Paranormalny świat międzywojnia
Rosnąca ekscytacji ezoteryką, światem zmarłych, a także wróżenie z kart, czy z fusów, horoskopy i media rozmawiające z duchami. Dwudziestolecie międzywojenne w Polsce to nie tylko okres odradzającej się państwowości, z czym zazwyczaj kojarzymy tą właśnie epokę. To czas, gdy w niepodległej Polsce masowo powstawały wszelkiego rodzaju towarzystwa metapsychiczne będące odzwierciedleniem tych fascynacji.
2014-11-16, 18:29
Posłuchaj
Należeli do nich arystokraci, intelektualiści, artyści, wszelkiej maści ekscentrycy oraz często zwykli ludzie, którzy urządzali seanse spirytystyczne w swoich domach. W takich spotkaniach brał udział sam Marszałek Józef Piłsudski. Polska metapsychika szybko zyskała uznanie w świecie. Z Paryża i Londynu przybywali badacze, by eksperymentować z polskimi jasnowidzami. Nie brakowało też oszustów. Całe rzesze wróżek i hipnotyzerów wyciągały pieniądze od naiwnej klienteli.
– Wszystko zaczęło się w połowie XIX wieku. Do Polski moda na magię przywędrowała ze Stanów Zjednoczonych. To właśnie tam odbywały się pierwsze seanse spirytystyczne. W naszym kraju pod tym względem pionierem był Kraków, gdzie kilka osób podjęło pierwszą próbę nawiązania kontaktu z zaświatami przy użyciu stolika, który miał się poruszyć. Efekt był pozytywny. Kilka dni później spotkanie powtórzono w Warszawie i tam również udało się wprawić ustawiony mebel w ruch – powiedział na antenie PR24 Przemysław Semczuk, dziennikarz, autor książki „Magiczne dwudziestolecie”.
Medium dołącza
Także za Oceanem odkryto, że istnieją osoby, w których obecności zjawiska paranormalne o wiele częściej dochodzą do skutku. Rozmówca PR24 dodał, że w naszym kraju medium po raz pierwszy towarzyszyło seansowi spirytystycznemu także w Krakowie.
– Już przy pierwszych seansach zorientowano się, że jedna z córek znanego księgarza jest osobą wywołującą nadprzyrodzone zdarzenia. Ogólnie rzecz biorąc, w Polsce takich ludzi było bardzo dużo. Część z nich zasłynęła w wielu miejscach świata. Z całej Europy zjeżdżali się naukowcy, by badać nasze media. Zapraszali takie osoby również na seanse do największych stolic Starego Kontynentu – zaznaczył Przemysław Semczuk.
REKLAMA
PR24/Damian Bielecki
REKLAMA