bardzo, tak młodej dziewczyny, która w taki sposób życie utraciła. I jego też żal, z tytułu tego co się stało. (…) W jaki sposób Ewa zginęła nie wiem. To mówię otwarcie, szczerze – nie wiem jak doszło do tego, że po prostu woda ją pochłonęła - podkreślił Adamczak.

Pełnomocnik rodziny Ewy Tylman adw. Mariusz Paplaczyk w rozmowie z PAP uznał decyzję sądu za przedwczesną. - Sąd nie dał jeszcze szansy prokuraturze na zaprezentowanie wszystkich dowodów, to jest bardzo wstępny etap tego postępowania obejmującego poszlaki. Jeżeli mówimy o łańcuchu poszlak, to trudno powiedzieć, aby w terminie trzech rozpraw ułożyć coś więcej jak trzy ogniwa - wskazał.

TVN24/x-news

Ojciec Ewy Tylman napisał w oświadczeniu dla PAP, że decyzję sądu przyjął z dużym żalem. W jego ocenie decyzja sądu to porażka. - Nie wiem tylko czy sądu czy prokuratury - dodał.

- Nie jestem w stanie uwierzyć, że śmierć mojej córki jest wynikiem przypadku, a cała odpowiedzialność oskarżonego ma polegać na rzekomym nieudzieleniu pomocy. Nie uwierzę w to nigdy, że Ewa z własnej woli czy przypadkowo znalazła się w Warcie i tam zakończyła swoje życie - podkreślił Andrzej Tylman. Jak dodał, cały czas ma nadzieję na wyjaśnienie okoliczności, w jakich zginęła jego córka. - Dzisiaj wątpię, czy kiedykolwiek uda się dojść do prawdy - napisał.

- Zadaję sobie pytanie jak to możliwe, że mężczyzna oskarżony o zabójstwo mojej córki, będzie chodził na wolności, a to co się rozważa w ramach jego odpowiedzialności ma być nieudzieleniem pomocy. Nie ma na to mojej zgody. Nie spocznę jako ojciec dopóki nie wyjaśnię okoliczności śmierci mojej córki i nadal liczę, że państwo stanie na wysokości zadania i spowoduje, że osoba winna mojej córki poniesie karę - dodał.

Proces Adama Z. rozpoczął się w styczniu przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Prokuratura zarzuciła mężczyźnie, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną - do wody. Według biegłych, w chwili popełnienia przestępstwa mężczyzna był poczytalny. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.

Adam Z. nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień przed sądem i odpowiadał wyłącznie na pytania obrony. W trakcie procesu nie podtrzymał też wcześniejszych wyjaśnień przytoczonych przez sąd, w części dotyczącej tego, co się działo po wyjściu z klubu. Twierdzi, że nie pamięta okoliczności, w jakich miała zginąć Ewa Tylman, a do niekorzystnych dla niego wyjaśnień zmuszali go policjanci.

Podczas piątkowej rozprawy sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy - za ten czyn grozi do 3 lat więzienia. Zdaniem obrońcy oskarżonego, jak i pełnomocników rodziny Ewy Tylman była to dość precedensowa sytuacja, ponieważ zazwyczaj o takiej możliwości sąd uprzedza pod koniec procesu.

Dotychczas przed sądem zeznawali m.in. funkcjonariusze policji, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu Adama Z. i którym oskarżony miał w rozmowie powiedzieć o okolicznościach, w jakich zginęła kobieta. Zeznania składał także chłopak Ewy Tylman, funkcjonariusz ABW Adam O. Przed sądem zeznawał także partner Adama Z. - jego przesłuchanie było niejawne.

Kolejna rozprawa 21 marca.

kh

Polecane

Wróć do strony głównej