Aktualne wydarzenia z kraju i ze świata komentuje Mariusz Staniszewski
Skutki Marszu Niepodległości komentował w Polskim Radiu 24 Mariusz Staniszewski, dziennikarz i publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.
2014-11-12, 19:54
Posłuchaj
Warszawa liczy straty po chuligańskich wybrykach podczas Marszu Niepodległości. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że gdyby zezwalały jej na to przepisy, to zakazałaby organizowania manifestacji tego typu. Mariusz Staniszewski jest zdania, że zakazanie marszu nie rozwiąże problemu.
– Zakaz nic nie da, ponieważ marsz i tak by się odbył, tyle że nielegalnie. Moglibyśmy ukarać kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy uczestniczą w nielegalnym marszu. To dopiero byłby absurd. Wyjście ludzi i ekspresyjny, a czasem nawet agresywny, sposób manifestacji jest pewną diagnozą społeczną. Ludzie wychodzą, bo są sfrustrowani – wyjaśniał Komentator PR24.
W państwach demokratycznych prawo do demonstracji zagwarantowane jest konstytucyjnie. Jego ograniczenie może nastąpić tylko w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. Publicysta twierdzi, że pomysł zakazu marszu, jest wynikiem strachu władzy.
– Dążymy do tego, żeby władza reagowała na potrzeby społeczne, a władza się tego boi. Władza mówi: zakażmy im, to będziemy mieli spokój. Jest to najbardziej absurdalne zdanie, które padło w czasie 25 lat wolności Polski – ocenił Mariusz Staniszewski.
REKLAMA
Zapobieganie zamieszkom
Incydenty mające miejsce podczas Marszu Niepodległości są za każdym razem szeroko komentowane i często pada pytanie o sposoby zapobiegania zamieszkom. Komentator PR24 wskazuje, że istnieją już środki służące uspokajaniu sytuacji podczas manifestacji.
– Są sprawdzone metody przeciwdziałania takim sytuacjom. W Wielkiej Brytanii podczas dużej manifestacji tłum pozostawał pod obserwacją policji i funkcjonariusze wyłapywali co bardziej agresywnych demonstrantów. Człowiek był delikatnie wyprowadzany i uspokajano sytuację – mówił publicysta.
PR24/GM
REKLAMA
REKLAMA