Kryzys łączy ludzi
Czy pojawiające się na rynku obywatelskie inicjatywy to relikt wczesnego socjalizmu, czy też autentyczne działania wspólnotowe? Okazuje się, że nieformalne stowarzyszenia mieszkańców i spółdzielczość to dla wielu ludzi recepta na brak perspektyw.
2013-12-02, 15:19
Posłuchaj
Z jednej strony spółdzielczość spotyka się z niechęcią ogółu, ale z drugiej – współczesne młode pokolenie, wychowane w wolnej Polsce i nieskażone dziedzictwem komunizmu, coraz chętniej podejmuje tego typu aktywność. Czy my, Polacy, mamy do spółdzielczości uraz?
– Rzeczywiście, z jednej strony dziedzictwo socjalizmu, a z drugiej – dosyć mocne postawienie po roku 89’ na własność prywatną sprawiają, że na spółdzielcze działania patrzymy w wypaczony sposób. Pamiętajmy jednak, że spółdzielczość w Polsce zaczynała się ponad 150 lat temu, w kraju pod zaborami. Spółdzielnie powstawały wtedy w odpowiedzi na potrzeby, które nie były realizowane przez ówczesne rynki – wyjaśnił w Polskim Radiu 24 Krzysztof Cibor, analityk.
3 grudnia odbędą się warsztaty i debata na temat inicjatyw społecznych. Mają one przynieść odpowiedź na pytanie, czy obecny powrót do kooperatyw to jedynie przejaw tęsknoty za czasami PRL-u, czy też proces ten prowadzi obecnie do zupełnie nowych, potężnych przedsięwzięć.
– Tego typu zgromadzenia nie stanowią opozycji wobec czegoś, ale wypełniają lukę społeczną, uczą jak współpracować, podejmować decyzje czy dzielić się obowiązkami – podkreślała Dominika Potkańska, analityk Instytutu Spraw Publicznych, określając te inicjatywy szkołą demokracji.
REKLAMA
Na Zachodzie Europy w inicjatywach obywatelskich uczestniczy nawet połowa obywateli.
PR24/AA/mp
REKLAMA