Egipska armia odsuwa islamistów
W Egipcie druga rewolucja. W Kairze obalono Muhammeda Mursiego, a na jego miejsce został zaprzysiężony tymczasowy prezydent, Adli Mansur. Wojsko aresztowało około 300 działaczy Bractwa Muzułmańskiego, w tym kilku prominentnych działaczy partii. Czy Egiptowi grozi wojna domowa?
2013-07-04, 14:42
Posłuchaj
- Nie sądzę, żeby w Egipcie wybuchła wojna. Z pewnością wzburzenie społeczne będzie się utrzymywało przez długi czas, ponieważ zwolennicy Mursiego nie będą chcieli oddać władzy. Dla Bractwa Muzułmańskiego jest to bardzo poważna klęska polityczna – mówi Grzegorz Dziemidowicz, były ambasador w Egipcie.
W zeszłorocznych wyborach Mursi wygrał większością głosów w demokratycznych wyborach. Dlaczego więc teraz obywatele chcą jego obalenia? Grzegorz Dziemidowicz uważa, że rządy Bractwa Muzułmańskiego były dużym rozczarowaniem dla społeczeństwa.
- Egipcjanie wyobrażali sobie, że nowe władze będą z większą empatią i zrozumieniem podchodzić do problemów społecznych oraz haseł rewolucji arabskiej. Liczyli na to, że rząd będzie otwarty i zacznie prowadzić dialog narodowy. Niestety tak się nie stało, a arogancja z którą członkowie Bractwa odnosili się do społecznych postulatów i zaniechanie reform przeważyły szalę.
Trudno ocenić jak rozwinie się sytuacja w Egipcie. Zdaniem Mariusza Borkowskiego z Informacyjnej Agencji Radiowej możliwe jest wiele scenariuszy, a największym problemem obu stron konfliktu jest brak planu na przyszłość.
- Jeśli armia nie spełni oczekiwań, dojdzie do krwawych i długotrwałych starć między zwolennikami i oponentami Bractwa Muzułmańskiego. Wówczas armia mogłaby z dużym poparciem społecznym przejąć władzę. Niestety jedynym programem armii jest obalenie Mursiego, brakuje ludzi, którzy mają pomysł jak zarządzać krajem.
PR24